Rozdział 1

948 25 0
                                    

                                 Rosie

Santa Barbara

Siedzę naprzeciwko randki Rachel i zastanawiam się co ja tutaj tak właściwie robię. Ukradkiem zerkam na Micheal'a. On również znudzony jest całą tą dziwaczną akcją. Niby chłopak mojej przyjaciółki jest nudny jak flaki z olejem. Cały czas mówi tylko o sobie i nawet jeśli uda mi się jakimś cudem wtrącić w jego monolog, on i tak przerywa mi w połowie zdania. Zabiję się!

 Michael dotyka mojej dłoni pod stołem i splata nasze palce kreśląc kółka na mojej skórze. To jedyna rzecz, która może mnie teraz rozluźnić.
- Rache, mogłabyś pójść ze mną do łazienki? – posyłam sztuczny uśmiech w stronę przyjaciółki, głową dyskretnie wskazując na drzwi do toalety. Blondynka chyba od razu łapie aluzję, bo wstaje, dotyka ramienia mężczyzny, którego mam nadzieję widzę po raz ostatni, i wstaje zza stołu. Gdy spotykamy się w połowie drogi do łazienki, szturcham przyjaciółkę w bok ramieniem.
- No co? – wzrusza ramiona.
- Możesz mi powiedzieć gdzie ty go na miłość Boską wyhaczyłaś? – przełyka nerwowo ślinę odwracając głowę w przeciwną stronę.
- Rosie, nie każdy ma tyle szczęścia by spotkać swoją wielką miłość tak wcześnie jak Ty – prycham cicho pod nosem.
- No już nie przesadzaj – wchodzimy do łazienki – Przecież jesteś mądra, ładna i mega interesująca, a ten dupek, sama nie wiem. Jest tak wpatrzony w siebie, że to aż boli – ściskam jej ramiona uśmiechając się do niej pokrzepiająco.
– Rzuć go i poszukaj kogoś fajniejszego. Wiem, że było ci ciężko po Thomas'ie, ale nie możesz znowu ładować się w jakiś porypany związek tylko dlatego, że nie chcesz być sama. Rachel – mówię ostrzegawczo, a na ustach mojej przyjaciółki pojawia się wymuszony, pełen smutku uśmiech. 

Rachel, jeszcze do niedawna (ściślej mówiąc miesiąc temu) chodziła z Thomas'em, który miał być jej wielką miłością. Byli ze sobą ponad trzy lata, ale niedawno okazało się, że zdradził ją i do tego odszedł do tej kobiety tłumacząc się tym, że zakochał się w niej. Dupek. Rachel niestety jest za miła i dobra i panicznie boi się bycia samej. Głównym powodem jej zachowania jest to, że gdy miała siedem lat, jej ojciec odszedł od rodziny i już nigdy nie odezwał się ani do jej matki ani do niej. W pewnym sensie rozumiem ją, ale nie mogę pozwolić na to, żeby dawała się tak traktować.
- Stać cię na kogoś lepszego, kochanie – szepczę odsuwając kosmyk jej włosów z czoła. Pocieszająco ocieram opuszkiem palca łzę spływającą po jej policzku.
- Chyba tak. Przepraszam, że was tutaj zaciągnęłam – uśmiecham się do niej promiennie, pocierając palcami jej zaróżowione policzki.
- Będzie dobrze – chwytam ją za dłoń – A teraz chodź, musimy jakoś znieść tego dupka do końca wieczora – chwytam ją za dłoń. W odpowiedzi, kąciki jej ust unoszą się ku górze. Rachel jest wspaniała. Poznałyśmy się na studiach prawniczych, sześć lat temu. Między nami od razu pojawiła się chemia. Owszem - ja po dwóch latach rzuciłam studia, bo odkryłam w sobie inną pasję, cukiernictwo, ale z Rachel zostałam do tej pory. Nawet nie wiem co nas tak właściwie połączyło. Byłyśmy totalnymi przeciwieństwami. Ja szalona, wygadana, a ona spokojna i poukładana. Jednak i tak kocham tę kobietę z całego serca. Jest jak moja druga siostra. 

Gdy wychodzimy z łazienki i mój wzrok zatrzymuje się na stole, mrużę oczy ze zdziwienia, bo nigdzie nie widzę swojego chłopaka. Gdy podchodzimy do stolika, w końcu dostrzegam go. Stoi przy wejściu do restauracji i rozmawia z kimś przez telefon. Jest jednak dziwnie zdenerwowany. Nerwowo wymachuje rękami jakby kłócił się z kimś. Próbuję podejść bliżej, ale zastygam w połowie drogi gdy słyszę jego podniesiony głos.
- Sylvie, daj spokój. Porozmawiamy o tym później. Nie, nie zamierzam jej na razie o tym mówić. Daj.Sobie.Spokój – mrużę oczy. Coś jest tutaj zdecydowanie nie tak. Cofam się, bo nie chcę żeby mnie zauważył. Na co dzień Michael jest raczej spokojnym, dobrze ułożonym mężczyzną. Teraz jednak wygląda na wściekłego. Przeczesuje nerwowo włosy. Gdy opiera się o ścianę, jego mięśnie napinają się. Gdy rozłącza się i wkłada telefon do kieszeni spodni, w końcu odwraca się w moim kierunku i zamiera. Dosłownie. Wygląda tak jakby zobaczył ducha. Żaden człowiek nie zachowuje się w ten sposób, jeśli nie ma czegoś do ukrycia.
- Już wróciłaś, kochanie. Myślałem, że trochę wam zejdzie w tej łazience– podchodzi do mnie, chwyta mnie w talii, przyciąga do siebie i całuje delikatnie w policzek. Jego górna warga drga nerwowo. Kolejny sygnał ostrzegawczy.

1# Pragnienie serca [+18] {ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz