Nineteen

1K 127 282
                                    



George i Toby w oczekiwaniu na Matt'a nie zrobili niczego specjalnego. Po prostu siedzieli na łóżku popijając swoje napoje które wcześniej przygotował brunet.

Po ponad godzinie w końcu obaj usłyszeli dzwonek do drzwi który zasygnalizował im, że ich gość jest już na miejscu. Wyższy chłopak spojrzał się na swojego brata, z zdezorientowaniem na twarzy.
—No co tak na mnie patrzysz?—zapytał zdziwiony.—Leć mu drzwi otworzyć bo zaraz sobie pójdzie.—chłopak popchnął George'a tak, aby wstał z łóżka.

Brytyjczyk odrazu wstał i niewidocznie wywrócił oczami idąc w stronę drzwi wejściowych. Nie miał pojęcia, dlaczego ale zaczął się niesamowicie stresować. Zanim otworzył drzwi, wytarł swoje lekko spocone dłonie o swoje spodnie. Dopiero po tym czynie George zdecydował się na otworzenie wejścia przed którym czekał jego przyjaciel.
—Hej.—powiedział z uśmiechem, odrazu po zobaczeniu blondwłosego chłopaka.
—Cześć George.—Matt również się z nim przywitał i podszedł bliżej aby przytulić niższego od siebie chłopaka. George lekko się zdziwił ale nie przeszkadzało mu to. On również objął chłopaka i poklepał go lekko po plecach.

Gdy się od siebie odsunęli, George ponownie się do niego uśmiechnął i wskazał dłonią na wnętrze swojego domu.
—Zapraszam do środka.—Matt odrazu wszedł do pomieszczenia, odrazu ściągając swoje buty w przedpokoju. Brunet zamknął za nimi drzwi i odebrał od swojego towarzysza kurtkę, która odrazu powiesił na wieszak. Ręką wskazał wyższemu aby zaczął iść za nim.—Mój brat jest w swoim pokoju poniewa..—przestał mówić gdy zobaczył Toby'ego siedzącego na kanapie w salonie.—Jednak jest tutaj.—zaśmiał się cicho. Obaj podeszli do kanapy i usiedli na niej.—Dobrze więc tak. Toby to jest Matt, mój przyjaciel o którym ci opowiadałem. Matt to jest Toby, mój młodszy brat.—Tubbo lekko się wychylił aby podać dłoń Matt'owi. Blondyn odrazu ją przyjął i pomachał nią lekko w ramach przywitania.—Mam nadzieję, że się ze sobą dogadacie bo inaczej nie wiem co ja z wami zrobie.—uśmiechnął się lekko kręcąc głową na boki. Dwójka chłopaków tylko zaśmiała się na słowa bruneta.

Matt przez chwilę przenosił swój wzrok z George'a na Toby'ego i z Toby'ego na George'a.
—W sumie to jesteście trochę podobni do siebie, ale nie wiem czy bym zgadł, że jesteście rodzeństwem.—Dwaj bracia spojrzeli na siebie i po prostu wzruszyli ramionami.
—Ale to akurat ja jestem ładniejszy z naszej dwójki.—powiedział dumny Toby. Jednak odrazu po tych słowach spotkał się z uderzeniem w ramię przez swojego brata.
—Chciałbyś.—prychnął cicho George.
—Nie muszę niczego chcieć bo tak jest.—odpowiedział krzyżując ręce.—Matt powiedz, że to prawda.—przekierował swój wzrok na blondyna który siedział blisko jego brata.
—Oo nie.—powiedział odrazu.—Mnie w to nie mieszajcie.
—Teraz jeszcze próbujesz przeciągnąć Matt'a na swoją stronę!—powiedział George wstając z kanapy. Stanął on nad swoim bratem i w niespodziewanym momencie pochylił się, aby zacząć go łaskotać po brzuchu.

Niższy chłopak odrazu zaczął się głośno śmiać, wymachując przy tym rękami i nogami aby w jakiś sposób odepchnąć od siebie brata, co niezbyt mu się udawało.
—S-stop.—mówił przez śmiech spowodowany łaskotkami.
—To powiedz, że to jest kłamstwo.
—N-nie ma t-takiej opcji.—odpowiedział biorąc ciężkie oddechy.
—Nie to nie.—George wzruszył ramionami i tym razem zaczął go łaskotać po stopach, co wywalało jeszcze większy śmiech u jego brata.
Matt przyglądał się braciom z uśmiechem na twarzy. Widział w ich oczach radość. Cieszył się, że mają siebie nawzajem, ponieważ z tego co opowiadał George, Toby jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Blondyn niestety nie miał rodzeństwa, dlatego w gorszych momentach musiał radzić sobie sam. Jednak odkąd poznał George'a miał nadzieję, że jego życie stanie się bardziej weselsze, co narazie się udawało.

—D-dobra stop!—krzyknął brunet. Wyższy chłopak na chwilę przestał łaskotać brata, pozwalając mu trochę odsapnąć.
—No to co?—zapytał chłopak unosząc jedną brew.—Masz coś do powiedzenia?
—Że nie miałem racji.—powiedział nadal biorąc głęboki oddechy.
—I?—brunet zasugerował mu aby mówił dalej.
—I to ty jesteś ładniejszy.—odpowiedział przewracając oczami. Po tych słowach brunet uśmiechnął się zwycięsko i puścił swojego brata. Westchnął cicho po czym opadł na kanapę obok swojego przyjaciela, kładąc głowę na jego ramieniu.
—Boże wydaje mi się, że ja zmęczyłem się bardziej niż ty.—odpowiedział patrząc na Toby'ego.
—Mi się tak nie wydaję.—twarz Tubbo była lekko czerwona od ciągłego śmiania się. Ostatni raz przetarł swoją twarz po czym ściągnął swoją bluzę.
—Toby, nadal jesteś chory!—powiedział chłopak siadając prosto na kanapie.
—Dobra na chwilę tylko ją zdjąłem, gorąco mi.
—Jeśli chcesz iść do swoich przyjaciół w odwiedziny to powinieneś być zdrowy.—odpowiedział zrezygnowany.
—Dobra daj chłopakowi spokój, wie co robi.—powiedział Matt, owijając rękę wokół szyi bruneta. Brunet na ten ruch ponownie oparł się na kanapie, ponownie kładąc głowę na ramieniu blondyna.

Escape Dreamnotfound/DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz