Rozdział 5.

19.3K 502 10
                                    

Srebrna sukienka była na cienkich ramiączkach, a dekolt serce, cudownie podkreślał jej piersi. Była idealnie dopasowana i to się chyba nazywała rybka. Mieniła się w świetle lamp. Długa do ziemi, z której wystawały białe szpilki. Rozpuściła włosy, zrobiła fale i przełożyła na jedną stronę. Pomalowała się delikatnie, tak jak lubiłem u niej najbardziej, ale usta podkreśliła czerwoną pomadką. Wyglądała obłędnie. Oniemiałem. Wszystkie oczy były skierowane na naszą dwójkę. Podeszła do mnie powoli, z lekkim uśmiechem na ustach. Jej policzki były lekko zarumienione. Ustała koło mnie, wspięła się na palcach, po czym złożyła na moim policzku delikatny pocałunek. Zaskoczyła mnie. Położyłem jej dłoń na plecach i przyciągnąłem do siebie. Następnie udaliśmy się wszyscy do samochodów, czekających na podjeździe.

My jechaliśmy z Ethanem i moimi rodzicami. Nigdy dwóch bossów nie mogło jechać jednym samochodem. Kwestie bezpieczeństwa. Mama przyleciała rano, po załatwieniu swoich spraw. Nagle przypomniałem sobie jeszcze o czymś. Wyciągnąłem ze schowka pudełko i podałem je kobiecie. Spojrzała na mnie spod wachlarza gęstych rzęs.

- Co to jest?.

- Otwórz, to się przekonasz. - uśmiechnąłem się delikatnie. Kobieta zrobiła co kazałem i gdy uchyliła wieczko, zauważyłem jej uśmiech. Na czerwonym materiale leżała, czarna, koronkowa maska, z wstążkami do związania. Przejechała opuszkami palców po niej, po czym podniosła na mnie wzrok i zauważyłem w nim zachwyt.

- Piękna jest. - wyszeptała. Fakt była cudowna, ale ona, a nie maska. Wyciągnąłem ją z pudełka i założyłem kobiecie. Przybliżyłem się do niej lekko i pocałowałem delikatnie miejsce za uchem, na co przeszedł ją dreszcz. Zawiązałem tasiemkę i uśmiechnąłem pod nosem. Pierwszy raz cieszyłem się z obecności jakiejś kobiety. Dziwne, serio coś się ze mną działo poważnego.


Pod hotelem w którym miało odbyć się przyjęcie, byliśmy bardzo szybko. Otworzyłem drzwi i wysiadłem, podając kobiecie dłoń, którą ujęła i pomogłem wysiąść. Znowu położyłem dłoń na jej plecach i udaliśmy się do środka. Oczywiście przed wejściem czekali paparazzi. Jutro będziemy na pierwszych stronach gazet. Wszyscy już byli. Tradycyjnie brakowało tylko nas, wielkie wejście uważam za udane. Uwaga każdego była zwrócona na nas, a szczególnie na mnie i Laylę. Przecież nigdy nie zabierałem ze sobą kobiety, bo żadne suki nie były tego warte. Aż poznałem ją. Poprowadziłem kobietę do naszego stolika, przy którym czekał już Jurij z Bianką, oraz Matteo Castello z jakąś nową zdobyczą. Przywitaliśmy się skinieniem głowy. Odsunąłem krzesło dla mojej towarzyszki, po czym sam zająłem swoje miejsce. Chwilę później aukcja się zaczęła. Ludzie licytowali jak jacyś idioci. Dzieła sztuki rozeszły się z prędkością światła. Teraz przyszedł czas na błyskotki. Ochrona wniosła kolie składającą się z miliona kryształków. Mieniła się w świetle.

- Piękna.. - usłyszałem szept Layli obok.

- Cena wywoławcza za to cudo, to pół miliona dolarów. - odezwała się kobietą która prowadziła aukcje. Ktoś podniósł plakietkę z numerkiem. - cudownie. Ktoś da 600?

Podniosłem plakietkę. Layla spojrzała na mnie, na co uśmiechnąłem się szelmowsko i puściłem oczko.

- Ktoś da 700?

Znowu jakiś goguś się zgłosił. Nic z tego kolego, to będzie moje.

- 800.

Podniosłem.

-900

Podniósł.

- milion?

Podniosłem, ale tylko ja

- ktoś da więcej ?

Cisza, była satysfakcjonująca.

- Milion po raz pierwszy. Drugi. Sprzedany.

Uśmiechnąłem się szeroko. Moja towarzyszka siedziała cicho na swoim miejscu. Dziwiło mnie tylko, że wiedziała jak się zachować na takich imprezach.


Licytacje dobiegły końca i rozbrzmiała muzyka. Podniosłem się z miejsca i podałem kobiecie dłoń. Spojrzała na mnie, a później na moją wyciągniętą dłoń. Uśmiechnęła się delikatnie i ujęła ją. Poprowadziłem ją na parkiet. Owinąłem ją w pasie i przyciągnąłem do swojego ciała. Słyszałem jak wciąga powietrze. O tak mała. Też mi się podoba. Drugą dłonią ująłem jej i zaczęliśmy tańczyć. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Była tak cholernie seksowna. Chciałem mieć ją przy sobie, ale wiedziałem, że to nierealnie. Fakt jest taki, że zabierając ją na taką aukcje, już trochę wplątałem w ten chory świat. Tylko pragnienie jej, było ode mnie silniejsze. Bardzo mnie ciekawiła. Była dla mnie zagadką. Cholerną niewiadomą. Nagle położyła głowę na moją pierś. Kurwa. Ona musi być moja. Złamie tym swoje zasady. Jebać to. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Przetańczyliśmy tak chyba z cztery piosenki. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ethan załatwił odbiór naszyjnika. Zbieraliśmy się do wyjścia, aż nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki. Następnie padły strzały. Kurwa. Koło mnie zjawił się Jurij i Ethan, oraz Matteo.

- Co jest kurwa?! - wykrzyczałem. Dopiero teraz zorientowałem się, że odsłaniam Laylę swoim ciałem.

- Policja zrobiła nalot. Znam tylne wyjście. Czeka już tam samochód. Szybko. - udaliśmy się za Jurijm. On osłaniał żonę, a ja Laylę. Moi rodzice wyszli zaraz po skończeniu licytacji, więc byli bezpieczni.

Faktycznie na tyłach czekał na nas samochód. Wysiedliśmy do środka i ruszyliśmy z piaskiem opon. Minęliśmy się z kilkoma radiowozami i pędziliśmy do rezydencji. Spojrzałem na kobietę i nie zauważyłem w jej oczach strachu.

- Ty się nie bałaś. - bardziej stwierdziłem niż zapytałem. Wzruszyła tylko ramionami i ściągnęła maskę. Kim ty jesteś mała? Takie pytanie chodziło mi tylko po głowie.

Bound by promise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz