𝟷𝟽. ᴋʀᴏᴘᴋᴀ ɴᴀ ᴋᴏɴ́ᴄᴜ ᴢᴅᴀɴɪᴀ.

785 87 239
                                    

Clay

Gdy już oficjalnie położyliśmy się do łóżka, a ja zgasiłem ostatnie źródło światła, czyli lampkę na szafeczce nocnej, objąłem ramionami leżącego na mnie bruneta, po czym przymknąłem powieki.

Nie byłem śpiący. Ani trochę.
Jednak George był, więc postanowiłem, że poleżę sobie z nim trochę, a później, gdy już całkiem zaśnie, spróbuję wytłumaczyć przez wiadomości całą tą durną kłótnię z Wilburem. Rzecz jasna, wolałbym zadzwonić, aby brzmieć bardziej przekonująco, ale to było zdecydowanie zbyt ryzykowne.

– Masz zamiar jeszcze rozmawiać z tym twoim kolegą z klasy, czy raczej nie? – Wsunąłem palce pomiędzy jego włosy, co jakiś czas lekko za nie pociągając. – Nie chcę, byś został całkiem sam. – Westchnąłem ciężko.

Już sam nie wiedziałem, czy to co mówię, jest częścią tego jebanego planu, czy raczej prawdą. Z jednej strony naprawdę chciałem, aby już nigdy nie przyszedł do mnie pobity, ani rozpłakany, jednak z drugiej, zależało mi na uśmiechu Wilbura. Wiem, że gdybyśmy dostali te głupie zioło za totalną darmochę, cieszyłby się jak małe dziecko.
A ja kocham ten jego uśmiech, i kocham jego całego.

Ale George też przestał być mi obojętny.

Kurwa mać.

– Chciałbym mu wybaczyć. – Przytaknął lekko. – I wiesz.. chyba to zrobię. – Wzruszył ramionami. – Idę spać.

Uniósł głowę, kiedy szarpnąłem za końcówki, i pozwolił mi pocałować jego połowicznie zagojoną brew.
Z dnia na dzień strup robił się coraz twardszy, więc za niedługo zostanie już tylko blizna.

– Jeszcze tylko te śliwy. – Obróciłem go delikatnie na plecy, aby nie poczuł siniaków na brzuchu, po czym wtuliłem się w jego bok.
– Za tydzień będziesz już cały i zdrowy. – Ostatni raz ucałowałem go w czoło, i pozwoliłem w spokoju iść spać.

Dopiero gdy usłyszałem, jak zaczyna spokojniej oddychać, i poczułem jego ślinę na ręce, schowałem mordę w poduszkę, zaczynając ryczeć jak beksa.
Automatcznie moje powieki zrobiły się gorące, i na dodatek piekły.

To przeze mnie został pobity.
I to przeze mnie boi się chodzić do szkoły.
Mój kochany George.
Mój kochany George, którego znów muszę znienawidzić.

* * *

Do: Will<3

Możemy to wyjaśnić?
Proszę.

Zacisnąłem palce na telefonie, czekając na odpowiedź.

Nie podobało mi się to, że Wilbur w tym momencie nie spał. Przy jego zdjęciu profilowym, które sam zrobiłem w wakacje, świeciła się zielona kropka, co znaczyło, że był aktywny.
Jeśli znów przestanie spać, i jego wory pod oczami wrócą, chyba sobie tego nie wybaczę.

Wzdrygnąłem się, gdy zobaczyłem trzy kropki, a później wiadomość.

Od: Will<3

Zabujałeś się w nim,
czy co? Wiesz, wszystko
na to wskazuję. Jeśli tak,
to nie okłamuj mnie dalej,
bo tylko szkodzisz.

Kropka na końcu zdania.
Czyli jest wkurwiony.

Do: Will<3

Próbuję być wiarygodny,
dlatego dziś u mnie nocuje.
Chcę, żebyśmy dostali zioło
jak najszybciej, i wiem, że
to wygląda naprawdę kiepsko,
ale wynagrodzę ci to, obiecuję.

Od: Will<3

Przepraszam, ale
nie umiem w to uwierzyć.
kręcisz.

Powiedz prawdę, inaczej
zmienię ci nick na "szkodnik".

Uśmiechnąłem się pod nosem.

Do: Will<3

George mi się nie
podoba.
To nie mój typ, serio.
Nie lubię się przed tobą
tłumaczyć. -_-

Od: Will

Ukręcę mu łeb w szatni,
skoro aż tak daleko zaszliśmy.
Niech wie, co się dzieje.
Mała zmiana planów.

Dostaniemy zioło jeszcze w
przyszłym tygodniu.

Zerknąłem niespokojnie na śpiącego obok nastolatka, po czym polubiłem wiadomość drżącymi palcami, i odłożyłem telefon pod poduszkę.

– George, błagam, obudź się.

Pure Manipulation  -  GeorgeNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz