Ash*
Poderwałem ciało w górę. Przez pierwsze parę sekund nie wiedziałem gdzie jestem a tym bardziej co ja tu robię?! Skupiłem wzrok na ścianie do momentu aż potrafiłem stwierdzić jak mam na imię. Gdy to nastąpiło Rozluźniłem się i jednym sprawnym ruchem wyłączyłem budzik, który od paru minut kradł moją drogocenna ciszę. Dzisiaj rano miałem się spotkać z szefem i właśnie ta informacja stała się moim osobistym bodźcem do działania. Zwlokłem się z łózka, przeklinając wszystkie litry alkoholu, które wczoraj wypiłem. Było ciężko, nie powiem, nawet cholernie ciężko ale musiałem pojawić się w firmie. Zegar wskazywał za piętnaście ósmą. Miałem niecały kwadrans. Szybko ubrałem się w jak najzwyklejszą koszulę i luźne jeansy. Nie zatrzymując się ani chwili przy łazience ruszyłem na dół. Kate stała już przy drzwiach i zniecierpliwiona tupała nogą.
- Hej.
Rzuciłem biorąc od niej torbę (tak z czystej grzeczności) i skierowałem się do samochodu. Zajęła miejsce tuż przy mnie odbierając swoją własność. Bez zbędnych pogaduszek odpaliłem silnik. Powinniśmy zdążyć. Gdy tylko opuściłem podjazd czujne spojrzenie dziewczyny spoczęło na mnie, usta miała zaciśnięte. Może i wyglądałaby na złą ale jedna rzecz dawała do myślenia. A mianowicie wesołe chochliki tańczące w jej oczach.
- Zrób zdjęcie, będziesz miała na potem. - odparłem lekko zirytowany a jednocześnie rozbawiony swoją błyskotliwą odpowiedzią. Kate wąchała się tylko chwilę, wyciągnęła telefon i zrobiła całą serię zdjęć w co nie mogłem uwierzyć. Zatrzymałem samochód na środku drogi i przyjrzałem się dokładnie dziewczynie licząc, że zauważę coś więcej aniżeli błyszczące z rozbawienia oczy. Teraz jednak nawet ten przebłysk radości gdzieś się ulotnił, pozostała jedynie maska. Ktoś za mną zatrąbił głośno więc chcąc nie chcąc ruszyłem. Spojrzałem na zegarek. Kurwa. Niemal natychmiast przyśpieszyłem nie zważając na ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym.
- Ominąłeś zakręt.
- Nie pójdziesz dzisiaj do szkoły, muszę coś załatwić.
- Sama trafię.
- Nie trafisz. - uciąłem temat a kątem oka ujrzałem wkradający się uśmiech na jej twarz. Nie, przepraszam. Kate z całych sił próbowała się nie roześmiać a ja oczywiście nie wiedziałem dlaczego. Zignorowałem tą dziwną sytuację prując przed siebie. Chciałem spojrzeć w lusterko aby upewnić się iż mam czyste pole manewru ale zanim udało mi się uchwycić jakikolwiek obraz pouczyłem dłoń dziewczyny na kolanie. Obróciłem twarz w jej stronę. Kate jak gdyby nigdy nic patrzyła z ogromnym zainteresowaniem na drogę. Okej... - pomyślałem ponownie zwracając ciało w stronę lusterka. Gdy tylko zorientowała się co usiłuje zrobić wbiła w nie paznokcie. Syknąłem bardziej z zaskoczenia aniżeli z bólu co i tak poskutkowało niekontrolowanym zjazdem na pobocze. Wyskoczyłem na chodnik i dokładnie sprawdziłem cały lakier. Ma szczęście. Byłem nieźle wkurwiony jej dziwacznym zachowaniem dlatego gdy usiadłem już wygodnie za kierownicą bez niepotrzebnych wyjaśnień chwyciłem jej dłoń i szczelnie zamknąłem w swojej.
- Co ty robisz?! - próbowała ją wyrwać ale była bez szans.
- Nie tego chciałaś?
Nie odpowiedziała a zamiast tego ponownie skupiła wzrok na drodze. Uczyniłem podobnie ale ograniczony do jednej ręki wolałem zbytnio nie szarżować. Na miejscu byliśmy równo o 8, co oznacza, że teoretycznie nie byłem spóźniony. Teoretycznie. Wybiegłem szybko z auta i żwirową ścieżką popędziłem na spotkanie z przeznaczeniem. Oczywiście Kate ruszyła za mną.
- Zostań w samochodzie.
- Chyba śnisz.
Nie miałem czasu ani ochoty się z nią kłócić dlatego zaraz po przekroczeniu progu budynku wepchnąłem ja siłą do jednego z pomieszczeń. Padło na biuro Emmy, która zajmowała się umawianiem spotkań. Kobieta posłała mi zdziwione spojrzenie.

CZYTASZ
Kocha, lubi, szanuje?
RomansaCo jeśli dziewczyna spotka po latach swoją młodzieńczą miłość? A co jeśli on nie jest już tym za kogo się podaje? Szanuje? Nie. Lubi? Nie. Więc może kocha? Nie wiem...