Elle Lewis
Jak co dzień przeszłam przez szklane drzwi gmachu szkoły i skierowałam się w stronę sali, w której jak zawsze odbywała się pierwsza lekcja w tym dniu tygodnia. Cały budynek tętnił już życiem od jakiegoś czasu. Wielu nastolatków, którzy uważali się za dorosłych przemierzało szerokie korytarze, przeciskając się przez znajomych z klasy, bądź po prostu przez nieznajomych uczniów liceum w Sheffield.
Byłam już w ostatniej klasie liceum I stopnia. Chciałam kontynuować naukę na II stopniu, choć moje chęci nie miały większego znaczenia, bo prawo w Anglii przewidywało obowiązkową naukę do osiemnastego roku życia. Moja przyszłość zapowiadała się ciekawie, przynajmniej dla mnie. Chciałam studiować na uniwersytecie w Sheffield na kierunku Performance & Coaching. Bardzo chciałam być sportowcem, tak jak moi rodzice, którzy za lat swojej młodości i świetności zdobywali kolejne nagrody w różnych dyscyplinach sportowych. Wiedziałam, że moi rodzice będą wspierać mnie w moim wyborze. W końcu oni sami byli sportowcami. Wydawało mi się, że to po nich odziedziczyłam determinację i chęć walki o swoje marzenia. Byliśmy taką sportową, nigdy nie poddającą się rodzinką.
Lekki uśmiech wpłynął na moje usta gdy ta myśl przyszła mi do głowy. Weszłam do odpowiedniej sali i przywitałam się z profesorem nauk humanistycznych. Na co dzień ten miły i zabawny człowiek w średnim wieku, pracował w naszej szkole, ale miał pewien sentyment do naszej szkoły, więc został u nas. Jak to określił: "Spędziłem w tej szkole pół mojego życia, nie pozwolę byście zrujnowali jej renomę gdy mnie nie ma. Będę stać na straży spuścizny tego budynku!"
I tak już zostało, od kilku lat, jednak nie był jednym z tych zgorzkniałych nauczycieli, którzy byli cały czas poważni i trzymali kija w tyłku. Profesor Blake był zapalony fanem hokeja na lodzie i wcale się z tym nie krył. Nie raz w dniu meczu naszej miejskiej drużyny hokeja, przebierał się w koszulki z logo zespołu i różne akcesoria, które kojarzyły się z naszymi zawodnikami.
Usiadłam do ławki i uśmiechnęłam się lekko do mojego przyjaciela, który z głupkowatym uśmiechem przytulił mnie do siebie i pocałował w skroń.
Bleh. Nienawidzę gdy tak robi, ale jednocześnie jest przy tym taki słodki.
- Cześć Elle, jak ci minął weekend? - zapytał z lekką kpiną.
Oczywiście Thomas wiedział co robiłam cały weekend. Oczywista oczywistością było to, ze uczyłam się na dzisiejszą kartkówkę z chemii i byłam na lodowisku, by trochę potrenować.
- Produktywnie, poza tym. - wyciągnęłam z plecaka książki i ułożyłam je na stoliku. Otworzyłam druga część książki od chemii na stronie czternastej i wyjęłam z niej całą zapisaną niebieskim tuszem, mała karteczkę. - Wszystkie wzory i najpotrzebniejsze zagadnienia. Tylko się tego nauczy przed lekcją, bo jak Pan Malcolm przyłapie cię na ściąganiu to będziesz miał przechlapane. - ostrzegłam go.
- Dziękuję Elle, uwielbiam cię ty zołzo i, i tak się tego nie nauczę. - zaśmiał się, a ja wraz z nim.
Dzwonek rozpoczynający zajęcia wybrzmiał na wszystkich piętrach budynku, co zabawne na każdym piętrze albo pospieszył się o sekundę, bądź zwolnił o sekundę i brzmiał jak wielki, dumny chór.
Cała klasa powoli zaczęła milknąć i skupiała się na profesorze, który przygotowywał prezentację do wyświetlenia.
- Więc moi drodzy, jako iż uczymy się tu historii, to czego chcielibyście się z niej dowiedzieć? W końcu jestem tu po to by zaspokoić wasze zainteresowanie losami naszego państwa i Europy. - spojrzał na nas i wyprostował się.
Każdy spojrzał po sobie. Nikt nie wiedział, czy profesor żartuje, czy mówi na serio.
- No, czekam na waszą aktywność. Możemy oczywiście przesiedzieć tą lekcje w ciszy, ale jaki byłby z tego ubaw? - uniósł jeden kącik ust.
CZYTASZ
Don't fall in love until you're thirty
Ficção AdolescenteMłody gracz hokeja, który jest faworytem kibiców, starającym się o przyjęcie posady kapitana drużyny. Ryan Williams był świetnym zawodnikiem, trener cenił sobie go na lodzie, ale gdy pierwszy raz gwiazda hokeja sfaulowała zawodnika przeciwnej drużyn...