Mag wody

38 3 83
                                    

Mirai  (4 lata później)

Od razu zacznę od tego, nad czym pewnie większość z Was się zastanawia. Tak, wszyscy żyją i mają się dobrze. Od pamiętnego wypadku w elektrowni nie stało się nic złego. Nasze życie jest bardzo spokojne, opowiem Wam jak teraz to wszystko wygląda.

Urodził się nam syn Raito. Rysy twarzy i kolor włosów ma po mężu, choć kolor oczu i karnację odziedziczył po mnie. Na początku było trudno, ale z pomocą moich rodziców jakoś daliśmy radę, teraz już jesteśmy samowystarczalni, mamy swój własny dom, oboje pracujemy. Ja dzięki swoim umiejętnościom władania mieczem i bumerangiem byłam w stanie znaleźć sobie pracę jako instruktorka. Kaen pracuje jako urzędnik, Zuko załatwił mu pracę. Na samym początku mój mąż nie chciał się zgodzić, ale nie miał wyboru, bo nigdzie nie było dla niego pracy.

Wychowywanie małego dziecka jest dość problematyczne, gdy tylko jeden z rodziców jest sprawny fizycznie. Kaena męczy najmniejszy wysiłek i po przebiegnięciu za synem kilku metrów jest wykończony. Widzę, że bardzo mu z tego powodu przykro, bo naprawdę chciałby zaangażować się całym sobą w wychowanie swojego dziecka. Wiedziałam, że będzie dobrym ojcem, ale i tak mnie zaskoczył. Nasz synek jest dla niego oczkiem w głowie i robi co może, aby zrekompensować mu fakt, że nie może robić z tatą rzeczy, które robią jego koledzy ze swoimi ojcami.

Mój mąż odkrył też nową pasję, jaką jest gotowanie. Bardzo mnie to cieszy, bo nigdy nie byłam w tym zbyt dobra. Tak się spełnia jako głowa rodziny. Na początku trochę krępowały go nasze odwrócone role, ale teraz już się przyzwyczaił. Pamiętam bardzo dobrze, gdy się na mnie obraził za jeden głupi tekst. 

Raito miał może rok, pamiętam ten dzień bardzo dobrze...

- Hej, kochanie! Wróciłam!- mówię, zdejmuję buty i rzucam swój miecz na stół.

- Cześć- Kaen odwraca się w moją stronę, daje mi buziaka w policzek po czym kieruje wzrok na przedmiot który położyłam na stole.- No pięknie, moja żona przychodzi z pracy, kładzie swój miecz na stole, a ja stoję w fartuchu przy garach- mówi lekko sarkastycznym tonem, ale przy tym się uśmiecha.

- Jesteś bardzo męski w tym fartuszku- mówię i zaczynam się śmiać.

Czy wjechałam mu wtedy na męską dumę? Być może, wtedy jeszcze nie był tak przyzwyczajony do sytuacji, bo nie odzywał się do mnie do wieczora, teraz pewnie zareagowałby śmiechem na podobną zaczepkę.

Dzisiaj oboje mamy wolne od pracy. Siedzimy w ogródku, nasz synek bawi się w piaskownicy.

- Mirai, chciałbym o czymś porozmawiać- mój mąż zaczyna poważnym tonem.

- Zmień ton, bo zaczynam się bać.

- Spokojnie, to nic takiego... Tak myślałem, że to już najwyższy czas, aby poznać mamę z naszym synem.

Kaen odwiedza Azulę kilka razy do roku w szpitalu psychiatrycznym. Byłam tam z nim kilka razy, ale póki co nigdy nie braliśmy naszego dziecka ze sobą. Otoczenie nie było zbyt przyjazne, mogłoby wystraszyć małego chłopca.

- Mama o niego pyta- Kaen mówi dalej, gdy nie otrzymuje żadnej odpowiedzi.

- Chyba...- waham się przez chwilę- chyba nie ma żadnych przeciwwskazań. Masz rację, powinien w końcu poznać babcię, jest już na tyle duży. Tym bardziej, że resztę rodziny przecież zna.

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz