~3~

169 8 28
                                    

Line without the hook - Ricky Montgomery
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Mysterion

Godzina osiemnasta. Spałem dwanaście godzin. Ni to sens wstawać, ni to sens spać. Takie nie wiadomo co. Warknąłem sam na siebie, czuję się jak wywłoka ludzka. Czuję się tak bardzo  bezproduktywny i zmęczony.

Zszedłem w końcu z łóżka i przejechałem dłońmi po swojej twarzy i włosach. Nosiłem tyle czasu na głowie kaptur z maską, że aż dziwnie mi czuć pod ręką własne włosy. Są takie mięciutkie, powinienem je umyć, aby w takim przyjemnym stanie pozostały. Dziwnie mi teraz nie odgrywać nawet roli Mysteriona. Zabawne, że aż tak się w niego wkręciłem przez te trzydzieści godzin.

Ciekawe jakie w dotyku są włosy Tweeka. Jak reaguje na to, że ktoś go głaszcze po głowie?  Czy w ogóle lubi być głaskany? A może woli jak głaszcze się go po dłoniach, które ukrywa tak skrupulatnie pod rękawiczkami?

Moje serce w jednej chwili boleśnie zacisnęło się cierniami, spuściłem wzrok, karcąc się w myślach za własną ciekawość i głupotę. Nie mogę więcej tak się poddawać, nie mogę, bo wygra wtedy Wonder Tweek, a ja zawiodę wszystkich, którzy na mnie polegają. Muszę się skupić.

Podszedłem do szafy, wyjąłem czyste ubrania i udałem się do łazienki. Potrzebuję prysznica. Muszę zmyć z siebie wszystko związane z ostatnim patrolem, z własnymi myślami.

Rzuciłem ubrania na podłogę łazienki, rozebrałem się, zamknąłem łazienkę i spojrzałem w lusterko na ścianie. Tak dokładnie w tej kolejności.

Wszedłem pod prysznic i włączyłem ciepłą wodę, która zaczęła spływać po moim ciele. Szybko zacząłem się myć, a moja głowa wypełniła się myślami. Myślami o Tweeku. Obrazami Tweeka. Wszystko z nim związane.

Widziałem jego oczy, widziałem jego usta, czułem jego usta na swoich, czułem jego zapach, jego dotyk. To wszystko tak nie realne, tak oddalone ode mnie, z dala od zasięgu nawet wzroku, a jednocześnie na tyle blisko, aby z łatwością wbijać kolejny cierń, kolejny sztylet w moje serce, które poddało się jego uzależniającej truciźnie, którą jest nieodwzajemniona miłość do mnie i ściana, która nas dzieli przez wybór strony za lub przeciw miastu.

Woda zmywała pianę z mojego ciała i blond włosów. Serce biło mi niepohamowanie szybko, myśli biegły bezsensownie, zaplatały się, krążyły. Zaczynało brakować mi powietrza. Nie mogę tak dłużej. Muszę stąd wyjść. Muszę wyjść z tej pułapki miłości, muszę go wyrzucić z głowy, to boli, tak boli, a ja go nie mogę przestać kochać!

Położyłem dłonie na ścianie od prysznica, w głowie mi się kręciło i zrobiło ciemno przed oczami. Powietrza. Powietrza. Powietrza.

Wyskoczyłem spod prysznica jak poparzony, wyłączyłem wodę i usiadłem na dywaniku. Brałem głębokie oddechy zimnego powietrza, które wypełniało moje płuca i koiło stan bezsilności, ale w konsekwencji raniło moje gardło.

Wstałem w końcu z ziemi, siegając po ręcznik, a następnie wycierając się nim. Przełknąłem z trudnością ślinę.

Zastanawiam się, co musi sobie teraz Tweek myśleć o całej tej sytuacji? Może też to tak przeżywa? Może właśnie uświadamia sobie miłość? A może na odwrót, nienawidzi mnie jeszcze bardziej? Nie wiem szczerze, która opcja gorsza. Nie wiem nawet którą opcję bym wolał. W innych warunkach, sytuacji czy czasie na pewno bym wolał, aby Tweek się we mnie zakochał, a tak? Chyba wolałbym, aby mnie znienawidził, aby uczucie cierni na sercu przeminęło jak najszybciej przez świadomość, że nie mam u niego szans. Chociaż patrząc na to co się aktualnie dzieje i świadomość, że nie mam u niego szans, to wyklucza w całości moją teorię, bo i tak szaleję za nim jak ostatni kozioł.

Wojna, Miłość, Łzy ~Twenny/Creek~ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz