Marmur [16+]

404 49 52
                                    

[Od aut. Polecam włączyć piosenkę z medii, bardzo pasuje do tego one-shota]

- Izuku, jestem tutaj - delikatny głos odezwał się z tyłu, za plecami niskiego chłopaka.

Odwrócił się, widząc przed sobą całkiem dobrze zbudowanego nastolatka. Na oko był w jego wieku. Nie nosił ubrań, przez co wyraźnie można było zobaczyć każdy mięsień. Zielonowłosy obserwował go z zachwytem, pragnąc dotknąć tego wspaniałego ciała.
Zbliżył się nieco z wystawioną dłonią. Wpierw wplótł palce w jego niezwykle miękkie blond włosy. Następnie zjechał niżej, ostrożnie dotykając żuchwy. Idealna twarz bez najmniejszych skaz. Na niej rubinowe oczka, od których bił blask szczęścia.
Izuku musnął kciukiem perłowe usta, które tak jak się spodziewał, były miękkie, bardzo zmysłowe.
Im dalej w dół, tym większe chłopak czuł podekscytowanie. Dotykał ciała nieznajomego. Jego klatki piersiowej, która unosiła się i opadała w ciszy bez pośpiechu. Jego wyrzeźbionego brzucha, nieco zarysowanych bioder.
Kucnął, nie mając odwagi, aby zawiesić wzrok dłużej niż przez ułamek sekundy na kroczu.
Opuszkami palców mierzył każdy milimetr cudownej figury, jaką posiadał blondyn.

Po chwili nastolatek odwrócił się i odszedł, pozostawiając po sobie jedynie białą pustkę.
Zaś Midoryia nie mógł go zawołać. Już nie raz próbował. Bezskutecznie.

* * *

- Aaaagghhhrrr!!! - zielonowłosy nastolatek zbudził się gwałtownie, siadając na łóżku. Oddychał szybko, zaciskając palce na włosach. - Mam cię dosyć! Codziennie mi się śnisz i jeszcze drażnisz!! Skąd w ogóle mnie znasz? Dlaczego tak wyraźnie czuję to jak cię dotykam? Chwila, po co ja cię macam? Bosze, co za zjebany sen... - Izuku wyrzucał z siebie pytania, na które nie było odpowiedzi. Nie mógł się ich dowiedzieć ze snu, w którym nieznana postać praktycznie nic nie mówiła.

Nastolatek chciał uwolnić się z tej dziwnej pętli. Od miesiąca śnił mu się ten sam sen, którego szczegóły znał na pamięć. W dodatku niekiedy po wybudzeniu czuł na dłoniach miękkość ciała dziwnego blondyna, albo miał wrażenie jakby w jego mieszkanio-pracowni unosił się karmelowy zapach.

Izuku wstał zupełnie zmieszany. Nie wiedział co robić, żeby przerwać powtarzający się co noc, sen. Chciał żeby dało mu to już święty spokój.

Poszedł do kuchni na bosaka. Ręką odsunął niezmyte od tygodnia naczynia. Sięgnął do szafki, w której ironicznie nie było czystego talerza. Jęknął wkurzony na to. Czasem chciałby, żeby naczynia zmywały się same. Jakże byłoby to pomocne. Wzrokiem przejechał po miskach i wziął w miarę czystą. Wlał do niej mleka, które tak apropo właśnie mu się skończyło. Następnie podarł chleb na małe kawałeczki, wrzucając do miski. Zabrał też brudną łyżeczkę z wczorajszej zupy i usiadł przy stole.
Nim wziął do ust pierwszy kęs, usłyszał trzeszczenie, a tuż po tym runął do tyłu.
Sklejany milion razy taboret w końcu nie wytrzymał pod naciskiem chłopaka.

- Kurwa - mruknął, wstając z podłogi. Obrzucił krzesełko, a raczej to co po nim zostało, wściekłym spojrzeniem i zabrał swoje śniadanie do pracowni.
Kopnął w drzwi, które uchyliły się z nieznośnym dla uszu piskiem.

Dla ukojenia zmysłów zaciągnął się przyjemnym zapachem, który unosił się w powietrzu. Masa pokruszonego marmuru, drewna czy farb. To wszystko tworzyło jedną, cudowną woń. Chociaż tylko Midoryia ją kochał. Ktokolwiek przychodził do jego pracowni, nie był w stanie wytrzymać dłużej niż pięć minut. No może góra dziesięć, jak ktoś był bardziej wytrwały.

Wykuty z Miłości //Bakugo x Deku// *one-shot*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz