Przebudziło mnie dość głośne stęknięcie Clarie, która najwyraźniej wczoraj znacznie przesadziła z alkoholem i teraz odczuwa tego skutki. Otworzyłam i przetarłam zaspane oczy, po czym przeciągając się w każdą stronę, podniosłam się do siadu.-Umieram. Zaraz pęknie mi głowa, przysięgam.- stęknęła Clarissa, przecierając swoje oczy.
-Ile wypiłaś?-spytałam, odwracając głowę w jej stronę.
-Po dziesiątym kieliszku przestałam liczyć. -jęknęła z rezygnacją w głosie.- Ale było zajebiście.- stwierdziła, podnosząc się z łóżka i podchodząc do toaletki przy której zaczęła nakładać makijaż.
Nie pozostało mi nic innego jak wyciągnięcie z torby swoich ubrań i ruszenie do łazienki gdzie lekko się odświeżyłam i przebrałam swoją piżamę na bordowy top na cieniutkich ramiączkach i jasnoniebieski spodenki z przetarciami. Rozczesałam swoje włosy które związałam w koka na czubku głowy pożyczając od Clarissy scrunchie w kolorze mojego topu. Po umyciu zębów wróciłam do jej pokoju który okazał się być pusty. Usiadłam na taborecie przy toaletce na której położyłam swoją czarną kosmetyczkę z kościotrupem pijącym wino, którą dostałam na święta od Michaela gdy jeszcze byliśmy razem. Wydobyłam z niej potrzebne przybory i kosmetyki, a następnie zabrałam się za robienie lekkiego makijażu, który miał zakryć moje lekko widoczne sińce pod oczami. Brzoskwiniową pomadką ochronną przejechałam po swoich dość popękanych wargach i zadowolona z efektu opuściłam pokój blondynki, którą znalazłam w kuchni gdy robiła tosty.
Kilka minut później siedziałyśmy już w przy wyspie kuchennej i zajadałyśmy się tym prostym, ale za to smacznym posiłkiem. Clarissa co jakiś czas zamaczała swojego tosta w ketchupie, ja swoje natomiast od razu lekko nim polałam.
-Nie interesuje mnie to.- usłyszałyśmy dość srogi głos ojca Clarie.-Nie i jeszcze raz nie! W dupie mam to co on tu robi i co się z nim stanie. Jest dla mnie nikim, rozumiesz? Zwykłym śmieciem! Szczurem, który nawet nie zasługu...-zaczął, jednak urawał gdy wszedł do kuchni.-Cześć dziewczyny.- zwrócił się w naszą stronę, a następnie pocałował Clarie w skroń, a ze mną przybił piątkę.-Wracając...nie chcę o nim słyszeć, rozumiesz?- ponowił, a następnie opuścił dom, zapewne w celu udania się do firmy.
-Jezu, jak ja się cieszę, że firma będzie Alana i ja nie będę musiała się z tym wszystkim męczyć.- stwierdziła, nawiązując do rozmowy telefonicznej swojego taty.
-Ty się będziesz męczyć w szpitalu.-wzruszyłam ramionami.
-Niby tak, ale to moje marzenie.- powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
Dziewczyna od małego chce być lekarzem, a dokładniej mówiąc pediatrą przez jej chęć pomocy dzieciom. Nie raz co prawda spotkała się ze złośliwymi docinkami i kpinami na temat blondynek, a już tym bardziej blondynek jako lekarki jednak nigdy się nimi nie przejmowała, a wręcz przeciwnie. Chciała jeszcze bardziej pokazać im jak bardzo się mylą. Jestem pewna niemal w stu procentach, że uda się jej spełnić to marzenie. Może i na taką nie wygląda (ba, na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że jest dość naiwna i krucha), to jednak jest osobą zawziętą, która zrobi wszystko aby spełnić swoje marzenie.
-Zagramy w UNO?- spytała, na co entuzjastycznie pokiwałam głową.- Karty są w moim biurku, prawa szuflada, przyniesiesz? Ja skoczę do Alana i spytam czy gra z nami.- oznajmiła ruszając w kierunku pokoju swojego brata.
Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do jej pokoju i zabrać karty. Zgodnie z jej instrukcją powinny być w prawej szufladzie biurka, tylko problem w tym, że nie ma tam nic oprócz jakiś badziewi, takich jak: stara ładowarka do telefonu, okulary przeciwsłoneczne bez jednego zausznika, stary podręcznik do chemii i figurka kota w butach. Było tu wszystko oprócz kart! Sprawdziłam kolejną szufladę w której panował już większy porządek ponieważ znajdowało się w niej kilka case'ów do telefonu i drewniany kuferek. Zaglądnięcie do środka drewnianej skrzynki okazało się być trafnym wyborem ponieważ odnalazłam opakowanie z kartami do gry w "UNO", które znajdowało się pod stosem zdjęć. Może to i wścibskie ale zaczęłam przeglądać fotografie na których w głównej mierze znajdowała się Clarie wraz nami, ale jedno zdjęcie bardzo odbiegało od reszty.
Owa fotografia przedstawiała trójkę dzieci w bardzo ładny słoneczny dzień. Znajdowali się w ogrodzie, a za ich plecami był rozłożony dmuchany basen. Zdjęcie przedstawia dziewczynkę i dwóch chłopców. W jednym z nich od razu rozpoznałam Alana, którzy szczerzył się ukazując brak górnej lewej jedynki i prawego dolnego kła w uzębieniu. Urocza blondyneczka która składała buziaka na policzku Alana to na pewno Clarie, a ciemnowłosy chłopiec który obejmował ramionami ich od tyłu był mi nieznany. Miał ciemnobrązowe włosy i ładne piwne oczy. Wyglądał też, jakby był najstarszy z całej trójki. Odwróciłam zdjęcie tyłem i tak jak podejrzewałam, znajdowała się na nim data.
25.07.2008r.
-Co tak długo?- zapytała Clarie wchodząc do pokoju.
-Szukałam kart.- odpowiedziałam szczerze.-Przy okazji znalazłam zdjęcia.- powiedziałam, gdy podeszła do mnie i ułożyła mi brodę na ramieniu.-Kto to?- spytałam, wskazując na nieznajomego chłopca.
-Ach on...-westchnęła, przyglądając się zdjęciu.- Jakiś syn znajomego taty. Przyjechali wtedy do nas na grilla.- powiedziała z delikatnym uśmiechem.-Idziemy grać?-spytała.
Chwilę późnej siedzieliśmy w trójkę na łóżku Alana, który nad wyraz nie był zadowolony z pomysłu Clarie aby rozegrać w trójkę kilka partyjek UNO.
Blondwłosa po wcześniejszym potasowaniu kart zaczęła rozdawać każdemu z nas po siedem. Gdy skończyła, pozostałą kupkę odłożyła z boku, biorąc z niej losową kartę, którą położyła na środku. Wybrana przez nią karta to niebieska siódemka. Podniosłam swoją talię kart przelotnie na nie zerkając.Czerwona dziewiątka, dwie zielone dwójki, żółta zmiana kolejki, niebieska trójka, zmiana koloru i jeden czerwony zakaz.
Rundę rozpoczęła Clarie, która położyła na siódemce jej zielony odpowiednik. Następny był Alan, który po kilkusekundowym zamyśleniu pozbył się trzech kart. Jednej zielonej trójki i dwóch czerwonych. Bez zastanowienia położyłam swoją dziewiątkę na powstającej kupce i czekałam na ruch Clarie, która musiała losować dodatkową kartę, którą okazał się czerwony zakaz dla Alana. Pozbyłam się swojego zakazu na co dziewczyna posłała mi spojrzenie mówiące "miałyśmy go udupić, zapomniałaś?". Alan dołożył do kupki kartę zmiany koloru.
-Na żółty.- powiedział, kładąc jedynkę.
Po zakończonej rundzie wygranej przeze mnie przyszły dwie kolejne wygrane przez Alana i jedna przez Clarissę, która otwarcie stwierdziła, że dzisiaj nie jest jej dzień bo inaczej poskładałaby nas na łopatki. Żadne z naszej dwójki nie odważyło się kwestionować jej zdania jednak nie obeszło się ono bez cichego parsknięcia Alana, za co oczywiście został zdzielony w potylicę od młodszej siostry.
Patrzyłam na ich dwójkę i po prostu nie mogłam się nieuśmiechnąć gdy z delikatnych przepychanek przeszli na zapasy na łóżku chłopaka. Gdy tak się przepychali na całym łóżku niezauważalnie odsunęłam się lekko do tyłu, aby nie zostać przypadkową ofiarą. Jednak mimo tego dostałam stopą Alana w nos i usta. Nawet nie ogarnęłam w której chwili się to stało, gdy jego czarna, (dość śmierdząca) skarpetka wylądowała na mojej twarzy.
-Dzięki, ale fetyszu stóp to ja nie mam.- prychnęłam posyłając im pełne politowania spojrzenie.
CZYTASZ
Hi princess| zakończone
Teen Fiction1 część trylogii HelloLove "Bo jesteś osobą, która zasługuje na wszystko, co najlepsze, a nie na to, co ten gówniany świat, ma jej do zaoferowania..." *** Saray wraz z mamą i bratem, po rozwodzie rodziców przeprowadziła się do Darkness City, będące...