Całe moje dłonie trzęsły się tak mocno, że niemożliwe było ich funkcjonowanie. Równie mocno pulsowało moje serce, które miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy z piersi. Wszystko dookoła się kręciło, a w uszach płynęły strumienie lodowatej wody. Jedna wielka fikcja, to wszystko działo się tylko w mojej głowie. Świat wiruje jak spirala zrzucając mnie w inne, odległe krainy, wymarzone i tak bardzo puste. Spojrzałem na swoje ręce i mógłbym przysiąc, że przez ułamek sekundy widziałem na nich brudną krew, ale brudne były jedynie moje dłonie i umysł. Nie zadbane i od dawna nie sprzątane, opuszczone, zrzucone na dno. Spojrzałem przed siebie zamglonym wzrokiem. Przed maską samochodu co chwilę kręcili się ludzie wchodząc lub wychodząc z supermarketu, na którego parkingu zaparkowałem. Wiedziałem, że muszę wziąć się w garść i ruszać stąd jak najszybciej, ale wiedziałem również, że jest to ryzykowne ze względu na stan w jakim się znajdowałem. Nie mogłem pozwolić sobie na jakikolwiek wypadek, bo zdecydowanie spowolnił by on mnie. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i wyjechałem z parkingu, starając się kontrolować swoje dłonie jak tylko to możliwe, ale mimo starań jechałem bardzo chaotycznie. Do moich myśli nieustannie wdrapywał się obraz martwego mężczyzny, ale próbowałem z całych sił skupić się na drodze. W między czasie musiałem wymyśleć gdzie mogę pojechać, bo jak na razie kierowałem się przed siebie bez celu.
Time skip
Poprawiłem marynarkę i spojrzałem na kruczoczarne drzwi z wygwarowanym na nich numerkiem 166. Stresowałem się, ale było to jedyne miejsce, do którego mogłem się udać. Wypuściłem powietrze z ust i zapukałem. Już po chwili usłyszałem zbliżające się kroki, a po tym przekręcany w drzwiach klucz. Moim oczom ukazał się trochę niższy ode mnie, dosyć blady brunet z okrągłymi, złocistymi okularami na czubku nosa. Zmierzył mnie wzorkiem, a z jego twarzy od razu można było wyczytać szok w jakim się znajdował. Zamrugał kilkanaście razy jakby nie mógł uwierzyć w to co widzi i próbował sprawdzić czy to nie tylko jeden z wielu snów, w których możliwe, że biorę czynny udział. Jego wzrok błądził po całej mojej twarzy. Czułem jak ręce zaczynają mi się pocić, a serce przyśpiesza tempo.
- Nie wierzę. - wyrzucił z siebie donośnym głosem, a jego oczy zdawały się być większych rozmiarów niż naturalnie. Przełknąłem głośno ślinę. - To Ty? - dodał tym razem ciszej. Rozumiałem to zdziwienie, w końcu tak długo się nie widzieliśmy. Nie planowałem kontaktować się z chłopakiem, ale to sytuacja awaryjna. Nie dlatego, że go nie lubiłem. Obawiałem się pytań jakie będzie zadawał, ale w takim wypadku zniosę je. Pokiwałem twierdząco głową.
- We własnej osobie. - uśmiechnąłem się delikatnie, próbując rozluźnić atmosferę. Wydawało mi się, że brunet nie wie co powiedzieć więc postanowiłem od razu przejść do konkretów:
- Potrzebuję noclegu na jedną noc. - chłopak był mocno rozkojarzony, ale powolnie przesunął się, tym samym dając mi znać, abym wszedł do środka co też uczyniłem. Mieszkanie było całkiem spore, czarnobiała kolorystyka, olbrzymie okna zajmujące całe ściany, jednym słowem - nowocześnie. Znajdując się już w salonie obróciłem się na pięcie w stronę chłopaka, który jak się okazało stał kawałek za mną.- Wybacz, ale muszę coś sprawdzić. - rzucił zbliżając się blisko mnie. Dokładnie zmierzył całą moją twarz w międzyczasie kładąc dłoń na mym policzku, przez co przeszła przeze mnie fala przyjemnego ciepła. Nieustannie wpatrywał się we mnie więc robiłem to samo, czekając na rozwój sytuacji z zaintrygowaniem. Miałem wrażenie, że powoli cały szok z niego upływa, jak woda, a zostaje cholerna ciekawość, którą już po sekundzie kipiał. Odsunął się ode mnie na komfortową odległość i podrapał się za prawym uchem.
- A więc to nie sen. Naprawdę tu jesteś - stoisz w moim salonie. - jego głos zdecydowanie zmienił się przez te kilka minut, teraz był rozluźniony i spokojniejszy. Jednak bardziej zainteresowały mnie słowa niż ton. Nieświadomie uniosłem jedną brew ku górze i przekrzywiłem głowę w lewą stronę.
CZYTASZ
Old personality [] DNF []
FanfictionTo nie moja wina. Zmusiłeś mnie, A krew, która się wyleje I zastygnie na mych dłoniach Należy do Ciebie. ,,(...) każda osoba, która stanie mi na drodze, niezależnie od tego ile dla mnie znaczy, będzie martwa, bo choćbym miał upaść na samo dno, zeszm...