Żartowałem z tym epilogiem. Wybaczcie. Mam jeszcze kilka punktów do zrealizowania w tym opowiadaniu. Tak na oko dwa-trzy rozdziały + epilog.
PS. Zepsułem klawiaturę i niektóre klawisze nie odpowiadają, wybaczcie za błędy. Jutro kupię nową. Nie wiem od kiedy felernie działa i autokorekta poprawia. Dowiedziałem się o tym grając w Assassins, nie mogłem wykonać jednej misji i wkurzałem się, że Evie nie unika pocisków.
Tępo patrzył na wszystko co go otaczało. Miał wrażenie, że został pustą skorupą, wystawioną na słońce by stwardniała i rozpadła przy najlżejszym podmuchu. I, kiedy myślał, że wszystko zaraz się zakończy i będzie mógł odetchnąć, bo czwarty książę posiadał jakiś rozum, a nawet potrafił współczuć. Wtedy starszy obrócił się w stronę ojca z krzywym uśmiechem, marszcząc nos. Wzrok Osamu z przerażeniem rozszerzył się, gdy ciemne spojrzenie brata zwróciło się na niego z tak ogromną skruchą, że serce ponownie zatrzymało się w strachu. Usłyszał warkot ojca z jego siedzenia i niemal czuł jego palące spojrzenie na sobie.
- Ja nie dam rady - jęknął w końcu książę, zakrywając usta i nos, ruszając w stronę najbliższego budynku.
- Cholera - warknął Osamu, wstając ze swojego miejsca, by podążyć za bratem, który zdawał się domyślić relacji między nim a Omegą. Dopadł go, gdy przechadzał się wzdłuż korytarza, sapiąc ciężko od rui chłopca. - Bracie! - krzyknął, zwracając na siebie szkliste spojrzenie, niegdyś potężnej Alfy, a teraz kulił się pod wpływem odrobiny feromonów. Chuuya był zbyt przerażony, by utracić w pełni świadomość, a więc to co nie udało mu się powstrzymać w swoim ciele, było jedynie lekkim muśnięciem w instynkt, gdy poznał już pełną możliwość jego feromonów.
- Co się stało? - warknął cesarz, dochodząc do nich wraz z całym rodzeństwem Osamu. Na moment odetchnął z ulgą, wiedząc, że skoro wszystkie Alfy są przy nim, to Chuuya jest bezpieczny.
- Widziałem was w tedy w pracowni - mruknął, wsuwając palce w kosmyki, szarpiąc je w bezradności, ponownie przechodząc od ściany do braci, mamrocząc niezrozumiale. - Mówili, że tylko Bety mogą kochać - powiedział w końcu, mierząc najmłodszego wystraszonym spojrzeniem. - Dlaczego nie chorujesz?
- Omegi nie roznoszą choroby - jęknął niepewnie i wziął drżący wdech. - Ona jest w nas od urodzenia, a one ją łagodzą - powiedział spokojnie. Wierzył w to, było to nawet tematem jego pracy doktorskiej, która zdobyła uznanie i równie silną nienawiść. Oczywistym było, że ich ojciec nawet nie zainteresował się dlaczego najmłodszy książę zyskał nagle takie zainteresowanie swoją osobą za granicą ale podejrzewał, że i tak nie zmieniłoby to jego nastawienia względem prawa, które ustalił jego pradziad. Szanował swojego przodka i rodzica lecz ci nie grzeszyli większą logiką, względem własnego gatunku. Poczuł ogromny dyskomfort z nagłą świadomością, że na dziedzińcu pozostał rudzielec w pierwszym i jednym z gorszych okresów rui. - Nie możecie go tak upokorzyć - jęknął w końcu, wskazując na shoji, za którymi znajdował się chłopak. - Nie za dużo już wycierpiał?
- Upokorzyć? - warknął cesarz. - Bardziej niż już to zrobiłeś? - zapytał wściekle, masując skronie. - Co ty sobie myślałeś? Dotykałeś go? - Z gardła Alfy wydobył się głośny, chrapliwy warkot, a palce zacisnęły na szyi szatyna. Ten sapnął zaskoczony na siłę jaką użył wobec niego. Miał wrażenie, że kręgi pękną, pozostawiając go bezwładnego, ale nie mógł teraz ustąpić, zwłaszcza gdy istniała najmniejsza szansa, że zostanie poparty przez przynajmniej jednego brata. Uścisk zelżał, lecz zanim udało mu się zrozumieć dlaczego, ciepłe dłonie matki otoczyły go ostrożnie.
- Przestań. To twój syn! - krzyknęła, uwalniając zapach, który pamiętał jako dziecko, słodki i ostrożny, niemal łagodzący dziecinny ból zdartego kolana.
CZYTASZ
[BSD] Ostatnia Omega - zakończone
FanficDziwna choroba opanowała świat, a może czas Alf i Omeg po prostu dobiegł końca, a jednak Chuuya Nakahara, syn starego generała, dziecko zamieszkałe na wsi okazało się ostatnią, nie zajętą Omegą. Zostaje sprowadzony na cesarski dwór, by zostać związa...