Rozdział 24 - Ciężko jest być kobietą

745 26 4
                                    

- Możemy pogadać?- usłyszał za plecami głos, który znał.

Jakby od niechcenia odwrócił się w tamtą stronę, mimo że już domyślił się z kim ma do czynienia. Granger, oczywiście. Zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi. Nie miał najmniejszej ochoty z nią rozmawiać, nie po ostatnich wydarzeniach, nie po tym wszystkim. Poza tym sam nie do końca rozumiał dlaczego zwróciła się akurat do niego. Naprawdę miała dziewczyna tupet.

- Czego chcesz?- rzucił piorunując ją spojrzeniem.

Wiedział ile musiało ją to kosztować. Wiedział, że pewnie w tej chwili jej serce kołatało się jak szalone, że zdobyła się na całą swoją odwagę, żeby do niego podejść i się odezwać. Rozumiał też przyczyny. Ale sama była sobie winna. On wcale nie miał z nią problemu, naprawdę, starał się być uprzejmy i jak najmniej jej wadzić. Miarka się jednak przebrała w momencie, kiedy weszła ze swoimi brudnymi, Gryfońskimi buciorami w jego życie. 

Teraz wyglądała na tak bezbronną, że prawdopodobnie gdyby nie buzująca w jego żyłach wściekłość, nawet byłoby mu jej żal. Widział, że cierpiała. Miała przekrwione oczy- jak przypuszczał od łez- które nadawały jej wygląd narkomana. Efekt pogłębiały sine cienie pod oczami i blada cera, wypłowiała, zmarnowana. Wydało mu się nawet, że w ostatnim czasie trochę schudła, ale tego nie był w stanie stwierdzić na pewno. Jej włosy, o które od dłuższego czasu bardzo dbała i z reguły pięknymi, błyszczącymi falami opadały na jej ramiona, zmatowiały i były poplątane w liczne supły, których pozbyć się można było chyba tylko całkowicie je obcinając. Podsumowując, obraz nędzy i rozpaczy. Ale ta mała diabelska iskra, która się w nim czaiła podpowiadała mu, że za wcześnie na wysłuchanie dziewczyny. O nie, będzie się męczyć przynajmniej tak długo jak on musiał.

- Wiem, że nie masz zamiaru mnie słuchać, ale chciałam po prostu przeprosić- rzekła łamiącym się głosem.- Wiem też, że nie mogę na razie liczyć na nic więcej, ale czy możesz mi tylko powiedzieć co z nią?

Blaise zamyślił się na chwilę i poczuł jak po jego ciele rozpływa się fala ciepła. Od razu stracił cały rezon. Kiedy stał się taki miękki? Jedno smutne spojrzenie, drżący głos, a on już nie wiedział co robić. I to by było na tyle z postanowień. Czasem myślał, że chciałby być taki jak Draco. Niezależnie od sytuacji potrafił być opanowany, zimny, nieczuły... A on? Kiedy tylko patrzył na ten smutny obrazek od razu miękł. Tak naprawdę nie czerpał najmniejszej radości z pogarszania stanu Hermiony i w tym momencie już całkowicie mu się odechciało.

- Trzeba się było zastanowić zanim zachowałaś się jak ostatnia jędza- powiedział, jednak z mniejszym jadem niż miał zamiar. 

Przeklął w myślach i z góry skarcił się za to, co miał zamiar zrobić. Podpisywał właśnie wyrok śmierci- dla siebie.

- Dobra, mam dość tej szopki- westchnął, z ulgą spuszczając z tonu.- Jak wy, kobiety to robicie, że potraficie się do siebie nie odzywać tygodniami? 

Hermiona osłupiała, słysząc jego całkiem łagodny ton. Z wytrzeszczonymi oczami przypatrywała się mu poruszając ustami jak ryba- na przemian je otwierała i zamykała. Ciemnoskóry parsknął śmiechem.

- Masz szczęście, że wszystko dobrze się skończyło. W innym przypadku nie byłbym taki miły- mruknął, lustrując ją wzrokiem.- I jak ty wyglądasz? Wolałem cię jako hotlaskę, która mnie pocałowała. Tak nawiasem- rzekł ciszej, nachylając się do niej- nie spodziewałem się po tobie takiego pazura, Granger! I ten pocałunek...

- Zabini, nie przeciągaj struny- warknęła z wyrzutem.- Wiem, to było głupie i naprawdę tego żałuję.

- Ja nie żałuję- powiedział, puszczając jej oczko, na co jej policzki się zaróżowiły.- Wiesz, przynajmniej w końcu w czymś jestem lepszy od Draco.

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz