Żartujecie sobie ze mnie? Powiedzcie, że on nie czeka na dzwonek, tylko po prostu tu stoi.
Nie kurwa, to nie stałby tu. To logiczne.
Nie mogłam trafić lepiej, naprawdę.
Po chwili zadzwonił dzwonek, a jego głośny odgłos rozległ się po wszystkich korytarzach. Oparłam się o ścianę nieco dalej od drzwi do sali, ale z dobrą na nią widocznością. Chce się upewnić czy chłopak na pewno do niej wejdzie. Pod salę zaczęła zbierać się młodzież, dziewczyny, chłopacy, z którymi najprawdopodobniej będę chodzić do klasy.
Nauczycielka, która szła w stronę sali 50, wyglądała na babeczkę w kwiecie wieku. Jej styl był na prawdę fikuśny. Kobieta miała ubraną koszulę w przeróżnych kolorach, różowe spodnie, a na nosie miała swoje okulary, które przypominały mi denka słoika. Wszystko totalnie ze sobą nie koordynowało. Jej rude kosmyki włosów były ulizane i spięte w niechlujnego koka. Wyglądała dość komicznie. Nauczycielka otworzyła sale, a ja tylko modliłam się w duchu, aby czarnowłosy nie przekroczył jej progu.
Wszedł.
Zajebiście.
Zresztą, czym się przejmuje? Będę mieć na niego wyjebane, jak na resztę klasy. Odkleiłam się od ściany i ruszyłam w stronę sali, aby wejść do niej, wraz z ostatnimi osobami.
Weszłam do pomieszczenia i pierwsze co zrobiłam, to pokierowałam się na sam koniec, do ostatniej i wolnej ławki. Nie spojrzałam na klasę, ale czułam, jak każda para oczu mierzy mnie łapczywie i dosadnie. Zrzuciłam plecak z ramienia i zanim zdążyłam usiąść, usłyszałam zwrot nauczycielki w moją stronę.
- Jesteś nowa w klasie, tak? - Kobieta spojrzała na mnie. Zobaczyłam, jak wszystkie osoby na sali skierowały wzrok w moją stronę, ale gdzieś w głębi spojrzeń czułam też ten jeden, który mnie wypalał do kości i wprawiał w zakłopotanie.
- Tak, jestem nowa. - Potwierdziłam przypuszczenia kobiety.
- Przedstaw się. - Uśmiechnęła się sympatycznie.
- Nazywam się Victoria Smith. - Przedstawiłam się. Choć nie byłam do tego pozytywnie nastawiona, zrobiłam, jak chciała nauczycielka. Gdy spojrzałam na klasę, od razu zobaczyłam kto i z jakimi emocjami się na mnie patrzy. Jedni zdegustowani mierzyli każdą cześć mojego ciała, a drudzy z widocznym przekąsem. Momentami mogłam dojrzeć maślane oczy zaspanych nastolatków i nie ukrywam, ale nieco mi to schlebiało. Mniejszość miała kompletnie wszystko w dupie. Widać było, że żyją w swoim świecie. Za to ten jeden chłopak, który jest po drugiej stronie sali, w przedostatniej ławce wyglądał na zaskoczonego. Mina Alana była kamienna, ale widziałam na niej zaskoczenie, które mieszało się z jego wystającymi kościami policzkowymi.
- Mam nadzieję, że się odnajdziesz w nowym otoczeniu. To naprawdę fajna klasa. - Upewniała Kobieta.
Tak, naprawdę fajna. Większość ma wyjebane.
Po prostu usiadłam do ławki i wyciągnęłam tubę, wraz z zeszytem do Biologii. Znudzona oparłam łokieć na ławce, a głowę na dłoni. Patrzyłam, jak nauczycielka zapisuje temat na tablicy. Wyjęłam długopis i go przepisałam. Znów wróciłam do tej samej pozycji. Przymknęłam oczy, bo myślałam, że zaraz tu wykorkuje. Ona tak cholernie przynudza.
Zaczęłam słyszeć tylko przytłumione rozmowy nastolatków, na które i tak kobieta nie reagowała, głupie pierdolenia nauczycielki o roślinach.
Czułam, jak przysypiam.
- Victoria! - Wyprostowałam się gwałtownie na krześle. Połowicznie już zasnęłam. Musiała mi przeszkodzić.
- Tak? - Odezwałam się, gdyby nigdy nic. Usłyszałam w tle rozbawienie klasy.
CZYTASZ
Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]
Genç Kurgu*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W tym momencie SAMA nie jestem w stanie przeczytać niektórych rozdziałów z „Two Countenance In One Bod...