33

3.3K 124 184
                                    

Byłam załamana. Naprawdę myślałam, że pójdę do studia, porozmawiam z Wiktorem i wszystko będzie tak jak dawniej. Nie mogłam jego zachowania ciągle usprawiedliwiać pracą. Jeśli bardzo by chciał to znalazłby chociaż piętnaście minut na porozmawianie ze mną, czy napisanie głupiego sms'a. To właśnie bolało mnie najbardziej. On chyba nie chciał mieć ze mną kontaktu.

Ale czy ta teoria w ogóle miała sens? Jeszcze niedawno powtarzał mi codziennie jak bardzo mnie kocha. Co miało się zmienić? Może po prostu znudził mu się związek.

Postanowiłam na razie nie wyciągać pochopnych wniosków i po prostu poczekać na dalsze rozwinięcie sytuacji. Miałam nadzieję, że znajdziemy jakiś sposób, aby było normalnie, bo nie chciałam rezygnować z tego związku. Za bardzo go kochałam.

Wiedziałam jednak, że jeśli dojdzie do sytuacji, w której chłopak powie lub zrobi za dużo nie będę mogła się zawahać i będę zmuszona to zakończyć. Dla swojego dobra.

Kiedy tylko przekroczyłam próg domu rodziców oparłam się o drzwi i zjechałam po nich. Nie miałam już nawet siły powstrzymywać łez. Dlaczego musiało tak być? Dlaczego gdy było już super nagle któreś z nas musiało zjebać i wracaliśmy do punktu wyjścia?

Siedziałam w jednym miejscu aż do momentu, w którym mój telefon rozdzwonił się w torebce. Nie chciałam odbierać, jednak coś w środku pokusiło mnie, że powinnam to zrobić. Wyciągnęłam urządzenie i zobaczyłam nazwę. Aleks.

- Halo?

- Płakałaś? - spytał od razu zapewne rozpoznając po moim głosie. Nie odpowiedziałam. - Chciałem zaproponować Ci dziś kawę, ale chyba nie jesteś w najlepszym stanie. 

- Jeśli chcesz to możesz wpaść do mnie. Potrzebuję towarzystwa. - powiedziałam bez namysłu. Czy robiłam dobrze? Nie miałam pojęcia. 

- Wyślij mi adres i będę za niedługo. - rozłączył się, a ja napisałam mu wiadomość.

Następnie podniosłam się z ziemi i poszłam do łazienki, w której przemyłam twarz zimną wodą. Nie wiem właściwie po co to zrobiłam. Moje zaczerwienione policzki i nos dalej się odznaczały. Związałam jeszcze włosy w kucyka i poszłam do kuchni napić się wody. Muszę później zadzwonić do Diany i opowiedzieć o spotkaniu z Wiktorem.

Po jakimś czasie w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, więc ruszyłam do przedpokoju i otworzyłam brunetowi. Od razu zamknął mnie w uścisku, co nie powiem ogromnie mnie zdziwiło. Postanowiłam to jednak odwzajemnić. 

- Nie wiem, czy chcesz rozmawiać o tym co się stało, ale jak coś to służę pomocą. - powiedział, gdy oderwał się ode mnie. Podziękowałam mu uśmiechem, po czym zaprowadziłam go do salonu i kazałam się rozgościć. 

- Pokłóciłam się z Wiktorem. - rzuciłam po chwili siedzenia w ciszy.

- Mam nadzieję, że nie o mnie. - zażartował, jednak mi nie było do śmiechu.

- On nawet nie wie o Twoim istnieniu. - odparłam cicho i spojrzałam na niego - Nie rozmawiamy ze sobą od tygodnia. 

- To może z nim zerwij jeśli wam się nie układa. - zaproponował, jednak natychmiastowo zgromiłam go wzrokiem.

- Nie mogę, za bardzo go kocham.

- Czasem trzeba kogoś poświęcić dla swojego własnego dobra. - powiedział po jakimś czasie, a jego słowa na długo pozostały w mojej pamięci. Miały w końcu jakiś sens.

*

- Misiek! - zawołałam i odłożyłam pudełko z karmą na odpowiednie miejsce.

- Tak?! - usłyszałam z salonu krzyk bruneta na co automatycznie wybuchłam śmiechem.

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz