I - «Exposé snów»

17 1 0
                                    

Mężczyzna w eleganckim garniturze szybkim krokiem przemierzał kuluary Sali Posiedzeń, zaś jego zdecydowany, intensywny chód dawał upust stopniowo rosnącej w nim frustracji. Jego ambitne plany i wzniosłe cele znowu zostały zniweczone przez jego cynicznych wrogów. Nawet w tak istotnej sprawie, jak ta, która była tematem dzisiejszego posiedzenia, nie byli w stanie przezwyciężyć swojej żądzy władzy i personalnych korzyści, w wyniku czego kolejny raz wybrali opcję niosącą za sobą oczywiste krzywdy dla kraju. Krzysztof nie chciał i nie mógł zrozumieć tej niesprawiedliwości. Przecież był razem z nimi w dniu zaprzysiężenia. Do dzisiaj pamiętał, jak wspólnie zgodzili się robić wszystko, by przynieść korzyści Rzeczypospolitej Polskiej. Ale to nie pierwszy raz, kiedy ci krzywoprzysięscy szkodzą ojczyźnie. I kiedyś za to zapłacą.

Krzysztof z impetem otworzył drzwi do łazienki i przemierzył pomieszczenie, zatrzymując się przy misternie rzeźbionych lustrach. Napuścił wody i przemył nią swoją zmęczoną twarz, patrząc na własne odbicie w lustrze. Z jakiegoś powodu jego widok sprawił, że Krzysztof zaśmiał się w sarkastycznie w duchu. W widniejącym przed nim człowieku dostrzegł pierwsze oznaki starości - odczuwana przez niego złość pozwoliła uwidocznić się zazwyczaj niemal niewidocznym zmarszczkom, które teraz gęsta pajęczyną spowiły jego twarz. Czas mija, on sam coraz bardziej się starzeje, a jego plany wciąż są tak samo dalekie od realizacji jak przed niemal dwiema dekadami. Krzysztof pomyślał, że gdyby ten młody, ledwie dwudziestoletni człowiek, którego krzaczaste brwi łączyły się w łagodnym łuku nad oczami, spojrzał na jego obecny wygląd, zadrwiłby ze słabości przyszłego siebie. Dłonie polityka po tej irytującej myśli zacisnęły się w gniewie, a rozpalony wzrok utkwił w lustrzanym odbiciu. Krzysztof już miał zamachnąć się pięścią i wbić ją z wielką siłą w płaską, srebrną taflę, gdy nagle za nim rozległo się wyraźnie skrzypienie. Drzwi do jednej z kabin uchyliły się, wiedzione delikatnym, ale jednocześnie zdecydowanym ruchem. Wyłonił się z nich mężczyzna ubrany w gustowną, ciemnogranatową marynarkę, dopasowane spodnie i przykuwający uwagę, intensywnie czerwony krawat, który przy ostatnim ruchu lekko się przekrzywił. Z cichym odgłosem niezadowolenia wyprostował on pasek materiału, zaś oczom Krzysztofa rzucił się jeszcze jeden charakterystyczny element stroju - przypinka w kształcie flagi Unii Europejskiej. Nie było mowy o pomyłce. Gdy tylko Krzysztof spostrzegł te znajome rysy twarzy i pokrywające się już srebrnym odcieniem włosy, zastygł bez ruchu. Zdziwił się swoją własną reakcją, bo bardziej spodziewał się następnego wybuchu złości, ale zamiast tego czuł się zmieszany i jednocześnie z jakiegoś powodu zaniepokojony. Znajomy mężczyzna dopiero teraz spojrzał w stronę Krzysztofa. I choć ewidentnie nie chciał dać po sobie tego znać, to jednak widać było, że zastany widok również jego zbił z tropu. Po ułamku sekundy wahania podszedł do kranu przy przeciwległym względem obecnego położenia Krzysztofa końcu pomieszczenia. Niezręczną ciszę przerwał odgłos lejącej się wody. Wkrótce dźwięk ucichł i mężczyzna po wytarciu rąk skierował się w stronę drzwi. Gdy już miał chwycić za klamkę, Krzysztof nie wytrzymał.

- Jak możesz?

Ostry ton rozległ się z echem w obszernym pomieszczeniu. Mężczyzna spojrzał Krzysztofowi w oczy, wyraźnie zszokowany. Jego ręka na chwilę zastygła przy klamce, po czym po sekundzie opadła przy boku.

- O czym ty mówisz?

Wyraźnie było słychać, że Robert próbował przekuć niepewność w zdecydowany ton. Ale Krzysztof znał go zbyt dobrze, by nie rozpoznać w jego głosie nuty nerwowego zawahania.

- Przez ciebie i twoich "kolegów" kolejna słuszna inicjatywa trafiła do kosza. Możesz być z siebie dumny.

Robert przez kilka sekund lustrował go swoimi połyskującymi, brązowymi oczami. Po czym rozległ się jego głos.

- Najbardziej w twoich słowach przeraża mnie fakt, że najwyraźniej ty naprawdę wierzysz w to co mówisz. Jak ustawa o „zakazie promocji ideologii LGBT" może być słuszna, Krzysztof?

Jeżeli Robert sądził, że zdecydowanie w jego głosie wystarczy, żeby go zniechęcić, to grubo się mylił. Krzysztof w pełni odwrócił się w jego stronę, szykując się do płomiennej mowy.

- Z zachodu nadeszła zbrodnicza ideologia, która chce przeniknąć do serca naszej ojczyzny i utopić je we krwi. Jej celem jest przejęcie naszych myśli, uczuć i pragnień. Nie tylko naszych, naszych dzieci również. Budowane przez setki lat wartości wiszą teraz na włosku. Prędzej zginę, niż pozwolę, by tacy ludzie jak ty dyktowali nam, jak mamy żyć.

Krzysztof spodziewał się zobaczyć w oczach Roberta złość. I rzeczywiście, pojawił się w nich gniew. Ale także ku jego zaskoczeniu... smutek.

- Jeżeli naprawdę tak myślisz, to nie ma dla ciebie nadziei, Krzysztof. Od tak wielu lat ciągle toczę walkę. Cały ten czas walczę o to, żeby po wiekach nieustannej udręki grupa ludzi mogła wreszcie doznać wiecznie odnawianego im szczęścia. O to, żeby nie nazywano ich zdrajcami tylko dlatego, że pragną decydować o własnym losie. O to, żeby tacy ludzie jak ja mogli bezpiecznie żyć w tym kraju, nie chowając się jak szczury po kanałach, tylko z dumą spoglądając w przyszłość. - rozejrzał się po pomieszczeniu, upewniając się, że w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby coś usłyszeć - Tacy ludzie jak ja i tacy ludzie jak ty, Krzysztof. O nich mi chodzi. Przede wszystkim chyba nigdy nie zrozumiem, jak ktoś może żyć w takim zakłamaniu i hipokryzji jak ty. Nie zapominaj, że przecież walczę też o twoje prawa.

Minęło kilka sekund nim Krzysztof otworzył usta, by coś powiedzieć. Jednak Robert zdążył już przekroczyć próg i wyjść na korytarz. Drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem. Mężczyzna stojący przy kranie przez chwilę wpatrywał się niemo w drzwi, po czymś z gniewnym wrzaskiem wbił zaciśniętą pięść w lustro. Marmurową posadzkę sali wypełniły połyskujące odłamki szkła. Mężczyzna z furią opuścił łazienkę, uświadamiając sobie, że odniósł kolejną porażkę.


⭒⁎⁎⁑⁎⁎⁂⁎⁎⁑⁎⁎⭒

Echa przeszłości | Krzysztof Bosak x Robert Biedroń |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz