•Rozdział 2•

562 18 10
                                    

Około 18:00 zaczęłam się zbierać na imprezę. Zaczęło się robić chłodno, więc nie miałam zamiaru przebierać się w strój kąpielowy i bawić się w wodzie. Myślałam o tym, żeby ubrać się luźno, na sportowo, lecz w końcu zdecydowałam się na żółtą zwiewną sukienkę w kwiaty. Do tego dopasowałam klapki i biżuterię. Nie brałam żadnego kapelusza, ponieważ słońce już tak nie grzało. Na moją opaloną cerę nałożyłam jedynie trochę różu a na rzęsy maskarę z benefitu.

Koło 18:40 szłam do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam wysokiego bruneta. Musieliśmy się zgrać, ponieważ trzymał rękę w górze jakby chciał zapukać.

-Pięknie wyglądasz- oznajmił Timmy na co ja podziękowałam

Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy na plażę. Podróż nie trwała długo po 15 minutach byliśmy już na miejscu.

- Cześć wszystkim - powiedziałam i przedstawiłam Tim'a. Był trochę nie śmiały, lecz szybko się zaklimatyzował. W tym tłumie osób dostrzegłam Lię.

-Susan!!- Wykrzyknęła i podbiegła do mnie - Świetnie cię widzieć! A ty musisz być Timothée- zaczęła kierując rozmowę ku niemu

- Tak to ja - odpowiedział z zakłopotaniem.

Po około 30 minutach wszyscy wspaniale się bawili i byli po kilku piwach.

- Chciałabyś się wybrać na spacer, panno Rosewood? - zażartował Tim

Zgodziłam się i zaczęliśmy spacerować wzdłuż brzegu plaży. Zdjęłam klapki i zaczęłam iść boso po piasku, tak żeby morska woda obmywała moje nogi. Przyjemne uczucie. Timmy zrobił to samo.

- Więc skąd jesteś i jak tu się znalazłeś? Zdałam sobie sprawę, że jeszcze nic o tobie nie wiem - rzuciłam.

Brunet posłał mi uśmieszek i zaczął opowiadać:
- Jestem z Los Angeles i przeprowadziłem się tutaj z powodu śmierci ojca. Chorował na raka i niestety nie udało mu się z nim wygrać. Mama zdecydowała, że nie chce więcej mieszkać w L.A bo to przywołuje u niej wiele wspomnień z ojcem. Bardzo ciężko było mi się z tym pogodzić, dlatego że miałem tam przyjaciół, jednak jest już lepiej.

- Przykro mi - palnęłam. Przykro mi? Oczywiście, że tak, ale to było głupie. Przecież wiadomo, że jak powiem, że mi przykro to nie zmieni sytuacji.

- Może zmieńmy temat - powiedział Timmy na co mi trochę ulżyło, ponieważ to wpędzało mnie w zakłopotanie i nie wiedziałam jak się zachować- ile masz lat?

-19, a ty?

-21 . Mówiłem ci już że pięknie wyglądasz?- zaśmiał się

-Tak - na co ja też się zaśmiałam

Zbliżyliśmy się do siebie tak, że mogliśmy słyszeć nasze oddechy pomieszane z szumem wody. Nagle nasze wargi się złączyły w krótki, ale wspaniały pocałunek. Był wspaniały.

Przerwał nam dzwonek jego telefonu. Na wyświetlaczu było napisane „Skarb 💗". Na co ja stanęłam jak wyryta. Nie mogłam uwierzyć w to
że ma dziewczynę i się ze mną całuje. Ze łzami w oczach zaczęłam szybciej iść.

- To nie tak jak myślisz - zawołał chłopak. Nie miałam ochoty słuchać jego wymówek. Starałam się go unikać i stwierdziłam że tego wieczoru wrócę z Lią.

Lovers - Timothée ChalametOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz