"Witaj?"
Twoje brwi zmarszczyły się, gdy zauważyłaś ciężki oddech na drugim końcu linii.
- Chan? Wszystko w porządku? zapytałaś ciekawie, z troską w głosie.
"Tak, dlaczego nie miałoby być?"
„Jesteś zdyszany", wykryłaś, gdy twoje oczy przeskanowały drzewa przez przednią szybę.
W końcu poddałaś się po próbie uruchomienia samochodu, gdy Hyunjin wcisnął go, podczas gdy ciągle przekręcałaś kluczyk. Z każdą sekundą robiło się coraz zimniej, a Hyunjin narzekał na zmarznięte dłonie o jeden raz za dużo, by można było go utrzymać. W tym momencie uświadomiłem sobie, że musisz od razu zacząć, aby zacząć.
– Och, to – rozpoznał Chan z lekkim chichotem. – Narzekanie Changbina było nie do zniesienia po twoim odejściu, więc zabrałem go na jogging.
- Na mrozie? Jesteś pewien, że nie złapiesz przeziębienia? spytałaś go, gdy twoje oczy spotkały Hyunjina. Jego ręce były skrzyżowane na klatce piersiowej, gdy patrzył na ciebie wyczekująco, jego oczy przewracały się do tyłu głowy. Najwyraźniej był zirytowany twoją pogawędką, kiedy wszystko, czego potrzebowałaś od Chana, to przyjście i odebranie cię.
„Będzie nam dobrze", powiedział ci Chan i prawie widziałaś, jak opiera rękę na biodrze. Gest rodzicielski, który dostosowywał przez ostatni rok. – Dlaczego dzwoniłaś?
- Och, tak. Prawie zapomniałam. Możesz przyjść i odebrać nas? Twoja ręka podniosła się do ust, gdy zacząłaś lekko obgryzać paznokcie.
„Zabrakło nam gazu i utknęliśmy w szczerym polu" – zawołał Hyunjin do mikrofonu, podchodząc trochę za blisko jak na twój gust. Przewróciłaś oczami na jego słowa, przełączając telefon z prawego do lewego ucha, aby nie mógł wielokrotnie przerywać. Wystarczyło, że utknąłaś z nim w samochodzie, ale nie potrzebowałaś, żeby ciągle narzekał na wszystko.
„Nie, nie zrobiłam tego. Myślę, że problemem jest moja bateria. Samochód się nie zapala" – poprawiłaś fałszywe oświadczenie Hyunjina, gdy twoje oczy wróciły, by spojrzeć na zewnątrz. O wiele bardziej pocieszające było obserwowanie drzew kołyszących się na wietrze niż patrzenie na przesadnie dramatyczną twarz Hyunjina.
Droga przed nami była czysta aż po horyzont, ciemność powoli zbliżała się z każdą minutą. Kiedy spojrzałaś w niebo, zauważyłaś stopniowo pojawiający się księżyc, otaczający się kilkoma gwiazdami. W każdej innej sytuacji byłoby to raczej romantyczne. Jakby to było prosto z filmu. Tak było, gdyby Hyunjin nie był jedyną osobą w pobliżu.
– Cóż, mogę przyjść po ciebie, ale to trochę potrwa. Jesteśmy około pół godziny od domku, a Changbin zaczyna tracić siły.
"Hej!" Słyszałaś, jak chłopak narzeka gdzieś obok Chana, jego żartobliwy chichot odbijał się echem w telefonie. "Potrafię wyciskać więcej niż ty."
- W twoich snach – odparł Chan, słysząc jakieś poruszenie. Najwyraźniej walczyli teraz, aby dowiedzieć się, który z nich naprawdę był w lepszej formie. W tej chwili byłaś bardziej niż zirytowana ich dziecinnym zachowaniem.
"Chan!" tym razem powiedziałaś trochę głośniej, aby zwrócić jego uwagę na właściwe tory. Wydawało się, że zadziałało, kiedy szuranie na drugim końcu rozmowy ustało. - Czy Minho nie może nas odebrać czy coś takiego?
- Do diabła, nie. Jeśli myślisz, że pozwolę komuś prowadzić mój samochód, w ogóle mnie nie znasz. Chan miał rację. Nigdy nie pozwalał nikomu poza sobą siedzieć za kierownicą swojego cennego Forda Focusa. Powinnaś wiedzieć lepiej, niż zakładać, że zrobi dla ciebie wyjątek.
CZYTASZ
Play With Fire |𝐇𝐲𝐮𝐧𝐣𝐢𝐧|
Fanfiction„Wiesz, nie jesteś tutaj jedyną uważną osobą. Zauważyłem ten naszyjnik w chwili, gdy tu wszedłaś", ciągnął Hyunjin, jedną ręką przysuwając się do twojej szyi, bawiąc się ciasnym naszyjnikiem. To właśnie ta akcja sprawiła, że przestałaś się śmiać...