// 10 //

16 3 0
                                    

coś mi sie popsuło z rozdziałami dlatego dopiero teraz pewnie macie powiadomienie o 7 i 8
XD



///



Stał nad nią niski, jak na mężczyznę, człowiek, mający ciemne włosy. Był jeszcze całkiem młody, gdyby nie blizna na policzku, Shine mogłaby dać mu tak na oko trzydziestkę. Nie był brzydki, mogłaby nawet powiedzieć, że jest przystojny, chociaż jego jasna skóra i skośne oczy przywodziły na myśl wampira z jej książek. Tylko czekać, aż odsłoni wargi, ukazując ostre kły i zatopi je w jej ciele. Nic takiego się jednak nie stało. Jeden z rękawów jego kurtki był oderwany, dokładniej prawy. Spod niego nieśmiało wyglądał łeb jakiejś bestii, czarny tatuaż, zadziwiająco mały i niewykończony. Głos mężczyzny nie był ani za niski, ani za wysoki, miał całkiem przyjemne brzmienie. Dobiegał jednak od niego nieprzyjemny zapach, psujący całe wrażenie i odstraszający od niego ludzi.

— Wypad! — wrzasnął. Stało za nim dwóch towarzyszy, obaj byli wyżsi. Jeden wyraźnie młodszy, wyglądał, jakby nie wiedział, dlaczego znajduje się w tym miejscu. Miał jasnoniebieskie oczy i włosy w ciemnym odcieniu złotego blondu. Drugi, lekko już podstarzały, miał niezbyt jasną cerę, pokrytą siatką zmarszczek. Wzdłuż jego szczęki biegła podłużna, niezagojona rana, która kończyła się dopiero przy czole. Był bardzo wyprostowany.

Wiśniowa Łapa próbowała ukrywać drżenie. Nie wiedziała, jak się zachować, więc po prostu schowała ręce pod stół i próbowała się uspokoić, wlepiając wzrok w pusty, biały talerz, leżący przed nią. Nie rozglądała się naokoło, zależało jej na tym, aby przybysze nie zwrócili na nią uwagi. Chociaż zwykle nie była tak delikatna, w nowym otoczeniu stała się bardzo strachliwa.

Leaf z żalem spojrzał na leżący na stole widelec, kiedy mężczyzna bezceremonialnie sięgnął do niego nad głową Shine i wpakował sobie pieroga do ust, mlaszcząc przy tym głośno. Spojrzał na niego wrogo, zaciskając pięści.

— Czego tu chcecie? — zapytała Shine tak spokojnym i ugodowym tonem, jaki była w stanie z siebie wydobyć. W tej chwili najbardziej nie życzyli sobie zwady, nie wiedzieli nawet, jak się zachować.

— To nasz stolik, laleczko — uśmiechnął się nieznajomy, ukazując zęby w nie najlepszym stanie. Shine poczuła, że coś się w niej gotuje. "Przynajmniej nie nazwał mnie małą" - pomyślała z satysfakcją, porównując w myślach jego i swój wzrost.

— Nie widziałam kartki "zajęte" — odparowała mu, prawie prychając.

— Powinna wam powiedzieć.

— Kto?

— No, ona — niedbałym gestem wskazał dziewczynę przy ladzie, zajętą rozmawianiem z nowym klientem.

— Wpadamy tu regularnie — odezwał się młodszy chłopak zza jego pleców. Był najbardziej zadbany z całej trójki, nie wydawał się być starszy, niż dwadzieścia lat. — Hej, Seiri! — zawołał dziewczynę, machając ku niej przyjaźnie ręką. Podeszła do niego, omijając klientów.

— Znowu z nimi? — syknęła cicho, rzucając mu spojrzenie pełne wyrzutu. — Nie po to dawałam ci...

— Wychowałem się z nimi — westchnął chłopak. — Powiedz coś tym tutaj.

Seiri spojrzała na trójkę przyjaciół, z których każde patrzyło na nią odmiennym wzrokiem. Dziewczyna z jasnymi włosami spoglądała wyzywająco, chłopak - z smutkiem, jego oczy przypominały oczy kota z bajki "Shrek", którą oglądała z rodzicami, kiedy jeszcze miała z nimi kontakt. Z kolei dziewczyna z brązowymi włosami wyglądała na najmłodszą i wpatrywała się w stół. Z jej wzroku nie dało się nic wyczytać.

Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz