【XIV】Przebudzenie

137 8 24
                                    

Jack zerwał się nagle dysząc. Był cały spocony. Drżał

- Hey hey. Leżysz i się nie ruszasz

Znajomy głos przyjaciela go uspokoił. Choć pozostawała jedna kwestia

- Ale... ale jak ja... ty... my w lesie... ja... - Był zagubiony i błądził słowami

- No w lesie zemdlałeś. Wziąłem cię na ręce i zaniosłem tutaj. Nie jest to cudowne miejsce, ale Slender nie znalazł nic inne-

Eyeless nie dał mu skończyć, tylko przytulił go rozpłakując się

- Oookey? - Woods poklepał jego plecy - Wszystko z tobą dobrze? Jeśli potrzebujesz chwilę czasu dla siebie w samotności, powiedz?

- Czyli to był sen... - płakał w ramię chłopaka, mocniej zaciskając uścisk - nie umarłem tylko zemdlałem...

- Ja zaraz umrę, jak będziesz mnie dalej dusił - odezwał się czarnowłosy

- Ale skoro... ja ci nie powiedziałem, że... uhm... - zaczerwienił się od razu, a bez maski było to bardzo widoczne

- Ty mi nie powiedziałeś, że co?

- Agh! Nic takiego! - odskoczył od niego i szybko schował się pod kołdrą, zasłaniając najbardziej twarz

- Jack idioto~ Mów o co chodzi~

Brunet wychylił się znad swojej zapory. Gdyby miał oczy, odwracałby wzrok, chcąc unikać bezpośredniego kontaktu

- No dobra dobra - starszy poklepał jego głowę - Nie naciskam. Zdrowiej. Ja idę coś zjeść - dał mu lekkiego całusa w czoło i ulotnił się z pokoju, z sercem chcącym uciec mu z klatki piersiowej - kretynie co ty zrobiłeś what the fuck kurwa mać aghmhfhqiwjekocj

Eyeless został w pokoju i tylko dotknął dłonią swojego czoła, na którym jeszcze przed chwilą spoczęły usta Woodsa. Zarumienił się mocniej i wtulił w pościel, wydając z siebie delikatny pisk, jak podekscytowana nastolatka

|**********|

Brunet nie wytrzymał napięcia, gdy przez parę dni leżał tylko w jakimś pomieszczeniu i nikt go nie odwiedzał. Podniósł się odpinając prowizoryczną kroplówkę i wyszedł z klitki podpierając się ściany. Domek był malutki. Przechodząc przez salon, mógłby zobaczyć śpiących na ziemi domowników, jak i porozrzucane resztki jedzenia. Kuchenka również niewielkich rozmiarów, mieszcząca może z dwie osoby góra, a zaraz obok drzwi do toalety. Była woda i ogrzewanie, więc na zimę powinno starczyć, dopóki nie znajdzie się czegoś lepszego.

Usłyszał ciche bicie serca po jego lewej stronie, spokojny oddech i delikatne mruczenie, które rozpoznałby wszędzie. Kucnął przy tej osobie i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy. Palcem wodził po skórze głowy, a później ostrożnie dotknął ust. Uchylone, lekko drgnęły pod wpływem nacisku. Sam zagryzł wargi, wahając się nad następnym ruchem. Zabrał dłoń i westchnął do siebie

- Nie umiesz być dyskretny Jacky

Nagły głos spowodował wpierw odskoczenie, a później głęboki wydech

- O-od ilu nie śpisz - bezoki schował twarz, mocniej naciągając kaptur bluzy, którą miał na sobie

- Od dobrych paru minut macania mi twarzy

- J-ja tylko...

- Już nie udawaj. Mruczałeś słowa, gdy cię niosłem tutaj

- C-co?! Jakie?! Nieprawda?! - zaczął się plątać, a dłoń położył na swoim karku - N-nie wiem o czym mówisz..?

- To było pytanie, czy stwierdzenie? - zaśmiał się czarnowłosy

- Uh... um... stwierdzenie?

- Ja ciebie też Jack - Woods wypalił nagle, czego po chwili pożałował

- Co.........? - eyeless przekrzywił lekko głowę na bok

- Eeeee ja ciebie też cieszę się że widzę bardzo zdrowego i silnego! - krzyknął nagle i zrywając się ze swojego miejsca, uciekł stamtąd, znowu pozostawiając chłopaka w niezręcznej ciszy

*Hewwo!
Sike! Nie ma kolejki do mordu! Też was kocham i nie dziękujcie za tamten wasz zawał~

*Deathcup

Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz