~5 miesięcy później...~
- Oh Stacy! Gratuluję! - pogratulowała z radością Alice po czym się rozpłakała.
- Macie naprawdę piękną córeczkę. - powiedziała nasza sąsiadka którą traktowałam jak własną matkę. - Mogę ją potrzymać? -zapytała.
- Tak, jasne. - zgodziłam się podając jej moją kruszynkę.
- Ależ ona jest cudowna! - wychwalała dalej staruszka.
- Wiemy. - odpowiedział z uśmiechem Max.
- Mama! - wbiegł do mojej sali szpitalnej nasz syn.
- Zobacz, to twoja siostrzyczka na którą tak bardzo czekałeś. - powiedział i wziął małą na ręce, żeby pokazać ją Harremu.
- Ale fajna! - powiedział młody i pogłaskał ją po główce na której było dużo ciemnych włosków.
- Jakie imię wybraliście? - zapytała Alice.
- Nazwiemy ją Lily. - powiedziałam i spojrzałam na Maxa a on nie zaprzeczył.
- Pięknie! - pochwalili wszyscy.
Przedeczoraj urodziłam moje drugie dziecko. Dziś wszyscy bliscy przyszli mnie odwiedzić. Jest mi przykro, ponieważ moi rodzice nie żyją i nie mogą zobaczyć swojej wnuczki. Dziś ja i Lily wracamy do domu.
- Czekaj, pomogę Ci się spakować. - powiedział Max i zaczął pakować moje i małej rzeczy.
- Dzięki. - powiedziałam i zaczęłam ubierać małą.
- Wyszliśmy ze szpitala dziękując i żegnając się z pielęgniarkami które były w recepcji.
- Do widzenia! - pożegnałam się radośnie.
Teraz całe moje życie się ułożyło. Mam dwójkę zdrowych dzieci i męża, który się dla mnie zmienił i dał szansę naszemu małżeństwu. Mam także moją przyjaciółkę której bym nie poznała, gdyby nie złe zamiary Maxa..
*Przykro mi ale właśnie książka dobiegła końca, nie miałam pomysłu co więcej napisać żeby nie było nudne, to moja pierwsza więc proszę o wyrozumiałość XD no i mam nadzieję że się podoba*