Ciągnąc za sobą niewielką torbę, wkroczyłam do pochłoniętego półmrokiem zamku. Zważywszy na późną porę na swojej drodze nie spotkałam nikogo. Cisze przełamywał, jedynie odgłosy moich kroków odbijające się echem w kamiennym korytarzu. Udałam się prosto do piwnic, jak nakazał mi Albus. W mroku jaki tam panował ujrzałam znajoma twarz Aidana, prefekta mojego domu.
- Miło cię widzieć, Maddy. - Dostrzegłam na jego twarzy uśmiech.
- Dumbledore wspomniał, że będziesz tu na mnie czekał. - Odwzajemniłam jego uśmiech. - Jednak sama dałabym sobie radę.
- Zostałaś przydzielona do pokoju jednoosobowego. - Zbliżył się do mnie. - Moim zadaniem między innymi jest wskazanie ci go.
- To nie było konieczne. - Westchnęłam.
- Jeśli masz jakieś obiekcje kieruj je bezpośrednio do Dumbledore, ja tu tylko wykonuje polecania. - Wyciągnął dłoń, wskazując moja torbę. - Pomóc?
- Dzięki. - Jęknęłam. - Dam sobie radę. Nie jest taka ciężka.
- Nalegam. - Wyznał z uporem godnym lepszej sprawy.
Puściłam torbie, pozwalając, aby chłopak ją chwycił. Podążyliśmy do pokoju wspólnego, w którym ujrzałam kilka znajomych twarzy. Mój wzrok skrzyżował się z ich spojrzeniami, a kiedy dostrzegłam jak szepczą między sobą odwróciłam się.
Zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, iż moje nagłe zniknięcie wzbudzi zainteresowanie. Mimo to poczułam się dziwnie. Miałam nadzieje, że niedługo wszystko wróci do normy.
Wkrótce dostaliśmy do komnaty niewiele mniejszej od tej, którą dzieliłam od kilku lat z Lorą. Ułożenie mebli, kolory. Wszystko było bliźniaczo podobne z tą różnica, że tutaj było tylko jedno łóżko.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować... - ciągnął odkładając moja torbę. - Wiesz gdzie mnie szukać.
- Dzięki, ale nie jestem tu nowa. - Wyznałam. - Dam sobie radę.
- Dobrze, jednak jeśli zmienisz zdanie, będę czekał. - Dodał, po czym odwrócił się w stronę drzwi.
- Będę o tym pamietała. - Odparłam, a wtedy zaburczało mi w brzuchu.
- Kolacja będzie za niecałą godzinę... - Ciągnął, spoglądając na mnie przez ramie. - Tylko przypominam.
Skinęłam głową, uśmiechając się lekko. Gdy zamknął za sobą drzwi, usiadłam zmęczona na łóżku. Przecierając dłonią twarz, dostrzegłam przy szafie walizki z resztą moich rzeczy, a między nimi skrzynie od dziadka.
Wstałam ostrożnie i zbliżyłam się do niej. Chwyciłam za uchwyt w skórzanym wieku i przeciągnęła skrzynie bliżej łóżka. Usiadłam na chłodnej podłodze i dotknęłam dłonią zamka, który szybko ustąpił i pozwolił, aby zajrzała do jej wnętrza.
Był tam miecz. Taki jak go sobie zapamiętałam. Piękny, migoczący w świetle. Dotknęłam palcami jego głowni, błądząc po żłobieniach. Był cenny, dlatego dopóki nie był mi potrzebny musiałam ukryć go przed niepożądanym wzrokiem.
Zamykając skórzane wieko, upewniłam się, że zamek działa, a następnie wysunęłam skrzynie pod łóżku. Nie tracąc czasu zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy z moich walizek.
Gdy skończyłam, burczenie w moich brzuchu tylko się nasiliło. Byłam głodna, jednak myśl o sali pełnej szepczących na mój widok osób, zniechęcała mnie do opuszczenia pokoju. Mimo to zdawałam sobie sprawę, że prędzej czy później będę musiała się z tym zmierzyć.

CZYTASZ
The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |
FantasyMedalion o potężnej mocy, stworzony z żywego ognia... Gdy odnajduje go Madeleine, nie ma pojęcia, że jest nosicielką sangre de fuego, ognistej krwi. Istnieje jednak dziennik, w którym zapisane są tajemnice, lecz, kiedy sekrety te poznaje ktoś, kto p...