2. Hotel zaśnie dzisiaj pózno

1K 34 6
                                    

   W salonie zebrało się już troche osób. Na dużej kanapie siedzieli bracia Kacperczyk więc wraz z Matą dosiedliśmy się do nich i zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili do pokoju weszło parę osób i rozmawialiśmy już grupką.

Przyszedł Białas z Solarem i zaczęli krzyczeć na tych, którzy jeszcze nie przyszli. Gdy każdy juz był w salonie Mateusz zaczął mówić:

— Ogólny zamysł mamy taki, by zrobić płytę SBM z dziesięcioma piosenkami i codziennie robilibyśmy po 2 podzeleni na grupy sześcioosobowe. Dzisiaj grupy będą losowane.

​Uczciwy podział, nie powiem, że nie. Zostałem przydzielony do drużyny z Białasem, Molim, Beteo i Kaczperczykami. Zabraliśmy się więc do nagrywania.

Moja grupa skończyła później, bo około 22. Poszedłem więc od razu do pokoju, z myslą o umyciu się i pójściu spać. Mojego współlokatora nie było, więc wziąłem ręcznik, piżamę i poszedłem do łazienki. Brałem prysznic, a do drzwi ktoś się dobijał. Krzyknąłem, że zajętę i wyszedłem z pod prysznica. Przebrałem się w piżamie, umyłem zęby i wróciłem do pokoju. Mata tam już był.

— Hej – przywitałem się.

— Cześć. Padam z nóg...

— Tak, męczący dzień. Jeszcze dojazd też zrobił swoje. Ide spać bo nie mam już siły. A ty?

— Też nie mam siły. Ale nie chce mi się myć teraz. Rano się umyje.

— Dobra, nie tłumacz się już. Dobranoc Michałek – położyłem się do łózka.

— Dobranoc Janek – Mata zdjął bluzę, skarpetki i dżinsy. Zgasił światło, a Ja zasnąłem.


   Nastepnego dnia obudziłem się wcześnie. Była mniej więcej 9, a Matczak jeszcze spał więc postanowiłem go nie budzić. Poszedłem na śniadanie, które było na dworze. Pogadałem troche z Kacperczykami, a później wybrałem się do Sklepu. Wróciłem, pograłem w fife i po kilku meczach wróciliśmy do robienia kawałków.

Gdzieś około 23 skończyliśmy. Byłem głodny i wraz z braćmi poszliśmy do kuchni. W domu do jedzenia były tosty do przygotowania samodzielnie. Toster chwilowo zajmował mata, a z nim w kuchni siedział White, który od razu jak nas zauważył polał nam. Zaczęła się taka ,,mini-impreza".

Coś trochę po czwartej postanowiliśmy się rozejść i iść spać. Sebastian nie chciał już budzić Borysa, więc wraz z Matą zaproponowaliśmy mu przenocowanie u nas.

Problem pojawił się jednak po dotarciu do pokoju. Mieliśmy przecież 2 łóżka na 3 osoby. White bez zastanowienia położył się nad pierwszym łóżkiem które zobaczył, czyli Michała, bo jego było pod oknem,  przez które wchodziło do pomieszczenia słabe światło. Rozłożył się tak, że nie było przy nim wolnego miejsca, a obudzić go też już się nie dało.

— No dobra, no to śpimy razem – rzuciłem do mojego współlokatora pół żartem, pół serio.

— Ty od ściany – widocznie nie przeszkadzała mu moja propozycja.

Założyłem szybko na siebie spodnie dresowe, zdejmując przy tym moje dżinsy i założyłem koszulkę od piżamy. Mata również się przebrał. Był teraz ubrany w krótkie spodnie i białą bluzkę.
Wcząłgałem się na dalszą stronę mojego łóżka. Michał położył się obok mnie. Przykryłem nas kołdrą.

Leżałem na plecach, a on na lewym boku przodem do mnie. Przez lekkie światło przedostające się przez okno zobaczłem na twarzy chłopaka głupkowaty uśmiech.

— No i co się tak śmiejesz? –spytałem trochę poirytowany.

— Trochę mnie bawi, że razem śpimy. Ale to pewnie przez alkohol – odpowiedział szepcząc.

— Bardzo śmieszne – powiedziałem  już spokojniejszym głosem, dodając jeszcze: –  Dobranoc, Michałek.

-Dobranoc, Janek.

Dziwna sytuacja. Będę spał z Matczakiem. Wiedziałem, że jeśli ktoś się o tym dowie to będzie dziwnie tłumaczyć się z tej nocy. Mimo wszystko teraz się tym nie przejmowałem.

Mata ułożył się tak, że mieliśmy głowy na tej samej wysokości. Normalnie jednak jestem od niego wyższy. Moje prawe ramie ocierało się o jego lewe. Nasze dłonie mniej więcej splotły się ze sobą. Oparłem swoją głowę o jego. Zdążyłem usłyszeć jego lekkie parsknięcie, najprawdopodobniej ze śmiechu, i zasnąłem.

   Gdy obudziłem się, moja głowa dalej była przy tej Matczaka. W dodatku jego prawa ręka leżała na moim brzuchu obejmując mnie. Nie mogłem ukryć uśmiechu.

Podniosłem moją górną część ciała i oparłem się na łokciach zerkając w strone pustego już łóżka Maty. White nie było. Pewnie nas widział i rozpowiedział. Chociaż mógłby zachować dyskrecje za nasze poświęcenie.
Dobra przecież nic jeszcze nie wiadomo...

Spojrzałem na twarz chłopaka. Uśmiechał się ale miał zamknięte oczy.

— Michałek, śpisz? – spytałem cicho.

Nie usłyszałem odpowiedzi. Zrobiłem się głodny. Złapałem więc za mój telefon i zerknąłem na godzine: 15.34. Zdjąłem rękę współlokatora z siebie i ostrożnie wstałem, by go nie obudzić.

Poszedłem do kuchni, a w niej był Białas z Lankiem i bedoesem.

— No wreszcie! Co to miała być za impreza wczoraj? Dzielimy się na grupy. Zbierz ekipe z poprzedniego dnia. I jeszcze jedno: macie bana na alkochol!

Mata x Jan rapowanie (Hotel) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz