𝟷𝟸. ᴘᴏᴡᴛᴀʀᴢᴀł ᴍɪ, ᴊᴀᴋɪ ᴊᴇsᴛᴇᴍ ᴘɪᴇ̨ᴋɴʏ.

948 93 117
                                    

Clay

Uśmiechnąłem się szeroko do kamerki, po czym zabrałem laptopa, i przeniosłem go prosto na poduszki. W czasie, kiedy Wilbur ogarniał biurko, ja zdążyłem wygodnie ułożyć się na materacu.

Śmiało mogłem przyznać, że chłopak wyglądał o niebo lepiej, bez swoich charakterystycznych już worków pod oczami. Widać było, że działania ojca jakoś na niego wpłynęły, i wydaje mi się nawet, że taki tryb życia mu pasuje. Niby jakiś czas temu jeszcze zalewał mnie lawiną wiadomości o tym, jak bardzo tęskni za laptopem, oraz grami, jednak gdy przestał, zauważyłem, że nawet częściej zaczął się uśmiechać.

– Już po korkach? – Odezwał się po chwili, trzymając w ręce spryskiwacz do szyb. – Opowiadaj jak było, ja muszę jeszcze powycierać brudy. Ostatnio wylała mi się tu kawa. – Wzruszył ramionami, zerkając na mnie szybko.

Zastanawiałem się chwilę, czy aby napewno mówić mu o tym, co dzisiaj robiliśmy, jednak ostatecznie uznałem, że to nic strasznego, i przecież sam nie mógł się tego doczekać.

Głupio mi było o tym rozmawiać, szczególnie, że z Wilburem spotykaliśmy się już dobre dwa lata.

– W końcu do czegoś przydał się ten lubrykant. – Prychnąłem, po chwili zdając sobie sprawę z tego, że moje poliki się zarumieniły. Na wszelki wypadek usiadłem pod innym kątem. – Mama wracała dziś z pracy wieczorem, więc pomyślałem sobie, że to będzie odpowiedni moment.

Przeczesałem nerwowo włosy, dziękując bogu za to, że Will jeszcze nie przestał sprzątać.
Jestem czerwony na twarzy, bo w pokoju jest za gorąco. Nie ma innego wytłumaczenia.

– I jak było? W poniedziałek spróbuję sobie z niego zbytnio nie żartować, żeby przypadkiem się nie połapał. – Mrugnął do mnie, po czym usiadł spokojnie, wzdychając ciężko. – Nienawidzę tutaj sprzątać, boże święty. – Pokręcił głową, na co oboje się zaśmialiśmy.

W jego pokoju tak naprawdę nie było bałaganu, jednak jego mama ma jakiegoś bzika na pukncie czystości, i każe sprzątać mu każdego wieczoru.

Osobiście dostałbym pierdolca.

– Mam malinę na obojczyku, i chyba gdzieś na szyi. – Schowałem nadgarstki pod bluzę. – Z tobą.. jest mi najlepiej. – Odwróciłem wzrok w stronę okna, patrząc uważnie na kołyszące się gałęzie.

Miło wspominam moment, w którym George powtarzał mi, jaki jestem piękny, przy każdym jednym pocałunku. Wciąż nawet pamiętam dotyk jego paznokci na karku, oraz ust za uchem.

Pokręciłem dyskretnie głową.
Nie powinienem o tym myśleć.

– Twoja mama nie zauważyła? – Posłał mi uśmiech. – Kiedy będę mógł wpaść? Tęsknie. – Również położył się na łóżku, wtulając połowę twarzy w poduszkę.

– Właściwie to... jutro nie mam korków, zostań na noc. – Zaproponowałem prosto z mostu, przypominając sobie dokładnie, jak od dłuższego czasu wyglądają nasze spotkania. – Błagam, wyproś jakoś mamę. – Złożyłem ręce, jak do modlitwy.

Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz miałem możliwość zaśnięcia w jego ramionach.

Pure Manipulation  -  GeorgeNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz