- Dante jak miło cię widzieć, albo bardziej słyszeć. Czemu siedzisz po ciemku? - z całych sił próbowałam ukryć drżenie głosu. Niestety z marnym skutkiem.
- Naprawdę to cię teraz interesuje? - nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdy przycisnął mnie do ściany i chwycił mnie za gardło. Nawet w panujących ciemnościach, widziałam jego wściekle przeszywające mnie na wskroś oczy.
- Czego w zdaniu zabije każdego kto dotknie to co moje nie zrozumiałaś? No dalej nie krępuj się, czekam na odpowiedź?
- Do niczego nie doszło, więc nie rozumiem dlaczego się tak wściekać.
- Nie mam się wściekać? Jak mam niby reagować na wiadomość, że moja dziewczyna wystroiła się dla jakiegoś nic nieznaczącego kretyna. Co cię tak bawi? - zmarszczył brwi, na mój wyraz twarzy. Co poradzę na to, że nie mogę przestać się uśmiechać.
- Nazwałaś mnie swoją dziewczyną. Uroczo to brzmi w ustach tak groźnego mafioso. - może to głupie, ale nie mogłam przestać się śmiać. Zwłaszcza, że Dex już dawno zabrał rękę z mojego gardła.
- Cieszę się, że cię to bawi, bo przez ciebie musiałem odwołać ważne spotkanie z kilkoma ważnymi rodzinami mafijnymi.
- Czyli iloma?
- Niby należysz do półświatka, a jednak tak niewiele wiesz. - wzruszyłam ramionami.
- Nigdy mnie to nie obchodziło. Interesowało mnie jedynie to co dzieje się na moim podwórku. Zawsze byłam ignorantką i wątpię, że to się w najbliższym czasie zmienić.
- W takim razie wystarczy ci informacja, że ja jestem z nich wszystkich najważniejszy i musisz mi zrekompensować ten nieplanowany lot.
Czyli w taki sposób tak szybko tu dotarł. No tak w końcu Nowy Jork nie jest zbyt blisko. Objęłam jego kark rękoma i przycisnęłam swoje wargi do jego. Ten jednak ni jak nie zareagował na tą pieszczotę, dlatego się od niego odsunęłam.
- Naprawdę? Obrazisz się na mnie jak jakieś małe dziecko. - ten tylko chytrze się uśmiechnął i mocniej chwycił moje biodra, znowu będę mieć przez niego siniaki. Co on ma do moich bioder?
- Skarbie musisz bardziej się postarać, żeby zmienić moje nastawienie.
- W takim razie może pójdziemy do sypialni? - szepnęłam mu do ucha, które lekko przygryzłam, zostawiając na nim trochę szminki. Po Czym zrobiłam minę niewiniątka i się odsunęłam. Ten z rozbawieniem pokręcił głową i podniósł mnie. Ja za to natychmiast owinęłam nogi wzdłuż jego pasa. Ledwo powstrzymałam jęk, kiedy podczas wchodzenia po schodach, ścisnął moje pośladki spod czarnej sukienki. Nie dam mu tej satysfakcji, to ja pociągam za sznurki, przynajmniej na razie.
Kiedy położył mnie na łóżku, już chciał mnie pocałować, gdyż zgrabnie zamieniłam nasze położenie. Mężczyzn w ogóle się tego nie spodziewał. Dzięki czemu udało mi się osiągnąć zamierzony cel, teraz to on znajduje się na dole. Teraz to ja jestem górą, ciekawe tylko na jak długo.
- Sam powiedziałeś, że mam się postarać. - uśmiechnęłam się do niego zalotnie. - Teraz leż spokojnie.
Pokręciłam pośladkami po jego kroczu i w momencie kiedy poczułam jak drgnął, ułożyłam ręce na jego rozporku. Nawet na moment nie spuszczał mnie z oczu, przez co zaczęły trząść mi się ręce. Chociaż chyba nie tylko one.
Jak ten mężczyzn może na mnie aż tak działać.
Kiedy zdjęłam jego dolne odzienie, zajęłam się sukienką, która już po chwili była na podłodze. Już byłam kompletnie naga. Jednak w momencie kiedy ustawiłam jego przyrodzenie tuż przed moim wejściem, poczułam jak ląduje na plecach.
- O kotku, nie tak szybko. Chyba nie zasłużyłaś na nagrodę. - przełknęłam ślinę, kiedy obrocił mnie na brzuch.
- Zegnij kolana i wypnij w moją stronę swój mały tyłeczek.
- Nie jest w całe mały! - krzyknęłam, jednak już po chwili pisnęłam kiedy poczułam mocne uderzenie na moim pośladku. Natychmiast bez zbędnych dyskusji zrobiłam to co mi kazał. Nie mam zamiaru, jeszcze bardziej go wkurzyć.
- Powiedz mi jedną rzecz, specjalnie się tak ubrałaś, żeby mnie sprowokować? - kiedy milczałam przycisnął mój tyłek do swojego krocza, na co się lekko wystraszyłam.
- Taak. - odparłam jąkając się, od kiedy ja się jąkam?
- Boisz się mnie?
- Nie wiem. - syknęłam gdy zwiększył swój uchwyt i mocniej ścisnął moją pupę.
- Jak możesz nie wiedzieć, przecież słyszałaś co robię ludzią, którzy się mi sprzeciwiają. Doskonale też zdajesz sobie sprawę, czym się zajmuje. Więc wytłumacz mi Silvio, jak możesz nie wiedzieć?
Za każdym razem jak mówi moje imię po moim ciele przechodzą ciarki, tym razem było tak samo.
- Powinnam się ciebie bać, chwilami tak jest, jednak z drugiej strony fascynujesz mnie. Jesteś jak narkotyk. Wiem, że każda kolejna dawka, może być moją ostatnią, jednak to nie sprawia, że nie chcę cię więcej. Może to głupie i pewnie długo nie pociągnę, ale życie ma się jedno, a moje należy do ciebie.
Ostatnie słowo wyszeptałam tak cicho, że gdyby nie to, że wokół panowała całkowita cisza, to by mnie nie usłyszał.
Kto by pomyślał, że dotrze to do mnie w mieszkaniu Nicka. Takie są jednak fakty, a ja zawsze się ich trzymam.
Nie potrafię przestać o nim myśleć, nie ważne czy jestem w pracy, czy po. On zawsze je zaprząta. Nawet we śnie go widzę. Być może to mnie wykończy. On mnie wykończy, ale dla mnie jest już stanowczo za późno. Walka będąc po szyję w ruchomych piaskach, jest bez sensu.
Poczułam jak obraca mnie spowrotem na plecy, nie byłam w stanie na niego spojrzeć. Dlatego zakryłam swoje oczy rękoma.
Jestem żałosna znowu płaczę z powodu faceta. Nie chcę ujrzeć w jego twarzy kpiny i usłyszeć, że to wszystko było tylko grą. Co za pewne się stanie, w końcu o to w tym wszystkim chodziło, prawda?
- Silvio otwórz oczy? - pokręciłam głową. Ten jednak nie zwracał na to uwagi i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
- Ty również jesteś dla mnie jak narkotyk. Jedyny jaki wziąłem.
Zdziwiona otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.
- Naprawdę? Nigdy nie zażyłeś narkotyków?
-Naprawdę jakoś nie czułem potrzeby, żeby próbować własnego towary.
- Ja też nigdy ich nie próbowałam. - wybuchłam śmiechem na tą ironię losu. - Sprzedajemy je, ale nigdy ich nie spróbowaliśmy. Ale z nas dziwni ludzie.
-To fakt. - odparł i pocałował mnie w taki sposób, jak jeszcze nigdy nikt wcześniej.
Ja Silvia Darren jestem uzależniona. Od dotyku, cudownych, ale i zarazem przerażających ciemnobrązowych tęczówek Dantego Marssona. Nawet choć brzmi to dziwne, od jego głosu. Jestem uzależniona i w pełni się do tego przyznaje. Nie jestem jednak w stanie nic na to poradzić. Mój nałóg jest zbyt silny, żeby go zatrzymać.
Może mnie to wykończy, ale warto było. Niczego nie żałuję, bo życie pełną piersią jest zbyt cenne, żeby tego żałować.
N.A.R.A

CZYTASZ
Nie Przegrywam #1 [ZAKOŃCZONA]
RomanceSilvia razem z bratem odbili się od dna i stopniowo pieli się w górę. Wspólną pracą stali się jednymi z najlepszych w swoim fachu, jeśli tak można nazwać sprzedawanie narkotyków. Co jednak się stanie, gdy kobieta spotka na swojej drodze, kogoś z kim...