3

57 2 0
                                    

Siedział w apartamencie z kubkiem gorącej herbaty, nie mógł przestać myśleć, o dzisiejszym poranku, podświadomie chciał jeszcze spotkać na swojej drodze szatynkę, ale zdrowy rozsądek nakazywał mu trzymać się z daleka ("masz swoje problemy na głowie, a ona tylko cię rozproszy" powtarzał sobie). Usłyszał trzask aportacji i już wiedział, że jego przyjaciel postanowił znowu złożyć mu niezapowiedzianą wizytę, jak miał w zwyczaju od jakiegoś czasu.

- Nie wiem, o co chodzi, ale podejrzewam, że ma to coś wspólnego z Granger i wczorajszą imprezą. - powiedział na powitanie Blaise, widząc blondyna pogrążonego w zamyśleniu.

- Wiedziałeś, że to ona? - odparł wyciągnięty z transu na wzmiankę o dziewczynie. Jak mógł jej nie poznać, przecież mimo wszystko wciąż była tą samą wiem-wszystko-najlepiej Hermioną z burzą nieujarzmionych włosów i orzechowymi oczami.

- Jasne, że tak, nie od dziś tak wygląda. Gdybyś częściej pojawiał się w towarzystwie to takie rzeczy by cię nie dziwiły. - Czarnoskóry chłopak nalał do szklanki ognistej whisky i usiadł w fotelu obok. Widział, że wczoraj Malfoy wyszedł za dziewczyną, a gdy wracał nie miał na sobie marynarki. Zmienił się, to prawda, ale czy na tyle, żeby wykazać sympatię Hermionie Granger? Jego wzrok przykuło ubranie wiszące na krześle:

- Była tu?

- Tak, dziś rano przyszła oddać marynarkę. - powiedział od niechcenia i podszedł do okna wpatrując się w niebo, które dzisiejszej nocy było wyjątkowo gwiaździste. - Dziwnie się czuję - zaczął. - Miałem ochotę jej pomóc widząc ją w tym stanie. Jakbym nigdy wcześniej nie był z nią w kiepskich stosunkach... - zawiesił się na moment i otworzył ponownie usta, ale nie do końca wiedział, co chciał powiedzieć.

- Dużo się zmieniło, Smoku. Sporo przeszedłeś, ona też, może to powoduje, że patrzysz na nią inaczej? - Blaise był zdziwiony takimi nagłymi zwierzeniami blondyna. Zazwyczaj tłumił w sobie emocje, nie pozwalał na rozmyślenia. Od śmierci ojca uciekał od problemów trenując, umawiając się z dziewczynami i opiekując się matką. Teraz, kiedy miała drugiego męża nie potrzebowała go w takim stopniu, dlatego pustkę wypełnił otwarciem firmy i tworzeniem marki odzieżowej. Radził sobie świetnie, przynajmniej tak uważała zdecydowana większość jego znajomych... poza Blaisem, który uważał, że chłopak nie jest do końca szczęśliwy.

- Sam nie wiem, ale wolałbym nie zawracać sobie tym głowy. Zbliża się koniec sezonu i premiera kolekcji, nie mam czasu na życie. - zaśmiał się lekko, żeby zakończyć temat.

- Zaproś ją - wypalił jego przyjaciel.

- Oszalałeś?

- Nie, zaproś ją na galę. Zaproś całe golden trio i ich znajomych. To będzie dobrze odebrane przez prasę - ciągnął Blaise. Miał rację. Nazwisko Malfoya przestało być aż tak poważane po wojnie, więc każda dobra wzmianka w mediach na jego temat odnawiała szansę na powrót do gry.

- Pomyślę nad tym, ale... ani słowa nikomu. - popatrzył znacząco na Blaise'a. - Na razie wolę, żeby zostało to między nami. - dodał. W duchu liczył, że pomysł się przyjmie, a dziewczyna pojawi się na imprezie. Mógłby wtedy spróbować ją rozgryźć, dogadać się, dowiedzieć się szczegółów jej choroby, ale musiał mieć dobry pretekst i zrobić to najdelikatniej, jak umiał. Chciał zdobyć jej zaufanie, zależało mu na tym.

Jestem obok - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz