-Wade!
Mężczyzna w biegu ubierał na siebie buty. Ignorował krzyki męża.
-Wade, do cholery! Wyjaśnisz przynajmniej o co chodzi?
-Ubieraj się, albo jade tam sam.
-Co jest Buni. Proszę cię...
-Dostała zawału. W dodatku była niedotleniona przez obrzęk szyi i leży pod stałym nadzorem. Napisali, że nie jest dobrze.
-Jest środek nocy i...
-Wychodzę. Jedziesz ze mną, czy wracasz do łóżka? - Stanął w drzwiach.
Parker westchnął, zarzucił na siebie kurtkę, buty i czapkę, złapał komórkę i razem z partnerem zbiegli po schodach. Motocykl ruszył wprost do szpitala, w którym leżała staruszka.
Wtulony w plecy kochanka Pajączek poczuł jak ten zaczyna brać coraz głębsze i szybsze oddechy. Ścisnął go mocniej.
Kiedy skręcili na parking, zeskoczyli z pojazdu i pobiegli do recepcji. Kobieta, która tam pracowała, od razu zaprowadziła ich do pokoju Izabelle.
Bunia leżała i czytała jedno z czasopism. Podpięta była do kroplówek i kilku rurek kontrolujących jej stan. Ten widok strasznie poruszył Pajączka. Dopiero teraz dotarła do niego powaga całej tej sytuacji. Od razu usiadł obok niej i uśmiechnął się przez łzy.-Peter! - Zachrypnięty, zmęczony głos sprawiał, że obraz starszej pani wydawał się jeszcze smutniejszy. - Co u ciebie, słonko? Jak sprawuje się Wade?
-Wszystko u nas dobrze, a Wade jest... sobą. Wiesz, mieliśmy dzisiaj jechać po Bena. - Otarł krople spływającą mu po policzku. - Chciałbym, żebyście się poznali.
-Oczywiście!
Jej uśmiech dalej rozjaśniał cały pokój, dokładnie tak, jak przy ich pierwszym spotkaniu.
-Kiedy z nim do mnie przyjdziecie?
Zawahał się.
-Jak najszybciej, Buniu.
Wilson ścisnął dłoń kochanka. Bolała go świadomość, że staruszka już pewnie nigdy nie wróci do dawnego stanu. Nie będą mogli razem spacerować, chodzić do baru, ani strzelać w puszki w lesie. Nie umiał patrzeć na drżące ręce i bladą jak ściana twarz jedynej osoby, która dała mu dom i ciepło, kiedy został z niczym. Gdyby nie jej dobre serce, pewnie nigdy nie wyszedłby na prostą.
Wade powoli podszedł do jednej z pielęgniarek i, szepcząc, zaczął rozmowę.
-Wie Pani może jak doszło do tego zawału?
-Teoretycznie nie mamy nawet pewności czy to był zawał... To stało się tak nagle, w dodatku okazało się, że mimo codziennej kontroli dostawała złą dawkę leków. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć, czy tylko to spowodowało pogorszenie się stanu pacjentki...
Pokiwał do niej głową i odwrócił wzrok w stronę drzwi. Wtem, kątem oka, zauważył na korytarzu znajomą twarz.
Mężczyzna ubrany był w strój lekarski. Spojrzał na Poola z lekkim uśmiechem, po czym zniknął za ścianą. Wade ponownie poczuł dziwny ciężar na klatce piersiowej, ścisnął materiał koszulki pomiędzy palcami. Vincent.
Wybiegł z sali, ignorując wołanie Petera. Wytarł spocone dłonie w spodnie i pobiegł w tą samą stronę, w którą ruszył Vin. Widział jego kulawy chód, spowodowany uszkodzeniem jednej z nóg podczas potyczek z ofiarami. Znał dobrze to spojrzenie, które nigdy nie wróżyło nic dobrego. Pamiętał uśmiech, z którym witał go po wypełnieniu każdego zadania... Skręcił za nim jeszcze dobre dwa razy, po czym zgubił go za jednym z rogów. Panika wzięła górę, widział gorzej, a każda lampa zdawała się mrygać w swoim własnym tempie. Przyspieszył. Stopy nie umiały odnaleźć równego rytmu, odepchnął się od krawędzi, nie chcąc zgubić swojego celu.
CZYTASZ
Wypełnić Misję 2 // Spideypool
Fiksi PenggemarPo podjęciu jednej z największych decyzji w swoim życiu, Wade i Peter zaczynają miewać coraz to większe problemy. Początkowo wydają się być niegroźne, jednak z upływem czasu powoli zabierają im wszystko to, co dla nich najważniejsze...