18

4.1K 121 41
                                    

13.07.2021

- Miałaś odezwać się wcześniej. - powiedział chłopak, gdy po dwóch dniach stanęłam przed jego drzwiami. Wpuścił mnie do środka i bacznie obserwował każdy mój ruch. 

- Musiałam pomyśleć. - odparłam, gdy zdjęłam buty i udaliśmy się wspólnie do salonu. Na mojej twarzy ciągle panowała grobowa mina. Nie miałam pojęcia jak to wszystko ubrać w słowa.

- I co ciekawego wymyśliłaś? - spytał z uniesionymi brwiami. Nie umiałam odczytać jego emocji. Zachowywał się kompletnie jak ja.

- Nie uważasz, że to wszystko nie ma sensu? 

- Co dokładnie? 

- Cała nasza relacja. Nie widzisz tego, że od czasu gdy przyznaliśmy się do swoich uczuć jest tylko gorzej? - zaczęłam po chwili zastanowienia. Nie chciałam powiedzieć niczego, czego później bym żałowała.

- To raczej normalne, że ludzie w związkach się kłócą. - stwierdził i wzruszył ramionami.

- Ale my się ciągle kłócimy. Poza tym nawet nie jesteśmy razem.

- Nie jesteśmy, bo masz jakieś chore uprzedzenia. - odparł cicho, przez co natychmiastowo podniósł mi ciśnienie. Poważnie?

- Dobrze wiedziałeś jak to będzie wyglądać i zgodziłeś się na to. Gdzie teraz leży Twój problem?

- Przecież my się zachowujemy jakbyśmy byli w związku! - warknął zirytowany - Dlaczego nie chcesz w końcu tego przyznać?

- Nie chcę Cię zranić. - powiedziałam cicho po chwili, na co blondyn jedynie parsknął śmiechem.

- Ranisz mnie nie przyznając się do tego, że się we mnie zakochałaś. Dobrze wiemy jak jest naprawdę. 

- Nie próbuj mi nic wmawiać, do cholery! 

- Nie rozumiem czemu jesteś tak zamknięta! Dlaczego nie potrafisz zrozumieć i okazać swoich uczuć? Ja jestem w stanie zaoferować Ci co tylko zechcesz. Jesteś w stanie zrobić to samo dla mnie? - spytał stanowczym tonem, czym kompletnie zbił mnie z tropu. Milczałam. Nie mogłam odpowiedzieć na jego pytanie i on dobrze o tym wiedział. - Tak myślałem. W takim razie masz rację, to wszystko chyba rzeczywiście nie ma sensu. 

- Wiktor, zrozum... - zaczęłam, jednak w połowie załamał mi się głos. Nie płacz, tylko nie płacz. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy, które teraz nie wyrażały żadnych emocji. - Mówiłeś, że jesteś w stanie zaakceptować fakt, że nie jestem w stanie spełnić Twoich oczekiwań. Co się zmieniło?

- Klara, Ty po prostu boisz dopuścić się kogokolwiek do siebie. - powiedział już spokojniej, jednak dalej patrzył na mnie tak samo - Dalej zależy mi na Tobie, ale nie jestem w stanie tkwić w takiej relacji. Musisz się zastanowić. Albo to wszystko kończymy albo zmieniasz swoje nastawienie. Wtedy zobaczymy co dalej.

- Stawiasz mi warunek? - spytałam zdziwiona. On chyba sobie żartował w tym momencie. 

- Sama mnie do tego zmusiłaś. - uśmiechnął się smutno, a mnie wryło w kanapę. To musiał być jakiś wielki, pieprzony żart. 

Dobrze wiedziałam, że mam zamknięte serce. Nie planowałam tego zmieniać. Zawsze chciałam stawiać swoje dobro ponad dobro innych. Niestety nie spodziewałam się nigdy, że w moim życiu pojawi się osoba, która zażąda zmiany. Nie sądziłam też, że kiedykolwiek będę ją dla kogoś rozważać.

Tak, myślałam nad tym, czy nie dać mu szansy. Takiej prawdziwej szansy. 

Jaką jednak miałam pewność, że wraz z moją zmianą nasze problemy znikną? Co jeżeli będąc w związku dalej będziemy kłócić się o wszystko? Nie chciałam łamać serca żadnemu z nas, jednak chyba już to zrobiłam.

Wszystko zależało teraz od mojego wyboru. Jeśli wybiorę zmianę mamy jakąś szansę być w szczęśliwym związku. Miałoby być dobrze.

Jeśli jednak wybiorę siebie to będzie koniec. Tym razem czułam, że byłby on definitywny. Wiktor nie chciałby być ze mną w związku, a ja dalej nie dałabym rady postawić nikogo ponad siebie. Czy tego chciałam? Nie wiem. Nie miałam pojęcia czego pragnę i co mam zrobić. 

Każde wyjście z tej sytuacji miało swoje minusy, ale i plusy. Które jednak bardziej mi się opłacało?

Do niedawna myślałam, że już naprawdę wszystko będzie dobrze, jednak widocznie się przeliczyłam. Znów jestem postawiona w okropnej sytuacji i znów musiałam podejmować decyzję, których nie byłam pewna. Wieczne dylematy.

Nie miałam siły o tym myśleć. Myślałam, że moja głowa wybuchnie od nadmiaru myśli. Najchętniej wcisnęłabym jakiś guzik i po prostu się wyłączyła. Wtedy byłoby najprościej. 

Po słowach blondyna nic mu już nie powiedziałam. Siedziałam w ciszy i próbowałam coś wymyślić. Nic nie przychodziło mi do głowy. Jak w transie podniosłam się z kanapy, ubrałam buty i bez słowa wyszłam z mieszkania.

Idąc do niego byłam przekonana, że Wiktor zgodzi się z moimi przekonaniami i po prostu zakończymy to wszystko w relacjach przyjacielskich. Owszem, wiedziałam, że byłoby to ciężkie, ale mieliśmy dać radę.

Nie sądziłam jednak, że dostanę ultimatum. W ogóle nie pasowało ono do mojego planu. Nawet do głowy mi nie przyszło, że taka sytuacja może mieć miejsce. 

Co teraz miałam zrobić? Nie miałam zielonego pojęcia, a wiedziałam, że muszę podjąć jakąś ostateczną decyzję na przełomie kilku najbliższych dni. 

Nie mogłam zwodzić Wiktora w nieskończoność.

Ale czy będę w stanie poświęcić siebie? 

***

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz