—Gdzie jesteś?-Usłyszał po tym, gdy odebrał telefon. Było już ciemno i późno, a on szedł główną ulicą miasta z kapturem zarzuconym na głowę.
—Będę w domu za niedługo, mamo. Teraz nie mogę rozmawiać-I rozłączył się nie dając kobiecie dojść do słowa.
Han
Załatwione
Szkoda, że nie było cię z namiBang
Mam nadzieje, że kolejnym razem już będę mógł zrobić to osobiście😉Westchnął chowając telefon do kieszeni. Spieszyło mu się. Dlatego szybko wszedł do pierwszego lepszego sklepiku.
Chłopak wydał się kasjerowi dosyć podejrzany. Poruszał się szybko i niespokojnie.
—Coś ty taki zdenerwowany?-Zdecydował się zapytać, kiedy chłopak znalazł się przy ladzie kładąc na niej puszkę coli zero. Spojrzał na niego jedynie. I wtedy jego twarz przestała wyglądać tak przyjaźnie i dziecięco. Jego policzek zdobiła cięta rana z której nadal sączyła się krew, jednak chłopak zdawał się być tym niewzruszony.
—Możesz szybciej? Nie mam czasu..-I wtedy zobaczył też zakrwawiony bandaż na jego dłoni. Przeraził go ten widok dlatego skasował szybko produkt-Reszty nie trzeba-Rzucił pieniądze na ladę wychodząc szybko.
Rana na jego policzku niemiłosiernie piekła i zaczynało go to irytować. Mimo, że starał się zapewnić chłopaków, że nic mu nie jest zaczynał czuć się fatalnie. Być może to od uderzenia w głowę, a może od cały czas wyciekającej z jego ran krwi.
Hyunjin
Dałeś rade dotrzeć do domu?
Nie wyglądało to zbyt ciekawieHan
Przecież mówię wam, że nic mi nie jestFelix
Wątpimy w to
Powiedz chociaż czy dotarles do domuHan
Zaraz tam będęWarknął pod nosem mając dość wiadomości swoich przyjaciół. Przetarł swój policzek napotykając tylko krew i rozcięcie, które tak strasznie go irytowało.
Minho
Da sobie rade
Chyba nie jest aż taką pizdą na jaką wyglądaHan
Ciebie nikt nie pytał o zdanie
🖕Tym razem schował telefon na dobre, nie wyciągając go nawet po tym jak wszedł już do domu. Zostawił go w kieszeni kurtki, którą odwiesił na oparcie krzesła w swoim pokoju.
Musiał przecież ogarnąć ranę, przynajmniej tę na policzku...🌬🌬🌬
—Patrzcie. Żyje i jest cały i zdrowy-Blondyn spojrzał na Minho spod czoła już mając go dość, chociaż dopiero co przyszedł.
—Skończmy już ten temat. Nic mi nie jest i tyle. Gdzie jest Bang i nasze pieniądze?
—Co ci się tak spieszy po te pieniądze?-Odezwał się Hyunjin totalnie nie myśląc o tym, co właśnie powiedział-A No tak...
—Nie każdy miał szczęście urodzić się skąpany złotem, Hwang-Odburknął wychodząc z pomieszczenia. Stary garaż udający warsztat motocyklowy. Tutaj znajdowała się główna „siedziba" ich małego gangu.
—Miałeś nie palić-Jisung prychnął w odpowiedzi na słowa Seungmin'a zapalając papierosa.
—Może kiedyś...
—Nie bądź zły na Hyunjin'a. Wiesz, że nie chciał cię urazić-Westchnął wypuszczając przy okazji dym z ust.
—Nie obchodzi mnie to, Seungmin. Potrzebuje pieniędzy na już. Jak matka opłaci rachunki to nie będzie miała nawet za co chleba kupić. Nie chce znowu patrzeć na to, jak się załamuje i mnie przeprasza, że nie ma na to pięniędzy-Tym razem to Seungmin westchnął. Może i nie rozumiał sytuacji starszego, ale przynajmniej się starał.
CZYTASZ
JUST BREATHE||MINSUNG||
Fanfiction„I'm still on my way Without oxygen I'ma still wonder" Jisung był bardziej niebezpieczny niż się wydawało, a Minho...Minho go po prostu nie lubił. Nie lubił go z jednego cholernie denerwującego powodu „-Coś ty taki zdenerwowany?-Zdecydował się zapy...