Jack zerwał się nagle dysząc. Był cały spocony. Drżał
- Hey hey. Leżysz i się nie ruszasz
Znajomy głos przyjaciela go uspokoił. Choć pozostawała jedna kwestia
- Ale... ale jak ja... ty... my w lesie... ja... - Był zagubiony i błądził słowami
- No w lesie zemdlałeś. Wziąłem cię na ręce i zaniosłem tutaj. Nie jest to cudowne miejsce, ale Slender nie znalazł nic inne-
Eyeless nie dał mu skończyć, tylko przytulił go rozpłakując się
- Oookey? - Woods poklepał jego plecy - Wszystko z tobą dobrze? Jeśli potrzebujesz chwilę czasu dla siebie w samotności, powiedz?
- Czyli to był sen... - płakał w ramię chłopaka, mocniej zaciskając uścisk - nie umarłem tylko zemdlałem...
- Ja zaraz umrę, jak będziesz mnie dalej dusił - odezwał się czarnowłosy
- Ale skoro... ja ci nie powiedziałem, że... uhm... - zaczerwienił się od razu, a bez maski było to bardzo widoczne
- Ty mi nie powiedziałeś, że co?
- Agh! Nic takiego! - odskoczył od niego i szybko schował się pod kołdrą, zasłaniając najbardziej twarz
- Jack idioto~ Mów o co chodzi~
Brunet wychylił się znad swojej zapory. Gdyby miał oczy, odwracałby wzrok, chcąc unikać bezpośredniego kontaktu
- No dobra dobra - starszy poklepał jego głowę - Nie naciskam. Zdrowiej. Ja idę coś zjeść - dał mu lekkiego całusa w czoło i ulotnił się z pokoju, z sercem chcącym uciec mu z klatki piersiowej - kretynie co ty zrobiłeś what the fuck kurwa mać aghmhfhqiwjekocj
Eyeless został w pokoju i tylko dotknął dłonią swojego czoła, na którym jeszcze przed chwilą spoczęły usta Woodsa. Zarumienił się mocniej i wtulił w pościel, wydając z siebie delikatny pisk, jak podekscytowana nastolatka
|**********|
Brunet nie wytrzymał napięcia, gdy przez parę dni leżał tylko w jakimś pomieszczeniu i nikt go nie odwiedzał. Podniósł się odpinając prowizoryczną kroplówkę i wyszedł z klitki podpierając się ściany. Domek był malutki. Przechodząc przez salon, mógłby zobaczyć śpiących na ziemi domowników, jak i porozrzucane resztki jedzenia. Kuchenka również niewielkich rozmiarów, mieszcząca może z dwie osoby góra, a zaraz obok drzwi do toalety. Była woda i ogrzewanie, więc na zimę powinno starczyć, dopóki nie znajdzie się czegoś lepszego.
Usłyszał ciche bicie serca po jego lewej stronie, spokojny oddech i delikatne mruczenie, które rozpoznałby wszędzie. Kucnął przy tej osobie i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy. Palcem wodził po skórze głowy, a później ostrożnie dotknął ust. Uchylone, lekko drgnęły pod wpływem nacisku. Sam zagryzł wargi, wahając się nad następnym ruchem. Zabrał dłoń i westchnął do siebie
- Nie umiesz być dyskretny Jacky
Nagły głos spowodował wpierw odskoczenie, a później głęboki wydech
- O-od ilu nie śpisz - bezoki schował twarz, mocniej naciągając kaptur bluzy, którą miał na sobie
- Od dobrych paru minut macania mi twarzy
- J-ja tylko...
- Już nie udawaj. Mruczałeś słowa, gdy cię niosłem tutaj
- C-co?! Jakie?! Nieprawda?! - zaczął się plątać, a dłoń położył na swoim karku - N-nie wiem o czym mówisz..?
- To było pytanie, czy stwierdzenie? - zaśmiał się czarnowłosy
- Uh... um... stwierdzenie?
- Ja ciebie też Jack - Woods wypalił nagle, czego po chwili pożałował
- Co.........? - eyeless przekrzywił lekko głowę na bok
- Eeeee ja ciebie też cieszę się że widzę bardzo zdrowego i silnego! - krzyknął nagle i zrywając się ze swojego miejsca, uciekł stamtąd, znowu pozostawiając chłopaka w niezręcznej ciszy
*Hewwo!
Sike! Nie ma kolejki do mordu! Też was kocham i nie dziękujcie za tamten wasz zawał~*Deathcup
CZYTASZ
Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)
FanfictionOd dawna w lesie można było wyczuć smród martwych ciał. Bestia krąży i zabija pozbawiając swoje ofiary nerek. Jednak sprawca pozostaje ukryty. Ale na jak długo?