Zwykle, kiedy jest się poszkodowanym i niesprawnym fizycznie - tak jak ja - należy odpoczywać. Jednak po tym kiedy nadwyrężyłem swoją nogę, Filip uparcie próbował przekonać mnie do większego wysiłku fizycznego - co w końcu mu się udało. Poza tym, że zobowiązałem się do codziennych ćwiczeń, po których umierałem z wycieńczenia, to w ten sposób moje ciało przyzwyczajało się do ruchu, a moja noga szybko wróciła do sprawności. Jednak poza tym, że zgodziłem się na kilka dni ćwiczeń, nie znaczyło że planuje od razu zmienić cały swój rytm dnia - czego Filip nie do końca zrozumiał.
Pewnego razu, gdy siedziałem z Bartkiem i jego kolegami, Adamem i Dawidem na stołówce, podczas lunchu, zauważyłem, że w mojej śniadaniówce znajduje się coś co nie powinno się znajdować. Pierwszy zauważył to Adam i powiedział głośno:
- Wziąłeś ze sobą całą sałatkę warzywną.
- A gdzie ciastka? - zapytał żartem, rozczarowany Dawid.
- Nie, to nie moje! Gdzie moje ciastka?
Zdezorientowany przejrzałem swoją torbę, poszukując śladów po moich ciastkach, ale ich nigdzie nie było. Bardzo szybko zrozumiałem, że doszło do wielkiego podstępu i Filip narzucił mi swoją diete. Zmarszczyłem brwi w złości.
Chociaż wścipskość brata była dla mnie nieprzyjemna to w tamtym momencie przysłużyła mi się. Bartek chętnie przysunął się bliżej mnie i zaproponował:
- W takim razie weź połowę mojego śniadania.
Spojrzałem na niego z bliska.
- E?! N-nie, nie! Nie mogę.
Bartek podrapał się po karku i uśmiechnął się uroczo.
- Ale... jeśli nic nie zjesz to będziesz głodny.
Wyraz jego twarzy z tej perspektywy powodował moje ciarki. Musiałem szybko odwrócić sytuacje, dlatego pospieszyłem się z odpowiedzią tak, że poplątał mi się język.
- F-ywy- wyi- wi-ęc... ekhem! - odchrząknąłem. - Więc niech będzie.
Bartek śmiało oddał mi połowę swojej porcji śniadaniowej, które smakowały jakby kawałek puszystej chmury. A ponieważ widocznie zależało mu bym nie był głodny, było jeszcze smaczniejsze. A dlatego, że jedzenie pochodziło z jego domu, czułem się jakby to było święte danie. Z tego powodu uciecha na mojej twarzy była nieumiejetnie ukryta, a każdy prawdopodobnie to widział.
W pewnym momencie Dawid zapytał:
- Martyna nie je dzisiaj z nami?
Bartek podniósł na nich wzrok.
- Racja - przyznał Adam. - Zwykle przychodzi, ale ostatnio się nie pojawia. Pokłóciliście się?
Wszyscy spojrzeliśmy na Bartka z ciekawością. On najpierw przełknął to co miał w ustach, a potem pokręcił głową jakby sam nie znał odpowiedzi. Miał przy tym trochę kwaśną mine, dając mi nadzieję, że coś między nimi się popsuło. W końcu przyznał:
- Ostatnio Martyna nie chce się ze mną widzieć. Trzyma dystans.
- Brzmi jakby coś ukrywała - od razu powiedział Adam. - Nie warto się z nią zadawać.
Bartek zmarszczył brwi, a Dawid trzepnął Adama w łeb. Widocznie jego wniosek był obraźliwy i Bartkowi nadal zależało na tej relacji. Adam pokornie przeprosił, a krótko po tym on i Dawid nagle wstali. Zabrali swoje rzeczy i wyjaśnili krótko:
- Mamy spotkanie w klubie. Zobaczymy się potem.
Bardzo swobodnie pożegnali się i odeszli, zostawiając naszą dwójkę samą. A był to najgorszy moment, gdy stworzyli tę jakże napiętą i gęstą atmosferę przez ten jeden krótki i glupi temat - związki. Czułem się niezręcznie przy Bartku kiedy byliśmy sami, bo w głowie cały czas miałem jego obraz oprawiony w złotą ramkę i powieszony w środku mojego serca.
CZYTASZ
Nieszczęśliwa miłość | BxB
RomanceKaj jest szaleńczo zakochany w swoim koledze o imieniu Bartosz z klasy równoległej. Chłopak od wielu miesięcy go obserwuje, ale nie ma w sobie śmiałości żeby z nim porozmawiać, dlatego ukrywa to uczucie. Nawet kiedy przez różne zbiegi okoliczności p...