~ Rozdział X ~

1.1K 71 15
                                    

Po wypowiedzi blondyna zapadła chwilowa cisza. Draco bił się w myślach jak zacząć temat okaleczania się bruneta. Gdy wpadł na pomysł jak usiadł obok bruneta z dystansem i zaczął mówić.
- Potter możemy porozmawiać, tak szczerze bez kłamania?
- Em... tak
- Powiem bez owijania w bawełnę. Widziałem twoje nadgarstki i nie tylko. Nie chcę Cię obwiniać, bo wiem że jak zacznie się to robić to ciężko przestać.. Niby daje to ulgę.. Zamiast karać innych karzesz siebie.. Robisz to bo czujesz się beznadziejny, niepotrzebny, nic nie warty, ale prawda jest taka że tak nie jest. Twoja psychika, a raczej ty, my sobie to wmawiamy. Nie będę Cię oceniać, ale mogę zadać ci pytania?
- A może.. możemy zadawać sobie pytania na wzajem?
- Okej Potter. Od kiedy  to robisz?
- Zdarzyło mi się z trzy cztery razy podczas i po Turnieju Trójmagiczym, a można powiedzieć że tak częściej zacząłem po śmierci Syriusza. Możesz mi powiedzieć coś o swoim przyjacielu?
- Miał na imię Luke, nie był moim przyjacielem, ale chłopakiem. Pierwszą miłością. Straciłem go i to była moja wina. Po kłótni z mojej winy przedawkował wywar żywej śmierci, a ja gdy chciałem go przeprosić znalazłem go martwego. Poniekąd dlatego tak zareagowałem gdy znalazłem Cię na Wieży. - powiedział szczerze, choć nie wiedział czemu otworzył się akurat przed Harry'm - Masz coś ostrego w tym pokoju? Jeśli tak to nie zmuszam Cię, ale jeśli chcesz wyjść z tego gówna oddaj mi je.
Harry po usłyszeniu słów Draco lekko się zawahał, ale podszedł do łóżka, na którym leżał album ze zdjęciami i z jednej koszulki na zdjęcia wyciągnął kawałek lustra. Trzęsącymi się rękami oddał go Malfoy'owi.
- Gdy poszedłeś do Parkinson, ja poszedłem spać. Miałem koszmar śniła mi się moja rodzina, nakłaniała mnie do zabicia się. Obudziłem się nie mogąc złapać oddechu. Nic mi nie pomagało i wpadłem na pomysł. Zacząłem bić lustro dłoni, gdy się rozbiło kaleczyłem swój nadgarstek. Zebrałem tamte kawałki lustra, ale jeden sobie zostawiłem.. Czy ty też to robiłeś... Czy ty też się ciąłeś?
- Tak.. nie mogłem pogodzić się ze stratą osoby, dla której poświecił bym moje życie.. Przez długi czas nie mogłem się pogodzić z jego śmiercią, a to w pewien sposób uśmierzało mój ból, lecz było to chwilowe. Z czasem z pomocą Pansy przestawałem to robić i pogodziłem się z tym że Luke nie żyje, a moje życie toczy się dalej. Potter wiesz... Dumbledore powiedział mi o podejrzeniu u Ciebie depresji.. może jest stary... ale może ma rację. Jeśli się przyznasz czy poprosisz o pomoc będzie lepiej, ale musisz to przemyśleć zanim będzie za późno.
Słowa Malfoy'a dały Harry'emu dużo do myślenia. Może blondyn miał rację. Blondyn położył rękę na udo bruneta, któremu ta bliskość nie przeszkadzała.
- Skoro mam Ci pomóc na ten czas zostańmy znajomymi, okej? - powiedział pocierając dłonią udo bruneta
- Okej Malfoy.
- Wolę Draco, Harry. - odpowiedział z uśmiechem
To było dla Harry'ego dziwne ale też dało mu to ulgę. Draco rzadko mówił do niego po imieniu ze wzajemnością. Czuł ulgę, ponieważ nie musiał już dłużej męczyć się z docinkami w jego stronę blondyna. Ale czy to koniec jakichkolwiek docinek w jego stronę? Może Malfoy przestanie mu dogryzać, ale są też inni, którzy mogą zacząć mu dogryzać i męczyć psychicznie jak i fizycznie.
Około 23 blondyn i brunet położyli się spać. Harry przez męczący koszmar obudził go o czwartej nad ranem. W ich pokoju było duże okno z parapetem. Usiadł na nim czekając na wschód słońca, a gdy te pojawiło się na niebie zaczął szykować się na zajęcia. Nawet nie zauważył kiedy wstał Malfoy. Obaj gotowi na zajęcia poszli do Wielkiej Sali.
- Idzie sierota. - powiedział jakiś chłopak pokazując na niego palcem
- I atencjusz. - dodał kompletnie inny głos
Wyzwiska w jego stronę były różne. Gdy wszedł do sali miał nadzieje że to ucichnie, lecz tak nie było. Było wręcz przeciwnie. Gdy usiadł do stołu gryfonów usłyszał przeróżne wyzwiska. Według innych był dziwką Malfoy'a, bo gdyby nie to nie spędzał by z nim tyle czasu. Był wyzywany od atencjuszy, oszustów, kłamców oraz pedałów. Starał się nie przejmować, ale nie udało mu się gdy usłyszał słowa Rona. Gdzie twój tatuś Potter? Oj nie chciałem zapomniałem że zginął żeby żył taki nieudacznik jak ty! - powiedział z chytrym uśmieszkiem śmiejąc się z innymi gryfonami, którzy byli po jego stronie
Myślał i miał nadzieję że to po nim spłynie, ale był za bardzo zniszczony żeby to znieść. Wstał ze swojego miejsca i wyszedł. Oczy miał zeszklone i całe emocje starał się trzymać w sobie. Szedł w stronę Wieży Astronomicznej, ale przez swoją nieuwagę wpadł na swojego znienawidzonego nauczyciela. Snape spojrzał na niego, a gdy zauważył zaszklone oczy lekko się zdziwił, ale nie okazywał tego.
- Potter co jest? - zapytał surowym tonem głosu
- Nic się nie stało profesorze, przepraszam ale spieszę się.
- Chodź ze mną do gabinetu. - powiedział rozkazującym tonem głosu
Harry nie mógł się sprzeciwić, ponieważ gdyby to zrobił miał by porządnie przechlapane. Szedł za Severusem do jego gabinetu.
W środku usiadł przed biurkiem tak jak kazał mu wcześniej Snape. Profesor podał mu herbatę co było dziwne i kazał mu się napić. Podejrzewał że to może być podstęp, ale i tak się jej napił. Kilka minut później Snape zapytał:
- Co się dzieje Potter?
- Chcę umrzeć... umrzeć jak najszybciej się da. - powiedział pod wpływem veritaserum, które Snape dolał mu do herbaty
- Dlaczego? - dopytał
- Nikt mnie tu nie chcę, nikt nie potrzebuje. Wszyscy chcą mnie zniszczyć.
- Czemu nie chcesz pomocy?
- Wyjdę na ciotę i nieudacznika, który sam nie potrafi poradzić sobie w życiu i musi prosić o pomoc. Nie chce tego. Będą mnie jeszcze bardziej wyśmiewać i ruszać z grobu moją rodzine. Ja chcę tylko do nich dołączyć. Znów czuć się szczęśliwy. Lubiany czy kochany.
- Potter ty potrzebujesz pomocy. Nie dasz sobie rady sam. Pomogą Ci i wyjdziesz z tego. Musisz w to uwierzyć.
- Znów poczuje się szczęśliwy jeśli o nią poproszę?
- Tak, ale musisz w to uwierzyć. Więc zapytam jeszcze raz. Chcesz zacząć się leczyć? Czy chcesz pomocy?
- Chcę zacząć się leczyć. - powiedział i choć pod wpływem eliksiru, Severus wiedział że chłopak mówi prawdę. Gdyby nie to spotkanie nie wiadomo czy chłopak nie chciał by znów spróbować się zabić.
Severus za pomocą zaklęć zawołał do siebie swojego chrześniaka, który zabrał z jego gabinetu Potter'a i został z nim do końca dnia. Severus razem z Albusem omawiali sprawy leczenia Wybrańca.

Find my meaning in life ~ DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz