(Włącz piosenkę kiedy powiem)
-Jesteś pewny, że idziemy w dobrą drogą? Jestem prawie pewny, że widziałem to drzewo pięć razy. - Kirishima zawołał do Bakugou.
-Oczywiście, że wiem dokąd idziemy, debilu! Po prostu się zamknij i idź za mną, prawie jesteśmy! - odkrzyknął. Szli w ciszy przez kolejne kilka minut do momentu aż dotarli do budynku i Bakugou uśmiechnął się zadziornie. - No i jesteśmy Shitty-hair. Bardzo miłe miejsce na obiad. Każdy jest bardzo przyjazny. - wymamrotał wolno podchodząc w stronę wejścia.
-Jesteś pewien? - zapytał Kirishima podążając za nim.
-W stu jebanych procentach.
Bakugou popchnął drzwi i zanim Kirishima zdążył zmienić zdanie, wepchnął go do środka. Kiedy wreszcie się rozejrzał jego serce przyspieszyło, a oczy szerzej się otworzyły. Jak okiem sięgnąć, znajdowali się ludzie uzbrojeni po zęby gotowi do walki. Kirishima cofnął się, ale Bakugou popchnął go w przód.
-Chodź, weźmiemy stolik. Hej, Czterooki! Daj mi pieprzony stolik! - Bakugou krzyknął na czarnowłosego mężczyznę. Kiedy Bakugou zmuszał go do pójścia naprzód, kurczowo trzymał swoją patelnię biorąc drżące, głębokie oddechy. - Co jest, Shitty-hair? Wydajesz się spięty. - Bakugou mruknął rozbawiony.
-To nic takiego. - odpowiedział zdeterminowany do męskiego zachowania.
Obydwaj szli naprzód, a cały pokój się im przyglądał, Kirishima chciał jedynie się pospieszyć. Potem poczuł jak coś szarpie go za włosy, odwrócił się i zobaczył zamyśloną dziewczynę o brązowych włosach trzymającą jego kosmyki.
-Ale długie... - wymamrotała.
Kirishima podskoczył i szybko zaczął się cofać desperacko próbując uciec. Był zadowolony do momentu aż nie wpadł na kogoś za nim. Wolno się odwrócić by stanąć twarzą w twarz z wysokim, umięśnionym mężczyzną o białych włosach i niebieskiej masce zasłaniającej jego twarz. Kirishima odskoczył przerażony i stał tak przez kilka chwil.
-Aw, co się stało Shitty-hair? Nie wyglądasz najlepiej. Może powinniśmy odwołać ten dzień i wrócić do tej twojej małej wieży. - powiedział Bakugou podprowadzając Kirishimę do drzwi.
W chwili gdy mieli wyjść z budynku, człowiek którego Bakugou nazwał "Czterookim" zatrzymał ich. Trzymał przed twarzą blondyna list gończy.
-Czy to ty jesteś na plakacie? - zapytał.
-Cóż, pomijając te chujowe włosy, tak to kurwa ja. Co zamierzasz z tym zrobić? - wypluł.
-Jackpot!* - krzyknął ktoś w tłumie. - Mogę wykorzystać pieniądze!
-Nie mogę! Wszyscy wiecie, że jestem spłukany! - odezwał się inny głos.
Wkrótce nastał chaos i każdy próbował wyrwać innemu Bakugou. Kirishima wrzeszczał na nich by przestali, ale nie byli w stanie go usłyszeć w tym całym zamieszaniu. Rozejrzał się po pomieszczeniu i dostrzegł gałąź na ścianie. Obwiązał wokół niej swoje włosy i pociągnął ją by się cofnęła, a następnie uderzyła w głowę kogoś w tłumie.
-Zatrzymać się! - wrzasnął Kirishima. W pokoju zapanowała cisza, a wszystkie oczy zwrócone były na Kirishimę. - Nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem i potrzebuję go żeby zabrał mnie zobaczyć lampiony, które pojawiają się każdego roku w moje urodziny, dlatego że od zawsze marzyłem by zobaczyć je na własne oczy! Żadne z was nigdy nie miało marzenia? - zapytał Kirishima.
"Czterooki" wolno podszedł do Kirishimy gapiąc się na niego. Chłopak cofał się do momentu, aż czarnowłosy stanął przed nim.
(Włącz piosenkę)
CZYTASZ
Zaplątani (KiriBaku)-TŁUMACZENIE
Fiksi PenggemarOD AUTORA: Tytuł jest oczywisty i tylko ostrzegam przed przekleństwami (ekhem, ekhem Bakugo) więc się nie zdziw :) w każdym razie mam nadzieję że spodoba Ci się ta historia!! NOTKA: Nie jestem właścicielem postaci ani fabuły, twórcy to Horikosh...