Jak zwykle spóźniony rozdział, jak się wam nudzi, to czytajcie, a jak nie, znajdźcie coś lepszego do roboty XD. Potem lub przed możecie zajrzec do Legendy Martwej Gwiazdy, która stanowi uzupełnienie wątku.
Szły obok siebie, podziwiając i zwiedzając przy okazji terytorium. Zdążały w kierunku Drogi Grzmotu.
— Pamiętajcie, nie wchodźcie na drogę! — miauknęła starsza wojowniczka, Rdzawy Ogon. — Jeżdżą po niej potwory, które mogą was zgnieść, zanim wypowiecie "mysz"
Wiśniowa Łapa wzdrygnęła się, wyglądała na wstrząśniętą, za to jej przyjaciółka - Shine - przyjęła to bez zdziwienia. Kiedy wiedziało się, jak działają samochody, nie były one aż takie straszne.
— Długo jeszcze? — spytała, przeskakując niską kępę paproci, które miały intensywny, zielony kolor. Teren Klanu Brzasku odradzał się po długiej Porze Nagich Drzew, a ta paproć była dowodem, że Pora Nowych Liści już nadeszła. Shine wciągnęła w nozdrza jej zapach, przypominając sobie legendę o złotej paproci, którą kiedyś usłyszała. Jak dawno to było... Jakby w innym życiu. Postanowiła podzielić się tą historią z Rdzawym Ogonem i Wiśniową Łapą, oczywiście usuwając zbyt niebezpieczne szczegóły.
— Wiecie, że podobno pewnego dnia paproć zakwita na złoto? — spytała, biegnąc obok kotek. — Po mieście krąży legenda, że jej kwiat ma lecznicze właściwości i dodaje siły.
Wiśniowa Łapa zamrugała.
— Słyszałam coś podobnego, opowiadał o tym jeden ze starszych.
Shine ze zdziwieniem słuchała słów przyjaciółki. Przecież było to ludzkie opowiadanie? Czy byłoby możliwe, że złota paproć istniała naprawdę? A może koty po prostu tak o sobie to wymyśliły? Lub... Kiedyś... z miasta dotarł do kocich klanów jakiś zmiennokształtny i opowiedział im to. Może także dołączył do nich, jak Shine? To by wyjaśniało przypadek Wiśniowej Łapy. Jednym z przodków jej ojca czy matki musiał być zmiennokształtny i kotka odziedziczyła jego geny. Shine odetchnęła, wiedziała, że niemożliwym było zarażenie własnym darem kogoś innego. Chociaż, kto wie?
— Tak, to legendarny kwiat medyków — miauknęła Rdzawy Ogon. — Spada z nieba, zesłany przez Klan Gwiazdy w najcięższych czasach — dodała.
Aby dotrzeć do Drogi Grzmotu musiały przejść niedaleko jaskiń, w których unosił się duch Martwej Gwiazdy. Shine nieco bała się przejścia obok, wstrząśnięta na myśl wspomnienia o tej przywódczyni. Co mogło się jej stać, dlaczego utknęła w jaskiniach na terenie Klanu Brzasku?
Wiśniowa Łapa zauważalnie oklapła, straciła swój dobry nastrój i spochmurniała. Sąsiedztwo tajemniczego miejsca przypomniało jej wcześniejsze wydarzenia i miała wrażenie, że szaleństwo wypływa z czarnych otworów, dziur ziejących w zboczach wzgórz, aby zalać trzy kotki, stojące u ich podnóży. Rdzawy Ogon także z lękiem spoglądała w kierunku grot. jej strach miał jednak inne przyczyny, ponieważ wspominała historię bitwy z Klanem Zmierzchu, która bardzo dawno temu się tu rozegrała. Postanowiła właśnie opowiedzieć o niej młodszym kotkom, ponieważ uważała, że znajomość historii własnego klanu to ważny element zostania wojownikiem, na równi ze znajomością kodeksu wojownika i wiarą w Klan Gwiazdy.
— Wiecie, że dawno temu w tych jaskiniach miała miejsce krwawa bitwa z Klanem Zmierzchu? — zagadnęła.
Shine wzdrygnęła się, słysząc słowo "krwawa".
— Przecież to teren Klanu Brzasku! — wykrzyknęła zdumiona Wiśniowa Łapa. — Jak się tu dostali?
— Zrobili na nas zasadzkę. Jeszcze się wtedy nie urodziłam, ale starsi opowiadali mi o tej bitwie. Przywódczynie naszych klanów były siostrami i pokłóciły się, wtedy właśnie jedna z nich wzięła cały swój klan i schowała w jaskiniach. Walka była długa i w końcu wygrał Klan Brzasku, ale obie przywódczynie zmarły, razem z kilkoma innymi kotami, lub zgubiły się i nigdy ich nie odnaleziono.
CZYTASZ
Dotyk Księżyca ┊ "Wojownicy" ┊ [ZAKOŃCZONE]
FanficShine była człowiekiem. Shida - kotem. Shine nadała imię Shidzie. Nigdy się nawzajem nie widziały. Czasami zdarzało się jednak, że Shine była Shidą. Blask księżyca prowadził jej życie od samego początku, chociaż może nie miała o tym pojęcia. Gwiazd...