Rozdział III

96 15 0
                                    

-Naprawdę mogę? Z miła chęcią zostanę twoją uczennicą Sensei -uśmiechnęłam sie delikatnie choć w głębi duszy skakałam ze szczęścia
-Ale Sensei! Ona powinna wrócić do domu. Napewno sie o nią martwią. Ona nie może.. -mężczyzna przerwał Abarai'owi .
-Aira tu zostaje. Nie Ty decydujesz kto tu może być, a kto nie. Drzemie w niej wielki potencjał i coś czuję że odesłanie jej do domu nie było by takie łatwe choćby dlatego że nie pamięta gdzie mieszka - Yoshinori mówił cały czas spokojnym głosem. Przyglądałam sie im takt czas.
-Tak jest Sensei. Przepraszam.. -Kenji spuścił wzrok lecz czułam że nie zmienił do mnie nastawienia. Nie chciał mnie tu.
-Kenji idź na trening, zaraz do ciebie przyjdę- chłopak posłuchał Ishimaru i znikł wśród żywopłotu - od jutra zacznę trening z tobą. Narazie wiedza o świecie i podstawy. Nie możesz sie forsować, bo twoja rana jeszcze sie nie zagoiła. Naucze cię sztuk walki. Nie przejmuj się Abarai'em. Przyzwyczaji się-uśmiechnął sie- twoja pierwsza lekcja. Wyjdź sama z labiryntu - Odszedł wolnym krokiem, i tak jak szybciej Kenji, Sensei znikł wśród żywopłotu.
Usiadłam na krawędzi fontanny i wpatrywałam sie w wodę. Tak bardzo mnie uspokajała. Po pół godziny postanowiłam wyjść z labiryntu. Szłam powoli. Tylko dwa razy napotkałam ślepą uliczkę. Gdy wyszłam szłam przez ogród pełen róż. Doszłam na jakiś płac treningowy. Kenji ćwiczył właśnie szermierkę, a Sensei go doglądał z boku pijąc herbatę. Podeszłam do niego i usiadłam. Podał mi filiżanke i nalał napoju. Cały czas milczał. Przyglądałam sie jego uczniowi. Tak zwinnie sie poruszał, a każdy jego cios był przemyślany. Każdy jego ruch był jak ruch skrzydeł anioła, potężny i z gracją. Postanowiłam, że też chce tak potrafić. Delikatnie sie uśmiechnęłam.
- To są tylko podstawy. Napewno się tego nauczysz - powiedział Ishimaru tak jakby wiedział o czym właśnie myślę - czeka cię dużo pracy. Odpowiedziałam tylko uśmiechem. Nie wiedziałam co mówić. Całkiem zapomniałam o swojej amnezji. Byłam wdzięczna Yoshinori za chęć mnie uczenia.
Przyglądałam sie Kenji'emu przez dwie godziny w milczeniu. Oprócz szerwierki ćwiczył strzelanie z kuszy, łuku i walczenie mieczem. Przechodził także tor przeszkód. Nie tracił gracji, lecz było widać, że moja obecność go dekoncentruje. Mistrz chyba także to zauważył, bo kazał mu sie bardziej skupić.
Tego dnia dużo myślałam i spacerowałam po ogrodzie.
Sensei przydzielił mi pokój na szycie jednej z wierzyczek. Wieczorem gdy tam poszłam zastałam w szafie rzeczy przygotowane dla mnie. Koszulę nocną, sukienkę, spódniczkę, kilka bluzek z krótkim i długim rekawem, spodnie itd. Skąd oni w tak krótkim czasie znaleźli dla mnie rzeczy? To jak Narazie jest tajemnicą.
Rozejrzałam sie po pokoju. Był bardzo podobny do pokoju w którym sie obudziłam tylko, że miał niebieskie ściany. Podeszłam do okna. Z tego miejsce było jeszcze lepiej widać Dolinę Krzyku. Jak sie spojrzało trochę w bok to były także widoczne rzeka i miasteczko, jednak wszystkie te miejsca były bardzo oddalone od Twierdzy, która znajdowała sie na pustkowiu.
Słońce zachodziło i robiło sie coraz ciemnej. Ostatnie promienie słońca chowały sie za horyzontem. Przebrałam sie w koszulę nocną, lecz nie mogłam zasnąć. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Ciemnogranatowe niebo było pełne gwiazd. Nie było widać nawet małej chmurki. W ogrodzie Yoshinori, ani po za murami nie było widać żywej duszy. Nawet w dolinie było wyjątkowo spokojnie. Ten spokój i swierze powietrze sprawiało że oczy mi się same zamykały coraz bardziej i bardziej, aż wkońcu zasnęłam..
Byłam mała. Miałam może z pięć lat. Szłam za raczkę z mężczyzna i kobietą. Wokół wznosiły sie wysokie budynki. Nagle zza rogu wyjechał pędzący samochód. Wjechał na chodnik i jechał prosto na nas. Mężczyzna chcąc nas bronić popchnął nas na bok, lecz sam nie zdążył odskoczyć. Zamknęłam oczy, a gdy je znów otworzyłam on leżał na ziemi. Wokół było pełno krwi i ludzi. Kobieta klęczała przy nim i płakała choć nie słyszałam żadnych głosów. Ludzie próbowali ją odciągnąć i coś do niej mówili. Wkońcu podeszła do mnie i mnie przytuliła. Mężczyznę policjanci zakryli czymś łącznie z twarzą. Znów zamknęłam oczy..
Gdy je otworzyłam byłam juz w swoim pokoju i leżałam na łóżku. Patrzyła sie w sufit. Co ja robiłam na łóżku? I czy to był tylko sen, czy coś oznaczał?

"Drugi wymiar"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz