22.

142 4 4
                                    

Byłam i nadal jestem zestresowana faktem, o jakim muszę poinformować moich najbliższych. Sama nadal nie jestem na to gotowa, a co dopiero oni? Kurwa to było trudniejsze niż się spodziewałam. Można mnie nazwać hipokrytką, ciągle mam z tyłu głowy historię jaka wydarzyła się na jednej z ostatnich nocy w parku rozrywki i nieszczęsna wypowiedź Willa.

Oszalałam starając się wybaczyć mu ten wybryk, jakby zapominając że w ogóle się on wydarzył... każdy kto kiedykolwiek przeżył lub dopiero przeżyje to uczucie kiedy obdarowuje się tą jedną osobę ogromnym uczuciem zrozumie, że chciałoby wymazać się z pamięci nawet najgorsze chwile tylko po to, aby wszystko było znowu dobrze... mimo że boli cholernie mocniej. Nie tylko on ale i ja robię co chwilę to inną głupotę, bo mijają dni a ja zauważam, że moje postępowanie z każdą chwilą się zmienia... ale niestety chyba na gorsze. 

Nawet nie miałam ochoty jeść śniadania w domu, a mamie wcisnęłam jakiś kit że to przez okres. Może i go miałam, ale na pewno nie było to nim spowodowane. Jedynym powodem, jasnym i czystym jak łza był Collin. Tylko on tuż przed Evą ma najciemniejsze pomysły, te które kryją się w jego głowie, te które nie wypuszcza na światło dzienne.

Dawno nie stresowałam się samym wejściem przez próg drzwi szkolnych, tylko zazwyczaj towarzyszyła mi Eva bądź Max. Ewentualnie sama ale to w całkiem innych okolicznościach. Myśl o wejściu i nieuniknionego spotkania z Ashley, całą szkołą i przede wszystkim Collinem.

Pchnęłam główne drzwi po czym ciepło wnętrza budynku od razu oblało mnie nadając mojej twarzy przyjemne ciepłe uczucie. Idąc środkiem korytarza czuję się jakbym powtarzała ten dzień, każda para oczu była wtedy na mnie skierowana. Ten uraz poniekąd został do dziś. A może jednak tak było zawsze tylko nie zwracałam na to uwagi? Skąd niby by wszyscy nagle o tym wiedzieli... cholera Alessa dostajesz przez to na głowę.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz. – cichy głos czarnowłosego stojącego lekko opartego o przeciwną stronę szafek zaszczycił mnie swoją obecnością. Dlaczego on potrafił być taki spokojny i pewny swoich czynów kiedy ja ostatnio każdy dzień biję się z natłokiem myśli? A może po prostu to jego idealna gra aktorska. – Czemu nie odpisywałaś na moje wiadomości? – odparł gdy nie odpowiedziałam na jego poprzednie pytanie. – Mogłaś ze mną jechać a nie wykorzystałaś tego. – stanął za moimi plecami zaglądając przez moje ramię gdy wyciągałam potrzebne mi zeszyty. A może jednak naprawdę każdy się zastanawia co z nami nie tak... przecież plotki się szybko roznoszą więc nasza wspólna znowu obecność ich zadziwia. – Nawet z Maxem nie jechałaś ostatnio.

- Alessa! – wydarł się donośnym, stanowczym tonem trzaskając moimi drzwiczkami wytrącając przy tym trzymane przeze mnie zeszyty wprost na podłogę, rozsypując tym zapisane w nich notatki.

- Co ty robisz Collin. – spojrzałam na jego twarz i chcąc schylić się po porozrzucane kartki nie pozwolił mi na to stawiając swoje ręce po obydwóch stronach mojej głowy.

-Prędzej co się z tobą dzieje. Czemu mnie ignorujesz od samego rana i nawet nie raczysz odpowiedzieć na żadne pytanie. – przenikliwie dopatrywał się jakby szukał sobie sam odpowiedzi w moich oczach.

- Wszystko gra, mogę iść na lekcję? – mój wzrok z niego wylądował na wszystkich kartkach które już i tak chyba były do niczego, podeptane i całkiem pomieszane... wszystko byłoby dobrze gdyby nie narastający śmiech Collina który roznosił się powoli echem na korytarzu.

- Boisz się. – jego dłonie złapały mnie w pasie i przyciągnęły do siebie.

- Nie boję. Możesz już mnie puścić? Nie ma tutaj przecież Damona. – chciałam strącić jego dłonie ale spowodowało to odwrotny skutek czyli mocniejszy ścisk.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 09, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

AlessaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz