ROZDZIAŁ 3

5.3K 102 15
                                    

Christine

Szykowałam się przed lustrem do wyjścia. Nikt nie znał moich zamiarów i może tak będzie lepiej. Zdecydowanie lepiej. Mój brat, Winston od razu zamknąłby mnie na cztery spusty.

Psiknęłam się kilka razy perfumami Diora i przejrzałam w niewielkim lustrze na toaletce. Dokładnie obejrzałam każdy milimetr makijażu, próbując dopatrzeć się ewentualnych niedoskonałości. Chartonowie nie zawsze byli doskonali, ale ja zamierzałam być. Po śmierci mamy i taty, kiedy został mi już tylko starszy brat Winston i młodszy bliźniak Emmanuel, obiecałam sobie, że więcej nie pozwolę na splamienie rodzinnego honoru.

Wzrokiem odnalazłam czerwoną szminkę i poprawiłam delikatnie usta. Cmoknęłam nimi niczym słodka dziewczynka i uśmiechnęłam się do własnego odbicia.

Nagle moje serce poderwało się jak oszalałe kiedy bez pukania do pokoju wtargnął Winston. Jak zawsze sądził, że jako młodsza siostra nie posiadam przed nim żadnych tajemnic. Musiałam jednak przyznać, że kochałam w nim tę troskę, a nawet nadopiekuńczość, chociaż często była powodem naszych nieistotnych niesnasek.

- Gdzie się tak stroisz? - spytał opierając się o ścianę.

- Wychodzę - wzruszyłam ramionami nakładając buty.

Jacob parsknął śmiechem, chociaż nie rozumiałam co go tak bawiło.

- No raczej. Nie stroiłabyś się tylko po to, żeby siedzieć w domu z dwoma braćmi i paroma żołnierzami.

- Nie wymądrzaj się. Idę z koleżankami na miasto - skłamałam.

On dokładnie mnie obejrzał od stóp do głów i cmoknął niezadowolony.

- Ta sukienka nie jest zbytnio wydekoltowana? Mogłaby być odrobinę dłuższa... Odkryte plecy może i są ładne, ale przyciągają uwagę - wyliczał kompletnie nie dając mi dojść do głosu.

Wstałam stabilnie mimo wysokich szpilek. Podeszłam do brata i zgromiłam go wzrokiem.

- Twoja mała siostrzyczka jest dorosła i jak chce to może wyjść nawet nago i nic ci do tego. Dzięki za braterską miłość, ale dzisiaj jej nie potrzebuję - wycelowałam w niego palcem dając do zrozumienia, że jest zabawny.

To był właśnie moment, w którym jego nadopiekuńczość działała mi na nerwy.

- No dobrze, dobrze. Może Manu cię podwiezie? - zaproponował.

- Nie potrzebuję też troski drugiego brata. Sama trafię tam gdzie chcę - uderzyłam go lekko torebką w ramię i wyszłam z pokoju.

Słyszałam jeszcze parę słów rzuconych przez Winstona, ale nie wracałam już do niego, ani fizycznie ani mentalnie. Teraz na moim celowniku był inny mężczyzna.

~~~

Około godziny 21:00 weszłam do środka klubu Daylight, który został przedwczoraj kupiony przez Xaviera. Była to jeszcze świeża sprawa w mediach, ponieważ stary właściciel został praktycznie wyrzucony na bruk, a na jego miejsce wskoczył Desimone, ale jako osoba mająca większe źródło informacji wiedziałam odrobinę więcej.

Szczerze nie wiedziałam po co był mu kolejny budynek, a co za tym kolejna inwestycja, bo pieniędzy miał jak lodu, ale na pewno był to idealny pretekst do spotkania się. Nie żebym go jakoś specjalnie polubiła w ciągu ostatnich dwóch spotkań. Chciałam z nim zwyczajnie poigrać.

Otherside [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz