Z salonu dobiegały krzyki, schowałam się w rogu kuchni i czekałam aż ten skurwiel zaśnie. Zrobiłam sobie opatrunek pod oko z zimnej butelki.
Powinnam go zostawić...tak by było lepiej dla mnie i dla mojego syna...
Często nachodziły mnie takie myśli za które się karciłam.
Wstałam i wyjrzałam zza kuchennych drzwi, mąż spał na kanapie w salonie. Szybko pobiegłam do pokoju syna, na szczęście spał i nie widział jak ten potwór po raz kolejny mi przyłożył. Położyłam się obok dziecka i zasnęłam...