~ rozdział 6 ~

466 52 250
                                    

- Kim jesteś? - wydukałem gdy poczułem, że ktoś łapie mnie pod ramie. Nic nie widziałem przez rozmazujący mi się przed oczami świat i brak zapalonych latarni ulicznych.

- Też cię nie znam. Chcę tylko pomóc. - Usłyszałem zirytowany męski głos który wydawał mi się dziwnie znajomy. Poczułem, że osoba do której on należał łapie mnie mocniej pod rękę i ciągnię ze sobą na parking. - Jesteś mocno pijany.

- Nieeee, co ty - Zaśmiałem się bardzo, ale to bardzo głośno. Gdy doszliśmy po chwili do jakiegoś auta, usiadłem na fotelu tak jak mi kazał mój nowopoznany
bohater i wyłożyłem się wygodnie na oparciu.

- Gdzie mieszkasz? - usłyszałem ponownie jego głos. Usiadł obok mnie na miejscu kierowcy.

- Chyba nie pamiętam - Odparłem zamykając oczy i szykując się do zdrzemnięcia. Byłem cholernie zmęczony. - A tyyy?

- Gdzie mieszkasz. - powtórzył pytanie, które zignorowałem co musiało go mocno zirytować. Oparłem wygodnie głowę o skórzane oparcie i starałem się nie stracić przytomności. - Hej! - Sztruchnął mnie ręką gdy zobaczył, że zamykam oczy - Nie zasypiaj! Nie wiem gdzie cię odstawi... -

