Rozdział 15

367 14 0
                                    

Greyson

Leżę na łóżku, przekręcając się z boku na bok. Mimo, że jest dopiero dziewiąta, ja jestem już zmęczony. Nawet pomimo zmęczenia nadal nie mogę zasnąć. Znowu. Nie potrafię zapomnieć tego o czym dowiedziałem się kilka tygodni temu.

Beth została zgwałcona. 
Została zgwałcona przez jednego z „przyjaciół" ojca. Czy on o tym wiedział? Cholera. Jeszcze tego samego dnia chciałem znaleźć tego skurwiela i skopać mu dupę, ale gdy zobaczyłem błagalny wzrok mamy, dałem sobie spokój. Jednak nadal nie mogę wybić sobie z głowy zakrwawionego ciała Beth, gdy znalazłem ją w łazience. Była taka bezbronna, jak małe dziecko. W końcu wróciła do domu, po dwóch tygodniach leczenia szpitalnego i psychologicznego. Wszystko zaczęło powoli wracać do normy. Pozornie. Kilka dni temu znowu zaczęła się uśmiechać. Tak jakby nigdy nic się nie stało i to jest najbardziej niepokojące. Wzdycham przejeżdżając palcami po włosach. 

Wstaję z łóżka i zmierzam do kuchni po szklankę wody. Jednak w połowie drogi zatrzymuję się. Ściślej mówiąc na schodach. To właśnie tam słyszę podniesiony głos ojca.

- Jeśli dowiem się, że powiedziałaś komukolwiek o tym wypadku, to pożałujesz tego – gdy ojciec chce odejść, moja mama łapie go za ramię.

- Musisz przyznać się. Ten mężczyzna, on zmarł przez Ciebie – ojciec prycha cicho pod nosem i z całej siły wyszarpuje ramię z jej uścisku.

- Nie przywrócę już mu życia, więc daruj sobie. Nie zamierzam tkwić w więzieniu przez głupi wypadek.

- Głupi wypadek? Opamiętaj się! Ten mężczyzna miał rodzinę. Osierocił właśnie dziecko. Przestań być takim dupkiem. Mogę założyć się, że pędziłeś pijany do swojej nowej kochanki.
- Myślisz, że jesteś ode mnie lepsza? Owszem, zdradzałem cię. W sumie zdradzam cię do tej pory, ale co mi zrobisz? Beze mnie jesteś zwykłym zerem – syczy wściekły. Robię krok do przodu i wychylam się trochę zza ściany tak by lepiej słyszeć - Zresztą przypomnę ci, że sama puściłaś się z jakimś przypadkowym głosem– zamieram w bezruchu słysząc przesiąknięty jadem głos mężczyzny.

- Przestań tak mówić. Alfred nie był przypadkowym gościem, traktował mnie należycie. Kochał mnie. Gdybyś zachowywał się chociaż w połowie jak on, nie szukałabym pocieszenia w ramionach innego mężczyzny – o co chodzi? Moja matka miała romans? Dlaczego nigdy o tym nie wiedziałem? Mrużę oczy podsłuchując rozmowę.

- Ty zasługujesz na szacunek? Dobre sobie – wnętrze przedpokoju wypełnia się jego ironicznym uśmiechem.

- Nie chcę więcej o tym z Tobą rozmawiać. Masz z nią skończyć, albo odejdę– kolejny wybuch śmiechu.

- Jeśli ode mnie odejdziesz zostaniesz bez grosza przy duszy. Jak sobie wtedy poradzisz?– zaciskam dłonie w pięści, powstrzymując się od wejścia do środka i uderzenia ojca. Nienawidzę tego mężczyzny.

- Chcę jedynie być przestał traktować tak Beth. Nie widzisz jak ona cierpi?. Co przeżywa? I Greyson. Jeśli jeszcze raz zobaczę, że podnosisz na niego rękę, a ..

- Ten bachor? – ojciec przerywa mamie w połowie zdania - Nie jest moim synem, więc nie obchodzi mnie jego los. Wychowywałem go z tobą, bo nie chciałem żeby ludzie zaczęli węszyć jakieś dramaty. Dobrze wiesz jak ważna jest dla mnie reputacja. Co nie zmienia faktu, że on nie zasługuje na moją miłość. Jest zwykłym bękartem. Do tego jakiegoś biednego złamasa – nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Moje oczy rozszerzają się ze zdziwienia gdy słyszę o czym mówią.

Mój ojciec nie jest moim ojcem? O chuj tu chodzi? Zaciskam zęby z wściekłości. To oznacza jedno. Byłem okłamywany przez całe moje beznadziejne życie. To dlatego traktował mnie tak podle, jak śmiecia. Do teraz myślałem, że on po prostu taki jest. Teraz chociaż znam powód jego zachowania. On mnie naprawdę nienawidzi, bo nie jestem jego synem.

Moje oczy otwierają się z prędkością światła. Mój oddech jest szybki, tętno zresztą też nie pozostaje w tyle. Moje wnętrzności zaciskają się z niepokoju. Dlaczego znowu mam te sny? Cała przeszłość zaczyna wracać do mnie ze zdwojoną siłą. Siadam na łóżku próbując wyrównać szalejący oddech.
 W momencie gdy odwracam głowę w drugą stronę, widzę ją. Leży tuż obok mnie, na lewym boku, tym razem jednak nago. Jest cała moja. Jej obecność niemal natychmiast uspokaja mnie. W jednej sekundzie zapominam o śnie. Tak długo czekałem na ten moment, a gdy już do niego doszło, kompletnie nie mogę przestać o niej myśleć. Jest w mojej głowie dwadzieścia cztery na dobę. Uśmiecham się do siebie, gdy słyszę, że mruczy coś pod nosem. Kątem oka dostrzegam, że ma odsłonięte ramię, więc przykrywam ją delikatnie, tak by nie zmarzła. Najwidoczniej byłem za mało delikatny, bo ona zaczyna się poruszać, aż w końcu jej powieki uchylają się. Czy wspominałem, że śpiąca wygląda jeszcze piękniej. Ostatnio nie miałem szansy obudzić się obok niej, bo zwiała, ale teraz jest tuż obok. Uśmiecha się słodko w moją stronę, a jej twarz promienieje. Nawet bez makijażu wygląda idealnie.

- Dzień dobry, skarbie – składam na jej czole delikatny pocałunek, a ona w odpowiedzi uśmiecha się do mnie.

- Dzień dobry – mówi jeszcze ochrypłym ze snu głosem. Przeciąga się, a ta przeklęta kołdra znowu zsuwa się z jej ramion.

- W końcu mogę obudzić się obok Ciebie, nie tak jak po naszym pierwszym razie – puszczam do niej oczko. Padam na miejsce tuż obok i łapię ją w talii przyciągając do siebie. Przez chwile śmieje się, ale nastaje jakiś dziwny moment, że jej twarz zaczyna poważnieć. To wzbudza mój niepokój.

– Co jest?

- To co mówiłeś wczoraj, o tym, żeby przestać udawać i być na poważnie. Mówiłeś szczerze? – widzę jej zaniepokojony wzrok i już wiem, że jak każda kobieta za dużo myśli nad pewnymi sprawami. Szuka drugiego dna. W tych sprawach mężczyźni są dużo prostsi w obsłudze. Dostrzegam jej niepokój. Boi się, że teraz gdy ją zdobyłem to później oleją ją i pójdę szukać szczęścia gdzie indziej. Jednak nie zauważyła jednej istotnej różnicy. Gdybym naprawdę postrzegał ją jako zwykłą laskę do rżnięcia, w międzyczasie rozglądałbym się za innymi kobietami. Pieprzyłbym się z nimi na boku. Po co miałbym na nią czekać? Jednak od kiedy poznałem ją nie spojrzałem na żadną inną kobietę. Nie pieprzyłem się z nikim od ponad dwóch miesięcy. Dopiero teraz dochodzi do mnie sens tego całego testu przeprowadzonego przez Lucasa. Wtedy faktycznie nie spojrzałem na żadną inną kobietą, a gdy zobaczyłem, wiadomość od Rosie, pobiegłem do niej z bananem na ustach. Jak posłuszny piesek. To dlatego będąc pijany i pokiereszowany udałem się do niej. Chciałem poczuć jej obecność, bo uspokajała mnie.

Greyson, pacanie. Jesteś skończony i to w pozytywnym sensie.

Dotykam jej usta, by chwilę później przejechać jej wargi opuszką palca.

- Mówiłem szczerze i tak myślę. Chcę spróbować być z Tobą na poważnie. Bez żadnego udawania, bez Michael'a. Tylko ty i ja. Chociaż w sumie dla mnie to chyba nigdy nie było tylko udawanie. Zgodziłem się na ten układ bo jestem egoistą. Od początku chciałem czegoś więcej, ale chyba dopiero niedawno uświadomiłem to sobie – moja dłoń dotyka jej policzka. Ona w odpowiedzi uśmiecha się do mnie promiennie. Wszystko przestaje mieć znaczenie. Moja trauma związana z samobójstwem siostry, mój ojciec znęcający się nad nami psychicznie i fizycznie. Nie chcę jej już nigdy wypuścić ze swoich ramion.

Możemy zostać w tym łóżku już do końca świata?

Gdy ujmuję jej policzek, kreśląc kółka na nim, przymyka na chwilę powieki. Z jej ust wyrywa się cichy jęk. Mija kilka sekund nim je otwiera. Odsuwa się ode mnie i siada na łóżku.
– a ty gdzie, księżniczko?

- Idę wziąć prysznic, bo za godzinę muszę być w pracy. Ty chyba zresztą też – wskazuje na mnie palcem i wstaje owijając się dookoła pasa kołdrą. Wygląda jak anioł. No i super, dziękuję bardzo. Znowu robię się twardy jak skała. Siadam na łóżku przyglądając się jej.

- Mogę z tobą? – macham sugestywnie brwiami uśmiechając się zawadiacko.

- Nie ma opcji. Jeśli pójdziemy razem to na pewno spóźnię się – wychodzi szybko z pokoju, bo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że nie dam za wygraną. No i ma dziewczyna rację. Odczekuję kilka minut, a gdy słyszę szum wody, wstaję z łóżka i podążam do łazienki. Muszę ją mieć, w tej chwili. Inaczej eksploduję albo będę chodził cały dzień z erekcją, a nie chciałbym, żeby moi współpracownicy śmiali się ze mnie przez całe osiem godzin. Gdy staję w drzwiach i widzę jej sylwetkę w zaparowanej szybie prysznica, moje pożądanie zaczyna drastycznie rosnąć. Ta kobieta jest niemożliwa.

Jak można być aż tak seksownym?


Opieram się o framugę drzwi obserwując jak ciepła woda obmywa jej ciało. Nie muszę dodawać, że jestem zupełnie nagi. Jak mnie Pan Bóg stworzył. Zakład ręce na piersi i uśmiecham się do siebie gdy słyszę, że cicho śpiewa coś pod prysznicem. Tym razem nie mam zamiaru powstrzymywać się przed niczym. Po tak drugim celibacie (dwa miesiące to dla mnie naprawdę sporo czasu) cały płonę. Podchodzę do niej, odchylam drzwiczki do prysznica, i wchodzę do środka. Przestraszona odwraca się w moją stronę na tyle gwałtownie, że prawie upada. Na początku widzę zdezorientowanie w jej oczach, ale gdy orientuje się, że to ja wzdycha z ulgą.

- Greyson, co Ty .. – nie daję jej nawet dokończyć tylko wpijam się w jej usta. Jedną ręką obejmuję ją w talii i przyciągam do siebie, a drugą chwytam za tył jej głowy. Chwilę później czuję, że rozwiera usta i wpuszcza mój język do środka. Zaplata swoje mokre od wody palce w moje włosy. Robię krok do przodu, a gdy ona zaczyna ocierać się o moje ciało, widzę gwiazdki przed oczami. Opieram ją o mokre kafelki. Tym razem to ja znajduję się pod strumieniem wody, więc moknę cały, ale w tym momencie mam to zdecydowanie gdzieś. Chcę tylko poczuć ją w sobie. Tylko o tym myślę. Przez nią popadnę w uzależnienie od seksu.

- Rozchyl nogi – mówię zdecydowanie. Najwyraźniej lubi jak mężczyzna rozkazuje jej podczas seksu, bo od razu robi to co jej mówię. Palcami odnajduję jej łechtaczkę i zaczynam ją masować okrężnymi ruchami. Z jej ust wyrywa się jęk rozkoszy. Opiera głowę o mokre kafelki, przegryzając dolną wargę. Gdy zaczyna wyginać się z rozkoszy, wkładam jeden, a chwilę później dwa palce do środka. Chyba trafiłem w sam środek, bo wnętrze łazienki wypełnia się jej krzykami.

– Jeśli zaraz się w tobie nie znajdę to zwariuję – mówię do jej ucha ochrypłym, pełnym pożądania głosem, Gdy zaczynam ssać jej prawego sutka, ona jednym szybkim ruchem chwyta mojego twardego jak skała penisa i wkłada do swojej szparki. Oficjalnie przestaję przy tej kobiecie myśleć. Chwilę wysuwam się i wsuwam z jej wnętrza, gdy dociera do mnie, że coś jest nie tak. Dziwne uczucie. Czuję jakby między nami nie było żadnej bariery.
Jakbyśmy ....
O chuj.
Wychodzę z niej szybko.

- Nie założyłem gumki – na chwilę sztywnieje, ale mija kilka sekund, nim przytomnieje. Chwyta mojego penisa delikatnie pocierając go w górę i w dół.

- To nic. Biorę tabletki no i miałam niedawno okres. Badałam się miesiąc temu i jestem zdrowa – oddycham ciężko opierając ręce po dwóch stronach jej głowy.

- Ja też badałem się miesiąc temu. Od naszego seksu nie pieprzyłem się z nikim innym – zdziwiłaś się, cukiereczku? Właśnie tak bardzo jestem w tobie zadurzony. Bez ostrzeżenia wchodzę w nią spowrotem. Pierwszy seks uprawiałem gdy skończyłem piętnaście lat. Od tego czasu, czyli od blisko trzynastu lat przy każdym pieprzeniu używałem prezerwatyw. Miałem jedną żelazną zasadę. Prezerwatywy, albo zero seksu. Teraz jednak jestem w niej bez żadnego zabezpieczenia, zanurzony po same jaja. Jest mi tak dobrze. Przyciągam ją do siebie i odciągam gdy wchodzę z niej i wychodzę. Kabinę prysznicową wypełniają nasze krzyki i głośne, przyśpieszone oddechy. Gdy oboje sztywniejemy, jej oczy wycofują się w głąb czaszki, po czym zamyka je, a ja wiem, że doszła. Zresztą tak samo jak ja. Zaciskam na chwilę powieki, a z moich ust wyrywa się dziki krzyk gdy wypełniam ją moim nasieniem. Nigdy nie czułem się równie dobrze jak w tej chwili. Opieram swoje czoło o jej czoło, ciężko dysząc.

- Nigdy mi się to nie znudzi – szepczę, całując ją w mokre czoło. Zerka na mnie spod brwi, a na jej ustach maluje się zawadiacki uśmiech.

- Jestem tego samego zdania. Seks z tobą jest cudowny – składa delikatny pocałunek na mojej brwi, nosie i ustach. Na chwilę odsuwamy się od siebie – W piątek przyjeżdża do mnie Rachel, moja przyjaciółka. Powiadom Lucasa, że idzie z nami do klubu, bo obiecałam to już Rach – wiadomo, że nie puszczę jej samej do klubu. Może i nie pokazuje tego, ale jestem mega zazdrosny. A już w szczególnie gdy w grę wchodzi ktoś taki jak Rosie. Puszczam jej oczko, całując ją obojczyk.

- Dla ciebie wszystko, kochanie. Zresztą myślę, że Lucas nie będzie jakoś bardzo zawiedziony – gnojek uwielbia towarzystwo kobiet.

1# Pragnienie serca [+18] {ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz