Pov: Mirabell
Gdy rozkładałam naczynia na śniadanie. Pobliskie dzieci zaczęły mnie dopytywać o dary rodziny Madrigal. Ah mój ulubiony temat... Ale wracając zaczęłam im śpiewać piosenkę o rodzinie i ich członkach.
Śpiewając nie zauważyłam jak nie daleko nas idzie na oko moja rówieśniczka.
Dzieci zaczęły dopytywać o mój dar. Jak ja im mam powiedzieć?!? Chciałam się wyrwać od nich , więc z gracją zrobiłam dwa obroty i już z mniejszą gracją wpadłam na moją rówieśniczkę.
Szybko wstałam z niej. (Tak spadłam na nią . )I pomogłam jej wstać. Odrazu brałam się za przeprosiny.
- Nic ci nie jest? - powiedziałam z największą troską jaką posiadam.- Przepraszam za tamto zaprowadzę cię do mamá Juliety pomoże ci.- powiedziałam gdy zobaczyłam jej ramię.
Razem z nie znajomą zaczęłyśmy jej wypatrywać nagle zdałam sobie sprawę dziś jest środa . A w środy mamá nie stoi w centrum i nie ulecza. Nie miałam wyjścia musiałam ją zaprowadzić do Casity.
- A w ogóle jestem Mirabell. I tak dzisiaj moja mamá nie ,,ulecza" , więc musimy iść do Casity w chodzisz w to?- powiedziałam na jednym tchu.
- A ja Y/N. Miałam bym się nie zgodzić na wizytę u Madrigal.- zapytała z ironią.
I poszłyśmy w stronę Casity . Ja ją cały czas przepraszałam . A ona mi zapewniała że już mi wybaczyła. Zamieniłyśmy kilka słów. Okazała się bardzo miłą oraz zabawną osobą.
- Może zostaniesz na śniadanie?- powiedziałam szybko i bez zastanowienia. Abeula nie powinna mieć z tym problemu chyba.
- Oczywiście.- Powiedziała z ekscytacją.Wydać że się cieszyła ,każdy chciał być na śniadaniu takiej rodziny. Zaczęłam jej wypytywać czy kogoś z naszej rodziny zna. Powiedziała że zna wszystkich , lecz nigdy z nikim nie rozmawiała.
Z jej ramienia zaczęła płynąć krew. Zostawiała za sobą ślad krwi. Nie za bardzo się tym przejęliśmy , bo stałyśmy już pod Casitą . Zaprowadziłam Y/N do kuchni aby zajęła się nią mamá. Opowiedziałam całe zajście. I szybkim tempem poszłam do Abeuli. Z pytaniem czy Y/N może być na śniadaniu. Po wielu proszeniach i obiecywania że nic się złego nie stanie. Zgodziła się. Pobiegłam do kuchni w której zostawiłam mojego gościa.
Przed drzwiami stała Dolores z pewnością podsłuchiwała Y/N podaczas rozmowy , ale z kim ona rozmawiała. Stanęłam w tej samej pozycji co ona , nic nie słyszałam. Więc jak ona to słyszała.... A tak ma dar. Czasami zapominam. Po krótkim na słuchaniu postanowiłam tam wejść. Dolores chciała mnie od powstrzymać od wejścia, ale jej się nie udało , weszłam tam. Zobaczyłam rozmawiających Y/N z moim kuzynem- Camilo. On też był w naszym wieku.
- Dolores o to tyle zachodu?- powiedziałam. Za moich pleców wyszła Dolores. No najwidoczniej oni nie wiedzieli że ona tam była. - A w ogóle Y/N zostaje z nami na śniadanie - Widać że ona jak Camilo się cieszyli.
Y/N pokazała krzesło , żeby siadła. Usiadłam. Rozmawiałam z tą dwójką.Skip->
Podczas śniadania obok mnie siedziała Y/N a z jej drugiej strony Camilo. Abeula cały czas się dopytywała czegoś Y/N.
Po śniadaniu poszłam do pokoju z Y/N.
- O czym rozmawiałaś z Camilo?- zapytałam .
- O niczym konkretnym.- odpowiedziała.
- A podoba ci się ?- ciągłam temat mojego kuzyna. Czemu to ja nie wiem? Czułam pomiędzy nimi coś podejrzanego. Zrobiłam minę mówiącą ,, jak zaprzeczysz nie uwierzę".
Zaprzeczyła. Moja mina nie zawiele pomogła nagle do pokoju weszła bardzo a to bardzo podekscytowana Dolores. Poprosiła mnie na osobności.-----------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział565 słów