—Czego ode mnie chcesz?-Jisung siedział sam na tyłach garażu patrząc w gwiezdne niebo.
—Może milej, Hm? Przyszedłem sprawdzić czemu siedzisz sam-Nie lubił się z Minho. A może to bardziej Minho nie lubił Jisung'a. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało. A on po prostu starał się trzymać go z dała od siebie.
—Bo lubię siedzieć sam-Odpowiedział oschle mając nadzieje, że Minho odpuści i sobie pójdzie. Ten jednak usiadł obok niego również zaczynajac patrzeć w niebo.
—Możemy chociaż przez chwile przestać udawać, że się nie lubimy?
—Sam zacząłeś. Nic ci nie zrobiłem, a zachowujesz się jakbym ci rodzine wymordował-Minho westchnął. Jisung zazwyczaj nie miał humoru, ale teraz wydawało się jakby było jeszcze gorzej niż zawsze.
—Cóż...samo wyszło-Był tego powód. Jednak nikt go nie znał poza samym Minho-Coś się stało? Wyglądasz na przygnębionego.
—Nie udawaj, że cię to obchodzi.
—Chodzi o twoją mamę?-Wbrew pozorom Minho wiedział o Jisung'u naprawdę sporo. Wiedział o tym, co stało się z jego rodziną...
—Nawet jeżeli to nie twój interes.
—Przestań być taki oziębły. Nie jestem tutaj w złych intencjach-Jisung westchnął.
—Po raz pierwszy od dobrych dwóch lat usiadłem z moją mamą i obejrzałem głupi film...Po raz pierwszy od dwóch lat porozmawiałem z nią w normalny sposób. Przy głupiej pizzy...-Tym razem nie czuł nic. Nawet smutku. I to go przerażało. Bo wiedział, że sam doprowadził się do takiego stanu. Gdzie nie czuł nic. Był jak kamień...
—Dlaczego nie robisz tego częściej?
—Bo czuje się winny-I na tym zakończyli rozmowę. Mimo tego, że nadal siedzieli obok siebie. Minho nie wiedział, co miał na to powiedzieć.
🌬🌬🌬
—Co takie dziecko może nam zrobić?-Usłyszał gdzieś obok siebie wiedząc, że chodzi o niego. Byli właśnie w miejscu, gdzie zaraz miało dziać się wiele zakazanych rzeczy. Wiedział, że będzie musiał się bronić, i że nie będzie łatwo. Ich była ósemka. Za to ludzi, którzy w każdej chwili mogli się na nich rzucić było znacznie więcej.
Może i wyglądał jak dziecko, jednak już dawno stracił swój dziecięcy strach przed niebezpieczeństwem. Był w stanie uderzyć każdego w każdej chwili, pozaustawowe na jego ciele dotkliwe ślady walki.—To dziecko może więcej niż ci się wydaje-Powiedział nadal mając wzrok wlepiony w podłogę-Uważałbym na słowa na twoim miejscu.
—Bo co?-Jisung uśmiechnął się pod nosem wreszcie podnosząc wzrok.
—Skończysz jak twój kolega wczoraj-Oboje wiedzieli dokładnie o co chodziło.
—Uważaj, bo się wystrasze!-Więc i Jisung się zaśmiał. Jednak jego śmiech wydawał się naprawdę szaleńczy. I może to wywołało lekki strach wśród mężczyzn stojących obok niego.
-I co cię tak bawi?—Twoja głupota-Powiedział otwierając w swojej kieszeni nóż. Teraz jego ruchy musiały być jak najbardziej precyzyjne i szybkie. Jeżeli popełni chociażby jeden błąd najprawdopodobniej będzie po nim.
—Więc co mi zrobisz, dzieciaku?-Więc to on musiał uderzyć pierwszy. I tak właśnie zrobił atakując mężczyznę, z którym cały czas rozmawiał zadając mu cios prosto w szczękę. To wywołało niemałe zdziwienie wśród reszty.
—Mam zademonstrować coś jeszcze?-W lewej dłoni ściskał rękojeść otwieranego noża będąc gotowym jej użyć w każdym momencie.
—Może ja powinienem ci coś zademonstrować?
CZYTASZ
JUST BREATHE||MINSUNG||
Fanfiction„I'm still on my way Without oxygen I'ma still wonder" Jisung był bardziej niebezpieczny niż się wydawało, a Minho...Minho go po prostu nie lubił. Nie lubił go z jednego cholernie denerwującego powodu „-Coś ty taki zdenerwowany?-Zdecydował się zapy...