Rozdział 26

372 15 3
                                    

1.
Granger wydaje się zaznajomiona z sytuacją. Okupuje jego salon, uzbrojona w stertę książek, a wraz z nią są też i rude, pociągające nosem bachory Weasleya.
- Idź stąd – mówi do niej Draco. - Pottera tu nie ma, jest w pracy.
- W porządku – odpowiada kobieta, rozkładając książki na całym blacie niskiego stolika.
- Nie musisz pracować? - pyta Malfoy, wydymając wargi. - Zarobić na rachunki, na których spłatę nie starcza z pensji Weasley'a?
- Ron dostaje tyle samo co Harry – wyjaśnia z uśmiechem Hermiona. - Znalazłam w tych książkach fragmenty o cielesnych możliwościach duchów .– Przesuwa je wzdłuż stołu w stronę Draco.
Draco przelatuje wzrokiem tekst i przewraca oczami.
- I?
- Nie przeczytałeś nawet słowa – zauważyła. - Mniejsza z tym, Harry chciał wiedzieć, czy to w ogóle możliwe, ponieważ sądzi, że Viola... – Marszczy brwi. - Mam nadzieję, że nie została zgwałcona... to byłoby okropne.
Draco zaciska usta i milczy. Im więcej o tym myśli, tym bardziej zaczyna zgadzać się z Potterem. Ktoś zaatakował Violę, być może w szkole lub w parku, a teraz dziewczyna wymyśla sobie historyjkę o tym, że widzi duchy z przeszłości Pottera. Myślenie o tym sprawia, że czuje się chory, ale to jedyne sensowne wyjaśnienie.
Granger zdejmuje z kolan jedno z dzieci Weasleya, mówiąc chłopcu, żeby poszedł poszukać Jamesa.
- W każdym razie, przeczytałam bardzo interesujący fragment, z roku 1732, o kobiecie, która utrzymywała, iż jej zmarły mąż powrócił z zaświatów i że wtedy został poczęty ich syn.
- I? - warczy Draco. – Najwidoczniej wraz z poranną herbatą napiła się wywaru z blekotu.
- Nie! - zapewnia go Granger. - Kobieta mieszkała na odległej, małej wyspie na wybrzeżu północnej Irlandii. Urodziła piętnaście miesięcy po śmierci swojego męża. Wizengamot wysłał tam grupę badaczy, mających za zadanie zbadać to zjawisko, a ci wysnuli teorię, że niektóre duchy są zdolne do produkcji specyficznego typu ektoplazmy, która zachowuje się jak sperma w czasie połowicznego lub całkowitego ucieleśnienia i odbycia stosunku płciowego, przez co są w stanie zapłodnić kobietę.
- Pieprzysz głupoty, Granger - mamrocze Draco.
- A ty zostaniesz dziadkiem – odpowiada z uśmiechem, zadowolona z siebie.
Draco patrzy na nią przerażony. Wzdryga się na jej słowa.
- Nie powtarzaj tego nigdy więcej! - syczy.
- Wiem, że brzmi to niedorzecznie, ale czy choć raz dopuściłeś do siebie możliwość, iż Viola może mówić prawdę? - pyta. - Żyjesz w świecie, w którym istnieje magia. Ty sam, będąc mężczyzną, urodziłeś dzieci! Nie pomyślałeś, że to wszystko może nie być zmyśloną historyjką?
Draco ma ochotę uderzyć tę szlamę i powiedzieć jej, że ma zamknąć te paskudne usta. Jest jednak przyjaciółką Pottera, a poza tym, takie zachowanie byłoby poniżej jego godności. Mimo to jednak, zaciska palce na różdżce.
- Tak właściwie, to co słychać u Harry'ego? - pyta. – Zaparzyć jeszcze herbaty?
- Nie zapraszałem cię – odpowiada. - Nie chcę nawet, żebyś tu była.
- Sama się zaprosiłam – stwierdza i wychodzi do kuchni. Draco słyszy jak przeszukuje szafki, otwierając i zamykając drzwiczki. - Earl Gray czy Pomarańczowe Pekoe?
- Żadna – narzeka, po czym jednak wzdycha, patrzy na nią gniewnie i dodaje. - Prince of Wales. Stoi na półce, za dzbankiem do herbaty.
Granger za pomocą kilku machnięć różdżką gotuje w dzbanku wodę i stawia na stolę miskę płatków owsianych. Przynosi dwa kubki z herbatą, do jednej z nich jest dolane mleko, i tę właśnie kobieta daje Draco. Malfoy co prawda dałby jeszcze więcej mleka, ale nie umie się zmusić, by po nie pójść. Upija ostrożne łyki, obserwując kobietę znad brzegu swojego kubka.
- Jak tam Harry? - pyta ponownie Granger.
- W porządku – warczy Draco.
Hermiona marszczy brwi.
- Dobrze. W takim razie, jak ty się czujesz, Draco?
- Nie pozwoliłem ci używać swojego imienia! - Patrzy na nią z pogardą, na co kobieta nie reaguje.
- Masz rację, nawet Harry cię tak nie nazywa – odpowiada. Draco przewraca oczami, kiedy Hermiona rozsiada się w fotelu, wiedząc, że go dotknęła.
- To nie twoja sprawa, jak mnie nazywa – mówi.
- Martwię się o niego – wyjaśnia Hermiona. Odstawia swój kubek na bok i przysuwa się do niego. Draco cofa się, sztywniejąc, kiedy kobieta kładzie rękę na jego nodze i uśmiecha się. Nieomal jest w stanie wyczuć pod jej palcami brud, obrzydliwy, szlamowaty pot na jego szacie. Będzie musiał je później spalić. - Nie wiem, czy wiesz, ale on cię kocha.
Draco nie odpowiada.
- Bardzo – dodaje. – Mógł... W zasadzie nie sądzę, żeby kiedykolwiek miał zamiar to zrobić, ale mógłby cię zostawić, gdyby naprawdę chciał, Malfoy. On jednak został z tobą i teraz... wcale nie wydaje się taki szczęśliwy.
- Biorąc pod uwagę, że Viola właśnie...
- Wcześniej – mówi Granger. - To trwa już jakiś czas. Nie chcę się wtrącać, Malfoy, ale Harry'ego nie obchodzi to, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą, czy masz to, czy tamto. On kocha ciebie. To brzmi głupio, ale to prawda. Wszystko, co razem przeszliście, wszystkie chwile, w których doprowadzałeś go do szaleństwa... On nie rozumie tej twojej nagłej dewocjo, on po prostu... - wzdycha. - To idiotyczne, że muszę ci o tym mówić, bo wiem, że Harry cholernie by tego nie chciał, ale myślę, że pragnie, aby wszystko wróciło do normy.
- Nic nie trwa wiecznie – odpowiada Draco. Gryzie się w język, nie mówiąc nic więcej. Drży mu głos i nie może, nie chce dłużej o tym mówić. To nie jest sprawa tej głupiej suki.
- Wciąż cię pragnie. Fizycznie, mam na myśli. I emocjonalnie. Nie znikaj i nie krzywdź go, Malfoy – ostrzega go. Wbija palce w jego nogę, a on syczy, czując jej ostre paznokcie.
- Pracuję nad tym – mamrocze. - Ja... staram się.
Granger uśmiecha się i ponownie napełnia swój kubek.

nic nie trwa wiecznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz