27

95 5 39
                                    

Na całe szczęście noc obyła się bez żadnych niespodzianek wynikających z upicia Alexa. Oczywiście rano nie obyło się od jego narzekania na koszmarny ból głowy, jednak i tak jego stan nie był tak zły jak u Bartholomew'a, który po wstaniu, wyglądał tak jakby się czymś struł.
Mimo wszystko każdy z nas był w wyśmienitym humorze. Zjedliśmy wspólne śniadanie które przygotowałam wraz dziewczynami.
Z racji, że był to jednodniowy wypad nie mieliśmy zbyt dużego pola do popisu więc na śniadanie zjedliśmy kanapki z twarogiem i zieloną cebulką, którą Clarissa przyniosła z ogródka. Do tego przygotowałyśmy wszystkim herbaty miętowej która była jedyną herbatą jaką znalazłyśmy w szafce. Oprócz niej było kilka rozsypanych ziarenek kawy. Pogoda od samego rana była słoneczna więc nie widzieliśmy innej opcji niż zjedzenie śniadania na zewnątrz, aby w pełni cieszyć się pogodą, a także zaczerpnąć świeżego powietrza.

Wyniosłyśmy kanapki ułożone w stos na dużym talerzu i ustawiłyśmy na środku drewnianego stołu, na którym zostały jeszcze pozostałości wczorajszej imprezy. Cora pozbyła się pustych butelek które wrzuciła do zielonego worka który przywlekła za sobą z małej przybudówki. Oprócz tego na stole ustawiłyśmy kubki i przezroczysty imbryk w którym była herbata. Zasiadłyśmy do stołu, a po kilku minutach dołączyli do nas chłopcy.

-Dzień dobry moje panie!- uśmiechnął się Bartholomew, składając soczystego całusa na ustach Clarie.- Mmm...śniadanko.- powiedział zadowolony, zataczając okręgi dłonią na swoim brzuchu.

Śniadanie minęło nam w bardzo przyjaznej atmosferze. Dużo się śmialiśmy przez co w pewnym momencie zaczęły mnie boleć policzki od ciągłego uśmiechania się.
Emily była w trakcie opowiadania jakiejś historii ze swojego dzieciństwa gdy Mew zaczął bawić się łyżką która znajdowała się w misce z twarogiem. W końcu jednak uderzył w nią za monco przez co jej zawartość przeleciała w powietrzu aby wylądować na czole i nosie niczego niespodziewającego się Alex'a.

W chwili gdy biała papka znalazła się na twarzy czarnowłosego, ten zaprzestał jakichkolwiek czynności i popatrzył z mordem w oczach na Bartholomew'a, który wciąż wpartywał się w łyżkę, na której chwilę wcześniej jeszcze był twaróg.

-Czy ty obrzuciłeś mnie twarogiem?-spytał poważnym tonem.-Obrzuciłeś mnie, pieprzonym białym serem!?-wysyczał.

-Ja...ja...nie..nie wiem jak to się...stało...-wyjąkał ciemny blondyn.

Alexandra zbyt wiele to nie obchodziło. Chwycił za miskę w której znajdował się ser przy okazji zgarniając pierwszą łyżkę z brzegu i zaczął ciskać serem w Mew'a, który starał się bronić i zasłaniać rękami. Jednak gdy to nie poskutkowało, złapał miskę z pastą jajeczną i w odwecie zaczął odpowiadać rozwścieczonemu Alex'owi.

Widząc ten cyrk Cora pisnęła i gwałtownie podniosła się z ławki, a Clarie schowała się pod stół aby przypadkowo nie oberwać latającym jedzeniem.

-Bartholomew! Alexander! Nie bawcie się jedzeniem!- pisnęła Emily, energicznie machając rękami aby ich uspokoić.-Błagam was! Nie zachowujcie się jak dzieci!- westchnęła, robiąc unik gdy w jej stronę leciała garść pasty jajecznej.

-Spokój!-krzyknął Oliver, gdy wojna tych dwóch była coraz bardziej zawzięta. Nic to nie dało, a tylko spotęgowało irytację Alex'a i Mew'a, przez co zaczęli również celować w Olivera.

I właśnie tym sposobem wojna na jedzenie między dwójką przyjaciół zmieniła się w wojnę między ich trójkę. Nic nie było w stanie przerwać ich walki, tak więc cierpliwie musiałyśmy czekać aż ich pociski się wyczerpią.

-Żryj ser, jajeczny kurwiu!- warknął Alex, celując prosto w usta Mew'a.

-Poddaj się kozi królu!- oznajmił donośnym głosem Bartholomew.-Ała! -jęknął łapiąc się za oko.- Ja oślepłem! Nic nie widzę!- wzdychał, opadając plecami na trawę, a gdy Alex nad nim stanął aby sprawdzić jego stan, ten podciął mu łydką nogi, przez co czarnowłosy wylądował twarzą w trawie.- A nie...jednak widzę.-oznajmił ze zwycięskim uśmiechem.

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz