Minęło kilka dni, w ciągu których Sophie ćwiczyła swoje zdolności magiczne, jak i wampirze. Nicolas często przesuwał swój grafik, by obserwować postępy żony. Dawało mu to poczucie spokoju. Świadomość, że było z nią wszystko w porządku. Obawiał się konsekwencji jej przemiany. Stała się hybrydą, w jaki sposób do tej pory nie miał miejsca. Godzinami siedział pochylony nad starymi księgami, szukając jakichś informacji na ten temat. Niestety na marne. Nie znalazł niczego. Był jednym z najstarszych wampirów stąpających po tym świecie, ale nie oznaczało to, że posiadał informację o wszystkim.
Oparty o ścianę przy oknie wyglądał za okno na ogród gdzie Sophie ćwiczyła z Nagy. Ich magia wyjątkowo dobrze ze sobą współgrały, jakby zostały zrodzone z jednego ziarna.
– Wasza wysokość, właśnie przybył list do ciebie.
Niespodziewanie tuż obok niego pojawił się Harvey z białą kopertą w dłoni. Nicolas chwycił ją i z zadowoleniem stwierdził, że była ona z Pałacu Lodów. Z niecierpliwością jej oczekiwał.
– Możesz odejść – powiedział, nawet nie patrząc na mężczyznę.
Niemal od razu zaczął, rozpieczętował kopertę i zaczął czytać wiadomość zapisaną na pergaminie. Linijka po linijce przesuwał po niej oczami szukając tego co najbardziej go interesowało. Tsera wiele w niej wyjaśniała, ale nie było to jeszcze to. Przeniósł spojrzenie na strzelający ogień w kominku. Podszedł do niego i wrzucił wiadomość. Przez chwilę obserwował, jak zmieniała się w popiół, by następnie odwrócić się na pięcie i opuścić bawialnię. Smocza Rada go wzywała.
***
Skupiona na misie ziół Sophie poruszała ustami, niosąc w powietrze nieme zaklęcie. W pełni skoncentrowana nie spuszczała z niej oka. Siedziała na wyścielonej kocem trawie w towarzystwie Nagy, która uczyła ją każdego dnia. Dym powoli zaczął się tlić, by następnie zaczął nieść za sobą wesoło podskakujące iskry, które szybko zmieniły się w żywy ogień. Zgasł on równie szybko, co zapłoną, pozostawiając zioła zmienione w popiół.
– Dobrze. – Nagy pokiwała głową.
– Czuje, jak magia przepływa przez moje żyły – powiedziała Sophie, spoglądając na swoje ręce.
– Magia przechodzi przez twoje ciało, przyzwyczaj się do tego. Stała się integralną częścią ciebie. – Nagy uśmiechnęła się i chwyciła misę. Poruszyła nią kilkakrotnie i wzięła głęboki wdech. – Dobrze.
– Do czego służy ta mieszanka?
Nagy przykryła misę jedwabnym kawałkiem materiału i wyszeptała kilka słów w starym języku. Czarownice używały go do używania magii. Był uczony dzieci już od pierwszych dni, by w przyszłości mogły prawidłowo wypowiadać skomplikowane słowa.
– Jest sypana na zakażone rany. – Nagy wstała z koca i otrzepała swoje spodnie. – Jednego z ludzkich gwardzistów został zaatakowany przez dzikiego wilka. Mieszanka jest dla niego – wyjaśniła.
Sophie zamrugała szybko. To był pierwszy raz kiedy jej magia miała komuś pomóc. Z jakiegoś powodu poczuła wewnętrzne ciepło. Może to co jej się przytrafiło, nie było takie złe? Nadal próbowała oswoić się z tym wszystkim, co działo się dookoła niej. Z jednej strony miała wrażenie, że był to długi sen, a z drugiej nachodziła ją myśl, że jej życie chyba już nie stanie się prostsze. Była setną królową i jedyną żoną swojego męża, którą przemienił. Tym razem naprawdę stała przed nią otworem wieczność, ale czy była na nią gotowa? Wciąż nie czuła się pewna w tym co robiła. Może powinna faktycznie powiedzieć Nicolasowi o tym co odkryła? Czy ciężar w jej piersi stałby się lżejszy?
CZYTASZ
Poślubiona Mroku - Naznaczona Ciemością Tom 2
VampirgeschichtenPo starciu z Dekieną wszyscy myśleli, że Sophie nie żyje, ona się jednak obudziła, ale już nie była taka sama. Te kilka dni niemal śmiertelnego snu zmieniły ją na zawsze. Teraz na jej drodze stają nowe wyzwania i prastara historia o rodzinie jej mat...