Rozdział 26

2.5K 84 16
                                    

Krążyłem po salonie, rozmyślając o Arturze. Próbowałem ułożyć sobie plan w głowie, jednak, jak miałem to zrobić, gdy nie wiedziałem, czego ode mnie chce?

Alessio przyglądał mi się w milczeniu, jak tykającej bombie. Miał rację, zaraz najprawdopodobniej wybuchnę. Czemu wszystko musiało się, aż tak spieprzyć?

Powinienem Biance powiedzieć o Arturze, tylko tak cholernie obawiałem się jej reakcji i tego, że zrobimy krok w tył, a ona znowu mnie o wszystko obwini, z czym w sumie miałaby cholerną rację. W końcu to ja ściągałem na nią zawsze kłopoty.

– Długo jeszcze zamierzasz tak krążyć? – zapytał obojętnie Alessio.

– Denerwuje mnie bezsilność.

– Powiem ci, co zrobimy. Ty będziesz siedzieć na dupie, a ja dorwę tego gówniarza.

– I co dalej?

– Przywiozę go tutaj. – zaśmiał się, jakby to było oczywiste.

– A ja mam tutaj siedzieć i czekać?

– Jak dla mnie możesz i skakać. Masz nie wyjeżdżać z miasta. To chyba nie jest za trudne zadanie, prawda?

Nie odpowiedziałem. Nie było sensu odpowiadać. Alessio podniósł się z krzesła.

– Powiedz Biance, że jadę do miasta, może pojechać ze mną, jeśli chce. – oparł się krzyżem o krzesło i wsunął ręce do kieszeni.

– Oszalałeś do reszty? Nie pojedzie z Tobą. Nie, kiedy ty będziesz uganiał się za Arturem. Nie chcę, aby była przy tym.

– Scott. Myśl racjonalnie i przestań trzymać ją w jakiejś pieprzonej bańce. Zawiozę ją do domu, zapewne będzie chciała zabrać kilka nowych ubrań. Od trzech dni widzę ją w tych samych rzeczach, z pewnością potrzebuje też innych pierdół, jak to baby. – powiedział monotonnym głosem, czym jeszcze bardziej mnie denerwował. Miał przecież rację. Z pewnością potrzebowała więcej odzieży, to co zabrała ze sobą miało jej starczyć na góra trzy dni. Walczyłem ze sobą. Chciałem zachować się jak egoista, zatrzymać ją tutaj ze mną albo przynajmniej samemu ją zawieźć, lecz przez tą przeklętą księgową mam zakaz opuszczania miasta.

– Co tak główkujesz. Wiesz, że mam rację, więc ją tutaj zawołaj, nie mam zbyt wiele czasu, więc niepotrzebnie go przeciągasz. – westchnąłem zrezygnowany. Wątpię, aby Bianka, chociażby brała pod uwagę możliwość podróżowania z Alessio jednym autem, ale musiałem jej to zaproponować. To do niej należała decyzja. Bez słowa odwróciłem się w kierunku schodów.

– Tylko nie zapomnij wspomnieć o Arturze, gdyby zechciała pojechać. Gdzieś muszę go trzymać, może krzyczeć albo płakać w bagażniku, więc wolę zapobiec serii pytań.

– Jak ty mnie denerwujesz… – wysyczałem pod nosem i wyszedłem z salonu.

– Prawda zawsze boli, Scotty. – wykrzyczał ze śmiechem Alessio, podkreślając zdrobnienie.

Otworzyłem drzwi od sypialni i zobaczyłem Biankę siedzącą na łóżku.

– Wszystko wyjaśnione? – zapytała natychmiast, wyłączając pilotem telewizor.

Patrzyłem na nią przez kilka sekund, rozmyślając o tym czy powinienem jej powiedzieć o Arturze.

– Zejdź ze mną na dół. Chcemy z Tobą coś omówić. – powiedziałem, w dalszym ciągu, przyglądając się jej twarzy. Zdenerwowanie błyskawicznie odmalowało się na jej twarzy, a niepewność, aż wylewała się z brązowych oczu.

– Coś się stało? – zapytała z wahaniem, podchodząc do mnie. Westchnąłem, przymykając powieki. Byłem niemal pewny, że gdy usłyszy o Arturze, nie będzie chciała mnie znać. Stracę wszystko, zanim tak naprawdę się coś w ogóle rozpoczęło.

Wciąż Cię Kocham!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz