Przewracałam się z boku na bok niemal jak w gorączce. Miałam wrażenie, że się wybudzam, ale ponownie zapadałam w niezdrowy sen. Przerysowane sceny przemykały przez głowę, przyspieszając oddech. Otwierałam powieki czy nie? Sama już nie wiedziałam, co jest jawą, a co snem.
Spałam w świeżej pościeli, wokół bardzo ładnie pachniało. Zawsze tak było. Dorian nie lubił brudu, nie lubił bałaganu ani brzydkich zapachów. Robiłam wszystko, żeby go zadowolić. Pragnęłam, żeby codziennie miał dobry humor. Gdy miał zły, było gorzej. Ja też musiałam zawsze ładnie pachnieć, mieć gładką skórę, ogoloną i miękką w dotyku. Zadowalanie go stało się moją pracą na pełen etat. Inaczej potrafił godzinami wydzierać się, wymachiwać rękami, rzucać tekstami, które miały za zadanie zrzucić całą winę na mnie. Czasem mnie pchnął, czasem ściągnął za włosy na podłogę, czasem uderzył w twarz. Czasem nawet nie musiał... Sama się uderzyłam, gdy mną szarpał.
Te wszystkie obrazy przelatywały przed zamkniętymi powiekami, ciśnienie zaczęło wzrastać, serce pracować nierytmicznie.
Jesteś nikim, wszystko robisz źle, do niczego się nie nadajesz. Ach, powinienem cię zmienić na kogoś lepszego. Ale gdzie byś wtedy poszła? No, gdzie? Masz tylko mnie, powinnaś być wdzięczna. A nie jesteś... nie jesteś... Robisz wszystko, żeby mnie zdenerwować. A ja jestem dla ciebie taki wyrozumiały, łaskawy i dobry. Gdybyś nie trafiła pod moje skrzydła, rodzice pewnie sprzedawaliby cię za flaszkę.
Strach narastał, naciskając na wnętrzności, niczym zbyt nagromadzone powietrze. Ukryty krzyk oblepiał tkanki jak gęsta smoła, odbierając lekkość duszy.
Spałam w świeżej pościeli, lekko się denerwując, bo użyłam innego płynu do płukania. Zorientuje się i przyczepi czy nie? Było już późno, gdy wrócił pijany i pachniał inaczej niż zwykle. Położył się obok, uginając materac po swojej stronie. Śmierdział alkoholem i obrzydliwie słodkimi perfumami. Nawet się nie rozebrał, nie szanując mojej ciężkiej pracy.
– Przesuń się. – Kopnął mnie lekko pod kołdrą.
Znalazłam się przy samym brzegu łóżka. Zabrał całą kołdrę dla siebie. Było mi zimno. Nie mogłam używać ogrzewania, gdy nie było go w domu, bo to on za nie płacił. Pociągnęłam pościel z powrotem w swoją stronę. Wyrwał ją, a we mnie coś pękło. Szarpnęłam ponownie.
– Daj mi spać! – Pchnął mnie. Prawie spadłam na podłogę, ale podtrzymałam się ręką.
– Śmierdzisz inną kobietą, chociaż ciągle to mnie oskarżasz o zdrady! – syknęłam wściekła, podnosząc się z łóżka. – Sam sobie śpij albo trzeba było zostać u niej. Mnie już nie dotkniesz.Z uniesioną głową zrobiłam krok w przód z zamiarem przespania się na kanapie. Nagle pociągnął za włosy, podciął moją nogę, a gdy runęłam na ziemię, najpierw dostałam kilka razy z otwartej ręki za pyskowanie, później mnie przyduszał, czyli robił to, co lubił najbardziej.
– Chcesz się przekonać czy cię dotknę? – wyszeptał mi do ucha, po czym puścił z obrzydzeniem, jakbym była nic nie wartym śmieciem. Zszedł ze mnie i tak po prostu poszedł spać.Leżałam na wznak. Patrząc w sufit, próbowałam zebrać siły. Czułam się nikim. Byłam niczym, bo dawałam się traktować, jak nic nie warty śmieć. Jak Dorian miał okazywać mi szacunek, skoro sama sobie go nie okazywałam?
Wstałam. W środku byłam pusta. Po prostu pusta. Nie czułam nic. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie.
– Majka! – Usłyszałam krzyk Doriana za plecami. – Majka, oszalałaś! Wracaj do środka!
Zbliżał się. Uniosłam się na dłoniach. Adrenalina przyjemnie wybuchnęła w żyłach, gdy podjęłam decyzję. Odbiłam się od parapetu. Słyszałam krzyk, który smakował wygraną. Leciałam i czułam się wspaniale. To była prawdziwa wolność. Leciałam... Krzyczałam głośniej niż on, w końcu uwalniając tak długo skrywany ból. Nie mogłam się doczekać, kiedy uderzę w ziemię i wszystko się skończy. A gdzieś tam dzwonił telefon...
CZYTASZ
* Wydana * Słabosilna - Maja (zakończona)
Chick-LitMaja w wieku osiemnastu lat uciekła z domu ze swoim chłopakiem. Obiecał chronić ją przed złem zafundowanym przez rodziców. Wpadła z deszczu pod rynnę. Książę okazał się katem, który powoli szykował sobie ofiarę. Po pięciu latach wspólnego mieszkania...