Dalej już nie słyszałem co mówił, bo chyba zasnąłem.

~~~~

Obudziłem się w jakiejś sypialni, która definitywnie nie znajdowała się w moim domu. Podnioslem się do siadu i rozejrzałem po całym jasnym pomieszczeniu.

Okazało się, że spałem na wielkim, eleganckim łożu które zdobiła jasno-szara kołdra i ozdobne poduszki w identycznym kolorze. Cały pokój był czysty, zadbany i pachniał jakimiś męskimi perfumami.

Wszystko w tym pomieszczeniu wydawało się idealnie, ale pod żadnym pozorem nie pamiętałem skąd się tu do jasnej cholery wziąłem.

Podczas wstawania z łóżka poczułem mocny ból głowy który starałem się zignorować. Wyszedłem z sypialni i trafiłem na korytarz o podobnym wystroju.

Miałem się już poddawać i wrócić do łóżka w którym się obudziłem, ale usłyszałem dźwięk dochodzący z jednego z reszty pokoi który okazał się być kuchnią.

Wszedłem po cichu do środka, rozglądając się naokoło i szukając kogoś kto mógłby mi wytłumaczyć jak się tu znalazłem.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ten sam idealny porządek który niestety w moim domu nie panował, oraz wazon z czerwonymi różami.

Trzymałem kciuki za to, że osoba która tu mieszka jest mężczyzną który jest singlem i mógłbym go wyrwać na mój urok.

Powiedzmy to sobie szczerze, mieszkanie w takich warunkach byłoby lepsze niż wszystko co mnie spotkało w życiu.

Moje przemyślenia przerwało głośne odchrząkniecie przez które ze strachu aż podskoczyłem. Szybko odwróciłem się w stronę z której ono dochodziło i zobaczyłem coś, a bardziej kogoś kogo pod żadnym warunkiem bym się nie spodziewał.

- To ty. - Podszedłem krok bliżej do blondyna, który stał przy jednym z blatów i kroił jakieś warzywa.

- To ja? - Odparł nieprzekonany kontynuując swoją pracę i nawet na mnie nie zerkając.

- Mogę wiedzieć skąd do cholery się tu wziąłem? - wypaliłem - Kim ty kurwa jesteś, jakimś pedofilem który porywa samotnych mężczyzn z klubu?

Nie odzywał się. Zaprzestał krojenie i spoglądał w jeden punkt bez słowa.

- Uratowałem cię, byłeś tak pijany, że nie umiałeś wstać z ziemi. - odparł wciąż wpatrując się w to samo miejsce. - I miło by było gdybyś przestał trochę przeklinać, ukaż chociaż trochę wychowania czy szacunku.

- Uhh. - Westchnąłem - Dzięki za ratunek. - na odpowiedź dostałem od blondyna tylko mruknięcie, więc usiadłem na krzesełku przy wyspie wpatrujac się jak znów zaczyna coś kroić. - A więc jak masz na imię?

- A po co ci to wiedzieć? - odparł gorzko.

- Chciałbym znać imię swojego bohatera. - odpowiedziałem słabym żartem. Nie odzywał się, więc kontynuowałem błaganie. - No weź no. To chyba nie jest żadna wielka tajemnica, więc dlaczego mi nie powiesz? No nie bądź taki.

- Clay. - odparł szybko - A ty to kelner który rozlewa kawę na spieszących się klientów?

- Też mam imię. - Przewróciłem oczami - Jestem George. - Na odpowiedź dostałem znów tylko mruknięcie. - Zawsze jesteś taki nudny, czy tylko w mojej obecności?

Blondyn chwilę zastanawiał się czy warto udzielić mi odpowiedzi, ale w końcu się poddał.

- Nie wiem. - odpowiedział a w jego głosie usłyszałem nutkę irytacji - Nie mam znajomych którzy mogliby to stwierdzić. Jedyne osoby z jakimi mam kontakt to ludzie z pracy, którzy zachowują się podobnie do mnie.

- Aha. - Odparłem starając się zabrzmieć równie szorstko. - W ogóle to mam prośbę. - W odpowiedzi dostałem tylko ,,he?" co odebrałem jako pozwolenie na kontynuowanie.

- Mógłbyś może nikomu nie mówić o tym wypadku z kawą? Wiem, że się spieszyłeś i zepsulem ci garnitur który swoją drogą bardzo ci pasuje, ale w pewnym sensie to ty też we mnie wpadłeś. - złapałem oddech po mojej wyczerpującej wypowiedzi. - Tak ogólnie to jesteś singlem?

- Nie powiem nikomu. - odparł po chwili - I tak jestem, zresztą to chyba nie jest odpowiednie pytanie na ten moment. - odszedł od blatu i rozbił trzy jajka na patelni. - po co ja ci w ogóle odpowiadam... - mruknął.

- Szczerze to nie wiem. - Odparłem a moje oczy zjechały trochę niżej i okazało się, że Clay ma na sobie luźną bluzkę i szorty trochę krótsze niż do kolan. Musiałem niestety przyznać, że ten byle jaki outfit również mu pasował i wyglądał w nim cholernie dobrze tak jak w garniturze.

Między nami zapanowała cisza, jedyny odgłos w pomieszczeniu wydawała smażąca się jajecznica na patelni.

- Dlaczego to zrobiłeś? - przerwałem ciszę, zadając kolejne pytanie.

- Konkretniej. - odparł po chwili przekładając gotowe danie na talerze.

- Dlaczego mi pomogłeś? W końcu sprawiłem ci wczoraj wiele problemów, więc dlaczego mnie podniosłeś i przyprowadziłeś do siebie do domu? Przecież to trochę nie ma sensu, położyłeś mnie w swoim łóżku a wiedziałeś, że to ten wkurwiający kelner z kawiarni.

- Jesteś bardzo ciekawski. - zaśmiał się cicho. Udało się, pan maruda w końcu się uśmiechnął! Niemożliwe! - Nie wiedziałem, że to ty. Gdy było ciemno wydawałeś się uroczy i szkoda mi się ciebie zrobiło. Teraz jak zacząłeś mnie obwiniać za pedofilstwo to już trochę mniej mi żal, faktycznie mogłem cię zostawić na ziemi, żeby ktoś cię naprawdę porwał. - Odparł ironicznie kładąc przedemną talerz ze świeżą jajecznicą. - Zresztą zakładałem, że jesteś już dorosły skoro znalazłeś się w klubie, więc nie byłoby to pedofilstwo - puścił mi oczko.

- Czyli sugerujesz, że teraz już nie jestem uroczy? - Odpowiedziałem podobnym tonem.

- Tylko to wyłapałeś z mojej wypowiedzi? Widzę, że inteligencja na poziomie. - Przewrócił oczami biorąc się za jedzenie.

Nie odezwałem się już.

Siedziałem i wpatrywałem się raz na talerz z parującą jajecznicą, a raz na blondyna siedzącego naprzeciwko mnie.

Szkoda, że jest taki nudny, bo może faktycznie coś by mogło z tego wyjść. - Uśmiechnąłem się na tą myśl - Nie, napewno nie.

-------
1038 słów

heeej witam was w kolejnym rozdziale i no powiem wam wydaje mi się, że to było całkiem spoko <3

Kolejny rozdział będzie pewnie niedługo i jeśli możecie, to błagam dajcie gwiazdkę

Miłego dnia/nocy kocham was

12 Corners Café | DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz