Rozdział 13 | Mury pomiędzy nami

60 7 5
                                    

Zwykle, kiedy jest się poszkodowanym i niesprawnym fizycznie - tak jak ja - należy odpoczywać. Jednak po tym kiedy nadwyrężyłem swoją nogę, Filip uparcie próbował przekonać mnie do większego wysiłku fizycznego - co w końcu mu się udało. Poza tym, że zobowiązałem się do codziennych ćwiczeń, po których umierałem z wycieńczenia, to w ten sposób moje ciało przyzwyczajało się do ruchu, a moja noga szybko wróciła do sprawności. Jednak poza tym, że zgodziłem się na kilka dni ćwiczeń, nie znaczyło że planuje od razu zmienić cały swój rytm dnia - czego Filip nie do końca zrozumiał.

Pewnego razu, gdy siedziałem z Bartkiem i jego kolegami, Adamem i Dawidem na stołówce, podczas lunchu, zauważyłem, że w mojej śniadaniówce znajduje się coś co nie powinno się znajdować. Pierwszy zauważył to Adam i powiedział głośno:

- Wziąłeś ze sobą całą sałatkę warzywną.

- A gdzie ciastka? - zapytał żartem, rozczarowany Dawid.

- Nie, to nie moje! Gdzie moje ciastka?

Zdezorientowany przejrzałem swoją torbę, poszukując śladów po moich ciastkach, ale ich nigdzie nie było. Bardzo szybko zrozumiałem, że doszło do wielkiego podstępu i Filip narzucił mi swoją diete. Zmarszczyłem brwi w złości.

Chociaż wścipskość brata była dla mnie nieprzyjemna to w tamtym momencie przysłużyła mi się. Bartek chętnie przysunął się bliżej mnie i zaproponował:

- W takim razie weź połowę mojego śniadania.

Spojrzałem na niego z bliska.

- E?! N-nie, nie! Nie mogę.

Bartek podrapał się po karku i uśmiechnął się uroczo.

- Ale... jeśli nic nie zjesz to będziesz głodny.

Wyraz jego twarzy z tej perspektywy powodował moje ciarki. Musiałem szybko odwrócić sytuacje, dlatego pospieszyłem się z odpowiedzią tak, że poplątał mi się język.

- F-ywy- wyi- wi-ęc... ekhem! - odchrząknąłem. - Więc niech będzie.

Bartek śmiało oddał mi połowę swojej porcji śniadaniowej, które smakowały jakby kawałek puszystej chmury. A ponieważ widocznie zależało mu bym nie był głodny, było jeszcze smaczniejsze. A dlatego, że jedzenie pochodziło z jego domu, czułem się jakby to było święte danie. Z tego powodu uciecha na mojej twarzy była nieumiejetnie ukryta, a każdy prawdopodobnie to widział.

W pewnym momencie Dawid zapytał:

- Martyna nie je dzisiaj z nami?

Bartek podniósł na nich wzrok.

- Racja - przyznał Adam. - Zwykle przychodzi, ale ostatnio się nie pojawia. Pokłóciliście się?

Wszyscy spojrzeliśmy na Bartka z ciekawością. On najpierw przełknął to co miał w ustach, a potem pokręcił głową jakby sam nie znał odpowiedzi. Miał przy tym trochę kwaśną mine, dając mi nadzieję, że coś między nimi się popsuło. W końcu przyznał:

- Ostatnio Martyna nie chce się ze mną widzieć. Trzyma dystans.

- Brzmi jakby coś ukrywała - od razu powiedział Adam. - Nie warto się z nią zadawać.

Bartek zmarszczył brwi, a Dawid trzepnął Adama w łeb. Widocznie jego wniosek był obraźliwy i Bartkowi nadal zależało na tej relacji. Adam pokornie przeprosił, a krótko po tym on i Dawid nagle wstali. Zabrali swoje rzeczy i wyjaśnili krótko:

- Mamy spotkanie w klubie. Zobaczymy się potem.

Bardzo swobodnie pożegnali się i odeszli, zostawiając naszą dwójkę samą. A był to najgorszy moment, gdy stworzyli tę jakże napiętą i gęstą atmosferę przez ten jeden krótki i glupi temat - związki. Czułem się niezręcznie przy Bartku kiedy byliśmy sami, bo w głowie cały czas miałem jego obraz oprawiony w złotą ramkę i powieszony w środku mojego serca.

Nieszczęśliwa miłość | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz