Dabi z ranami w boku szedł przez pole bitwy. Wokół panowała cisza. W powietrzu unosił się kurz. Złoczyńca nie wiedział gdzie jest reszta Paranormalnego Frontu Wyzwolenia, ale mało go to obchodziło. Szukał jedynej osoby, na której mu zależało. Chodził, cały czas się zataczając. Co jakiś czas ochrypłym głosem wołał, jakże dobrze znane mu imię. W pewnym momencie, wokół niego zaczęło pojawiać się coraz więcej piór. Serce podskoczyło mu w piersi. Był coraz bliżej.w końcu w jego polu widzenia pojawił się leżącym ziemi kształt. Wokół niego leżały tysiące czerwonych piór. Dabi podbiegłem do leżącego.
- Kei! - zawołał padając obok niego na kolana.
Dopiero teraz zobaczył, że czerwień,którą widział to nie były tylko pióra, ale też krew. Zrozumiał, że Hawks stracił skrzydła. Dabi kręcąc głową, raz po raz powtarzał ukochane imię. Wziął Keiga w ramiona, a do jego oczu napłynęły łzy. Czyżby się spóźnił? Wtedy blondyn delikatnie otworzył oczy.
- Touya? - spytał cicho.
- Jestem tu. - odparł Dabi, mocniej przytulając go do siebie. - Nie zamykaj oczu dobrze?
- Touya... wiesz co mi się śniło? - mruknął Takami. - Że płynęliśmy jachtem, wiesz takim wielkim, białym jachtem, z głośnika leciała muzyka, a my siedzieliśmy na ławce, wpatrując się we wschód słońca... - Hawks zamknął oczy.
- Kei... Keigo otwórz natychmiast oczy! - zawołał Dabi przez łzy. - To wszystko się spełni tylko otwórz oczy!
Hawks uniósł powieki i spojrzał na złoczyńcę. Czemu on płakał? Przecież było tak dobrze... mimo bólu byli razem. Więc czemu płakał? Kątem oka zobaczył, że biegną w ich stronę zawodowi bohaterowie. Keigo uśmiechnął się do Dabiego. Podniósł rękę i położył ją na policzku złoczyńcy.
- Nie płacz. - szepnął. - Czemu płaczesz?
- A czemu ty jesteś taki spokojny? - spytał Dabi. - Przecież zaraz zginiesz. Nie obchodzi cię to?
- Obchodzi. - uśmiechnął się Hawks. - Ale już się z tym pogodziłem. Zresztą i tak nic mnie już nie uratuje. Straciłem za dużo krwi.
- Myślisz się.
- Czy kiedykolwiek pomyliłem się w takiej sprawie?
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz... kiedyś...
Dabi nie zdążył dokończyć, bo poczuł wargi Hawksa na swoich. Keigo delikatnie go całował. Widocznie miał dość biadolenia o śmierci i pomyłkach. Dabi po chwili oddał pocałunek.
○○○
Zawodowi bohaterowie, którzy nadal do niech biegli, zatrzymali się w połowie drogi.
- Oni są razem? - spytała Mirko.
- Widocznie tak. - mruknęła Mrs. Joke.
- Źle mi to wygląda. - syknął noezadowolony Easer Head. - Jak pożegnanie. Może zdołamy jeszcze pomóc Hawksowi.
- Nie wydaje mi się Easer. - powiedział Nezu. - Hawks jeszcze nigdy się nie pomylił. Wątpię, żeby dziś był ten pierwszy raz...
○○○
Hawks po chwili odsunął się od Dabiego i się uśmiechnął.
- Obiecasz, że powiesz swojej rodzinie, kim jesteś? - spytał Takami.
- Tak... - mruknął niechętnie złoczyńca. Mieli zrobić to razem. Tak jak wiele innych rzeczy, których nie zrobili.
- Kocham cię Touya, wiesz? - szepnął słabym głosem Keigo.
- Też cię kocham, ale proszę nie opuszczaj mnie! Hawks!
Takami zamknął oczy. Ścisnąłem jeszcze rękę Dabiego.
- Kocham cię. - powtórzył. - I nazywam się Keigo Takami.
Były to jego ostatnie słowa. Z oczu Dabiego popłynęły łzy. Przytulił do siebie ciepłe ukochanego. Zaczął krzyczeć na niesprawiedliwość świata. Zawodowi bohaterowie szybko do niego podbiegłem i ostrożnie odsunęli go od Hawksa. Dabi się nie bronił. W jego życiu została tylko pustka. Żal po stracie. Ale wtedy w jego głowie pojawił się roześmiany głos : "Touya nie poddawaj się!", a przed oczami ukazał się obraz Hawksa w bielutkiej szacie.
- Nie poddam się. - chlipnął cicho. - Ale będzie to trudne.
CZYTASZ
Czemu płaczesz? Dabihawks/hotwings One Shot
Fanfiction"- Nie płacz. - szepnął. - Czemu płaczesz?" Jeden one shot, krótki, może smutny. ZAPRASZAM