fall

660 67 109
                                    

⚠️TW:⚠️ glodzienie sie, alkohol, narkotyki, mowa o narkotykach, ulotne przeklinanie.

Dochodziła piąta rano, wchodząc do swojego pokoju, wraz z zawrotami głowy zdjął buty, opadając na łóżko. Czuł się koszmarnie, myśli toczyły walkę w jego głowie, tworząc pole bitwy. Za dwie godziny miał iść do szkoły, co go dosłownie dołowało.

Położył się na boku, obserwując mrok wypełniający pokój. Zdawał się on być zimny, obcy. Lecz tak samo kochał w nim przebywać każdego wieczoru, zatapiając się w myślach.

Jego włosy były w nieładzie, opadając na jego czoło. Rozszerzone źrenice i delikatne zaróżowienia wybijały się przy na prawdę białej cerze.

Sięgnął po słuchawki, które jak zawsze znajdowały się pod poduszką. Podłączył je do telefonu, wsadzając jedną z nich do ucha. Wchodząc na Spotify, odpalił jedną z jego ulubionych playlist.

Jego głowę wypełniła tylko i wyłącznie piosenka, a jej słowa wywoływały delikatne łzy, kryjące się pod jego zamkniętymi powiekami. (Idk piszac to slucham be alright - dean lewis bo na tym sie plakac da)

Nie wiedząc kiedy, jego świadomość delikatnie odpływała, a on sam zasnął.

"Jezu George, proszę wstań." usłyszał głos jego mamy, rozchodzący się łagodnie po jego głowie. "Jest po siódmej."

Odłączył słuchawki od telefonu, niestety słuchawka wypadła mu już dawno z ucha i wylądowała na drugim końcu materacu. Wstał, przebierając się w pierwsze lepsze ciuchy. Jego głowa cholernie bolała, a gardło paliło z pragnienia. Jego brzuch intensywnie bolał, ze względu na ostatnie omijanie jedzenia. Ostatnio jadł trzy dni temu, może trochę dawniej.

Przeczesał ręką włosy, starając się je jakkolwiek ułożyć, po czym sięgnął po plecak, zbiegając szybkim i zwinnym krokiem na dół.

"Umyłeś zęby?" zawołała jego mama, na co bez słowa skręcił w stronę łazienki. (Nie umiem tegk opisac, alw wiecie, wyobrazajcie se jego taki luzny totalnie krok itd, jego ruchy by byly plynne)

Szperał, szukając pasty do zębów. Wraz ze szczoteczką między jego zębami, finalnie znalazł pastę, odkręcając ją.

Nałożył część zawartości na przyrząd, służący do mycia zębów, po czym zmoczył go wodą.

"George, zawieźć cię? Wyjeżdżam za dziesięć minut." zaproponowała jego mama, stojąc w drzwiach łazienki, na co pokiwał głową ze zgodą.

Poczuł jak miętowy aromat zmieszany z chemikaliami rozniósł się po jego jamie ustnej, wypluwając nadmiar piany. Gdy spojrzał w lustro, założył pasmo swoich włosów za ucho, po czym wypłukał pianę osadzoną na jego zębach.

Bez zastanowienia ruszył do kuchni, by finalnie napić się wody. To jedyne co teraz potrzebował. Sięgnął po pierwszą lepszą butelkę z pełną zawartością, upijając jej kilka łyków. Napój zdawał się być jak zbawienie, łagodzące ból w jego gardle. Resztę schował do czarnego plecaka, zawieszonego na jego jednym ramieniu, po czym ruszył ubierać buty. Jego brat właśnie wyszedł na autobus, gdyż chodził do innej szkoły. George czekając na swoją mamę sięgnął po jedną z tabletek przeciwbólowych, schowanych w jego plecaku. Jego głowa pulsowała nadmiernym bólem, który był jak tortura dręcząca go. Lekkie zawroty przykuwały jego uwagę, lecz starał się to jak najlepiej ukryć, gdyż nie chciał niepokoić jego mamy.

High enough • DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz