🦖🐌Rozdział 4🦖🐌

67 12 2
                                    

Sakura poszła wczoraj szybciej spać, żeby mogła w tamtą ,,piękną" niedzielę wcześniej wstać. Zależało jej bardzo na planach, która miała dzisiaj do wykonania.

Umyła zęby i twarz po czym przeczesała włosy. Czuła, że dzisiejsza niedziela zapowiadała się nawet dobrze.

Na dole mimo wszystko była cisza. Zazwyczaj jej macocha kłóciła się z ojcem. Tym razem tak nie było. Po zejściu na dół Sakura nie zauważyła nikogo. Lekko się zdziwiła.

Przeszła do kuchni, żeby zrobić sobie jakieś kanapki. Pogoda nie była ładna. Na dworze strasznie wiało oraz padało jednak domatorce to nieprzeszkadzało.

Usiadła przy stole i zajęła się swoim posiłkiem. Stwierdziła, że musi jakkolwiek przygotować się na jutrzejsze męczarnie w szkole.

Zajadała się kanapkami gdy po całym dom rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Sakura bez dłuższego zastanowienia wstała zmarnowana i swoją resztką siły sprawdziła kto przychodzi o takiej godzinie.

Nie miała w zwyczaju wstawanie o dziesiątej rano jednak co mogła zrobić. Szkoła to szkoła. Musi ją ukończyć.

Wyjrzała po cichu przez okienko w drzwiach i zobaczyła bardzo charakterystyczne blond włosy. Uchyliła pośpiesznie drzwi.

- Cześć Sakura - westchnął wymęczony Naruto wchodząc do pomieszczenia. Haruno była lekko oburzona przecież nie pozwoliła blondynowi wejść.

- Naruto przerwałeś mi w posiłku....

Różowo włosa nie była zadowolona, że odwiedził ją Uzumaki. Niby był jej kolegą ale nie cieszyła się, że widzi twarz osoby z jej klasy. Ludzie byli jej największymi wrogami.

Blondyn rzucił plecak na kanapę, na której po momencie się położył.

- Możesz proszę chociaż zdjąć buty.. - powiedziała przejęta patrząc na kolegę.

Mężczyzna parsknął. Naruto nie był złym człowiekiem. Wręcz przeciwnie, jednak życie nie miało dla niego dobrych planów. Zresztą jak dla Sakury.

Przechylił się i rozwiązał sznurówki po czym zsunął buty z stóp. Różyczce ulżyło. Nie chciało jej się sprzątać kolejnego bałaganu.

- Sakura.. - zaczął mężczyzna jednak dziewczyna nie dała mu dokończyć.

- Naruto przecież nie jest tak źle. Ja wytrzymuje więc ty też wytrzymasz - uśmiechnęła się w taki sposób, że nie była pewna czy przekonałaby samą siebie. Dosiadła się koło blondyna i głośno wypuściła powietrze z ust.

Siedzieli przez chwilę w ciszy aż Uzumaki wstał i włożył z powrotem buty.

- Może masz rację. Widzimy się jutro w szkole - powiedział cicho pod nosem po czym z plecakiem na plecach wyszedł z domu.

Sakura się nie nudziła. Lubiła spokój i cisze. Była to muzyka dla jej uszu. Na co dzień rzadko doświadczała takiego spokoju w salonie w swoim domu.

Mimo starań nie mogła wygonić z głowy obrazu Uchihy. Czuła, że skądś go zna jednak nie mogła go sobie przypomnieć. Przecież to mógł być totalny random z całego wielkiego świata..

Chcąc wypędzić młodego mężczyznę z umysłu ubrała się i wyszła na mały spacer.

Czuła się dziwnie. Dawno, jeśli nawet nie nigdy, nie czuła się tak. Sama nie wiedziała co to za uczucie.

Zza chmur wyjrzało Słońce rozświetlając ulice. Samochodów jak na niedzielę o tej godzinie było naprawdę mało.

Sakura szła spokojnie, do swojej ulubionej miejscówki. Tam jedynie czuła się sobą.

Usiadła na pomoście nad rzeczką. Wokół był drzewa, a za rzeką łąka. Na jednym z większych drzew był mały domek z dzieciństwa różowo włosej.

Bawiła się z nim gdy była w przedszkolu z wieloma przyjaciółmi. Jeden wpadł jej szczególnie w pamięć. Był to Shikamaru Nara. Jednak wyprowadził on się z mista kila dobrych lat temu.

Chwyciła kilka kamieni, które leżały obok i powoli odliczała do godziny dwunastej..

~~

Starsza Haruno wróciła nawet w dobrym humorze do domu. Niestety jej ojciec z macochą również wrócili.

Wzięła głęboki wdech i po cichu otworzyła drzwi. Skrzypienie jednak zwróciło uwagę macochy ta spojrzała w jej kierunku z złośliwym uśmieszkiem.

Różowo włosa przewróciła oczami i zsunęła z stóp buty. Przeszła do kuchni gdzie stała cała "rodzinka". Wyglądali na bardzo szczęśliwych bez niej.

- Sakura - powiedział ojciec nie odwracając się do nastolatki.

Tata różowo włosej kochał ją całym sercem i to się nigdy nie zmieniło. Jednak nowa kobieta w jego życiu próbowała zawładnąć nim i owinąć go sobie wokół palca.

- Wiem, że idziesz na cemnatrz. Mogłabyś zabrać swoją siostrę również? - zapytał nieoczekując na odpowiedź.

Nastolatka cicho miałknęła coś pod nosem i przeszła schodami do góry.

Życie jej rodziców nie interesowało ją za bardzo. Zazwyczaj ich nie było, a nawet jak byli to tylko wymagali od niej rzeczy niemożliwych.

Zamknęła się w swoim ciemnym pokoju i wyciągnęła komórkę. Pierwsze co zrobiła to oczywiście sprawdzenie instagrama. Miała jakieś chore przyzwyczajenie i gdy tylko włączała telefon to odrazu sprawdziła aplikacje.

Uśmiechnęła się na widok obserwacji od niejakiego Sasuke Uchiha. Parę minut później zrozumiała co było z nim nie tak. Przcież chodzili do tej samej szkoły.

Haruno odrzuciła telefon na bok i podparła głowę ręką. Jej zdanie o szkole z każdą kolejną myślą się pogarszało. Ciemno włosy, wysoki, o czarnych włosach chłopak, który zawraca w głowie prawie każdej lasce na ulicy.

Była wściekła na samą siebie. Włączyła pierwszą lepszą playlistę i otworzyła szeroko wszystkie okna. Wyszła na balkon i wsłuchiwała się, jak śpiew ptaków dopasowuje się do piosenek.

Mimo wszelkich złych, oraz dobrych emocji, stan sakury się pogarszał. Mogła uciec od świata, od ludzi, od emocji, jednak dobrze wiedziała, że od choroby nje ucieknie.

Z każdą sekundą jej stan był coraz gorszy. Tabletki dużo nie pomagały. Miała dość tego. Słuchała muzyki i próbowała uspokoić emocje.

Jednak z każdym wdechem, kolejna myśl o tym, jak ona była beznadziejna, nadchodziła.

~~~

Dziewczyny poszły na cmentarz. Całą drogę na miejsca, żadna z nich się nie odezwała. Szły spokojnym, melodyjnym krokiem patrząc na chodnik. Brązowe i rude liście delikatnie zlatywały z drzew.

Na cmentarzu było zaledwie kilka osób.
D

ziewczyny wzięły kilka szmatek oraz wiaderko z zimną wodą. Do tego kupiły znicz i czerwone, żywe róże.

Posprzątały przepiękne nagrobek ich matki. Zapaliły świeczki i postawiły kwiaty. Sakura powstrzymywała się przed płaczem. Nie chciała okazywać swoich uczuć przed młodszą siostrą.

Natomiast Ezy nie umiała powstrzymywać łez. Spływały jej one po policzkach po czym skapywały na ziemię.

Koło dziewczyn pojawił się kolejny cień.

Starsza z sióstr wyjrzała zza włosów, na wysoką, dobrze zbudowaną sylwetkę. Nie spodziewała się takiej osoby, w takim miejscu, o takiej godzinie.

Zagarnęła kosmyk włosów za ucho i spojrzała swoimi pustymi, zielonymi oczami, które nie mówiły kompletnie nic. Była ona pusta.

Ukryć się pod maską | sasusaku | [ZAKOŃCZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz