Niebieskie, spokojne morze, niegdyś wiecznie wzburzone.
Złoty, gorący ląd, niegdyś wiecznie mokry.
Zielone, mięsiste rośliny, niegdyś wiecznie wyschnięte;
Pomarańczowe, zachodzące słońce, niegdyś wiecznie przysłonięte obłokami;
I pośrodku tego wszystkiego my,
Nieszczęśliwi, monotonni dorośli, niegdyś po prostu szczęśliwe dzieci.
Dzieci, tak beztroskie, tak wolne, tak pragnące dorosnąć,
O to my, tak spragnieni powrotu do
wiecznie wzburzonego morza,
wiecznie mokrego piachu,
wiecznie wyschniętych roślin,
wiecznie przysłoniętego obłokami słońca.